Anna Zalewska: gimnazja właściwie wygasiły się same
• W rezerwie budżetowej są pieniądze na dostosowanie gimnazjów do potrzeb szkół podstawowych - mówiła minister edukacji Anna Zalewska w radiowych "Sygnałach Dnia"
• Przekonywała, że większość gimnazjów nie wymaga dostosowania, a problem dotyczy jedynie 2150 szkół
• W ponad 4 tys. zespołach gimnazjalnych zmieni się tylko szyld - przekonywała Zalewska
• Trzeba zmienić cały system, wzmocnić liceum ogólnokształcące właśnie w ten sposób, przekształcając ustrój w szkole - przekonywała minister edukacji
20.09.2016 | aktual.: 20.09.2016 10:09
"Dziennik Gazeta Prawna" napisał we wtorek, że MEN ukrywa faktyczne koszty przebudowy systemu szkół, przerzucając je na samorządowców. "DGP" zaznacza, że w ocenie skutków regulacji do projektów, MEN przewidziało, że w tym roku wyda jedynie 129 mln zł. "DGP" pisze, że związki zawodowe oszacowały, że sama likwidacja gimnazjów będzie kosztować gminne budżety do 1 mld zł.
Zalewska pytana w Radiowej Jedynce o artykuł "DGP" i ukrywanie faktycznych kosztów reformy przez MEN, powiedziała, że to "oczywiście nieprawda". Dodała też, że w rezerwie budżetowej są zaplanowane środki na ewentualne dostosowanie gimnazjów samorządowych dla potrzeb młodszych dzieci.
- Gimnazja właściwie wygasiły się same - mówiła Zalewska. Gimnazjów jest 7 tysięcy, w tym ponad 4 tysiące w zespołach podstawowo-gimnazjalnych i w takich zespołach są najlepsze wyniki - podkreśla szefowa MEN.
Dodała też, że w szkołach podstawowych nic się nie zmieni, gdyż z mocy ustawy dyrektorzy i nauczyciele staną się dyrektorami i nauczycielami ośmioletnich szkół podstawowych. W ponad 4 tys. zespołach gimnazjalnych - przekonywała - zmieni się tylko szyld. Tam również z mocy ustawy dyrektorzy i nauczyciele stają się dyrektorami i nauczycielami szkół podstawowych - podkreśliła Zalewska.
Minister edukacji powiedziała, że reforma dotyczy właściwie 2150 samorządowych gimnazjów. - Rozmawiamy o 2150 gimnazjach, tylko o takiej liczbie. Większość gimnazjów w samorządach powstały na bazie szkoły podstawowej, w związku z tym rzeczywiście nie będą musiały się dostosować. Ale z pokorą przyjmujemy taką informację, bo wiemy, jak wyglądają sale i mamy zaplanowane środki w rezerwie budżetowej właśnie na ewentualne 2150 gimnazja, gdzie będziemy dostosowywać do młodszych dzieci - mówiła minister.
Minister została zapytana również o edukację domową. Chodzi dokładnie o zapis w projekcie ustawy Prawo oświatowe, według którego dyrektor publicznego albo niepublicznego przedszkola, szkoły podstawowej, ponadpodstawowej, do której dziecko zostało przyjęte, może zezwolić na rozpoczęcie jego edukacji domowej, pod warunkiem że placówka znajduje się na terenie województwa, w którym mieszka, czyli taka rejonizacja edukacji domowej. Wielu rodziców obawia się, że to może bardzo utrudnić, jeśli nie zlikwidować edukację domową w Polsce.
Na te wątpliwości min. Zalewska odpowiedziała, że to nieprawda. - Jesteśmy, żyjemy w wolnym kraju, rodzice nie muszą posyłać dzieci do szkół, podejmują decyzję, że sami będą kształcić swoje dzieci w domu. Ustawa mówiła i mówi jednoznacznie, że państwo, budżet państwa wspiera tego rodzica. Rodzic też może w każdej chwili powiedzieć: nie, nie, ja już sobie nie daję rady - mówiła Zalewska. - Ograniczyliśmy bardzo dużą nieprawidłowość, mianowicie domowe nauczanie było przypisane na przykład do szkoły na Podkarpaciu, oczywiście to jest absolutnie hipotetyczne, a chodzili czy korzystali z pieniędzy publicznych dużych – 7200 na jednego ucznia – uczniowie ze Szczecina. Proszę powiedzieć, w jaki sposób rodzice realizowali zajęcia dodatkowe? - mówiła minister.
W piątek do uzgodnień i konsultacji MEN skierowało dwa projekty ustaw reformujących oświatę. Minister Anna Zalewska zapowiedziała likwidację gimnazjów, 8-letnie podstawówki oraz 4-letnie licea i 5-letnie technika, a w miejsce zawodówek - szkoły branżowe.
Szef Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna zapowiedział złożenie wniosku o wotum nieufności dla szefowej MEN. Oświadczył, że przedstawione przez minister propozycje zmian w systemie edukacji to uderzenie w polską szkołę.
Przeciwko rządowym planom protestuje też Związek Nauczycielstwa Polskiego.