Andrzej Duda skomentował mowę pogrzebową o. Wiśniewskiego. Ma do niej zastrzeżenia
- Według mnie była być może za ostra, w tonie przynajmniej, w słowach może nawet nie - skomentował mowę wygłoszoną podczas uroczystości pogrzebowych Pawła Adamowicza prezydent. Andrzej Duda uznał, że niektórzy zrozumieli słowa dominikanina opacznie.
- Jeżeli mamy naprawiać naszą debatę publiczną, to zacznijmy to od siebie - powiedział w rozmowie z dziennikarzami przed wylotem do Davos prezydent Andrzej Duda. Jak stwierdził "wszystko jest dzisiaj powodem, by zaatakować". I przyznał, że sam od jakiegoś czasu zastanawia się głębiej nad tym, co pisze. Dodał też, że "należy zacząć rachunek sumienia od siebie, od tego, żeby ci ręka drgnęła, zanim puścisz 'wyślij'". - Ostatnio kilkadziesiąt razy mi się zdarzyło, że wyrzuciłem napisanego tweeta - przyznał.
Prezydent odniósł się również do mowy wygłoszonej przez dominikanina o. Ludwika Wiśniewskiego podczas uroczystości pogrzebowych Pawła Adamowicza. - Według mnie była być może za ostra, w tonie przynajmniej, w słowach może nawet nie - uznał.
Zaznaczył jednak, że przemowa, w której o. Wiśniewski mówił m.in. o truciźnie nienawiści w parlamencie czy Kościele, odnosiła się do wszystkich. - Nie tylko i wyłącznie, jak powiedział pan Schetyna, do tych innych, a nie do mnie (...) odnosiła się tak samo do niego, jak i do mnie - uznał.
I wymieniał dalej. - Odnosiło się to do pana Niesiołowskiego, jak i do pani prof. Pawłowicz. Tak samo się odnosiło do pana Borysa Budki, jak i pana Neumanna, jak i do pana Tarczyńskiego z PiS-u - stwierdził.
Zobacz także: Żona Pawła Adamowicza: "Musimy zrobić rachunek sumienia"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl