Andriej Miedwiediew chce osądzenia Władimira Putina za zdradę
Andriej Miedwiediew, wiceprzewodniczący moskiewskiej Dumy i prokremlowski dziennikarz, zaatakował w mediach społecznościowych Władimira Putina. Stwierdził, że to głowa państwa i dowódca sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej stoi za porażką w Makiejewce. Apeluje, by "głupie straty personalne" postrzegać jako "zdradę ojczyzny".
Rosyjski urzędnik stwierdził, że podstawowym obowiązkiem władzy cywilnej i wojskowej jest ochrona życia obywateli. "Każda osoba jest wartościowa" - napisał Miedwiediew na swoim kanale w serwisie Telegram i wezwał do traktowania zaniedbań, na skutek których doszło do masowej śmierci Rosjan na froncie, jako "zdrady kraju". "Inaczej państwo jest skończone" - dodał.
Miedwiediew jest jednym z pierwszych krytyków, nawołujących oficjalnie do wymierzenia sprawiedliwości dyktatorowi, nie jest jednak osamotniony. Z racji pełnionych przez Rosjanina funkcji w moskiewskiej Dumie, nie jest przypadkową osobą w środowisku politycznym stolicy. Skrytykował Putina i zażądał osądzenia go po podaniu przez oficjalne rosyjskie media informacji o masakrze żołnierzy na froncie w Ukrainie.
Chodzi o wypadki, do których doszło kilka dni temu w Makiejewce. O rakietowym ostrzale i śmierci czterystu Rosjan donosiły źródła w Ukrainie. Kreml początkowo bagatelizował to zdarzenie i zaprzeczał, jakoby były jakieś ofiary. Po kilku dniach rosyjskie władza przyznała jednak, że zginęło 63 rosyjskich żołnierzy i wykorzystała zdarzenie do atakowanie "nacjonalistów ukraińskich".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wojskowi zginęli, bo setki ludzi były zakwaterowane w jednym budynku dawnej szkoły zawodowej, w którym przechowywana była także amunicja. Ukraiński atak rakietowy zrównał obiekt z ziemią.
Brytyjski "Express" podaje, że prezydent Rosji stanął teraz w obliczu "wściekłych wezwań" ze strony moskiewskich urzędników, by postawić go przed sądem za zdradę. Takie samo stanowisko wyraził także były członek rosyjskiego Senatu i przedstawiciel w izbie wyższej, Siergiej Mironow. Zażądał on pociągnięcia urzędników do odpowiedzialności za "koncentrację rosyjskiego personelu w niechronionym budynku".
Miedwiediew i Moskwa chcą osądzenia Władimira Putina za zdradę
Prorosyjski bloger wojskowy Archanioł Spetznaz Z nazwał kierownictwo państwa "głupcami". "To, co wydarzyło się w Makiejewce, jest straszne. Kto wpadł na pomysł umieszczenia masowego personelu w budynku, w którym nawet głupiec wie, że nawet jeśli oni uderzą artylerią, to będzie wielu rannych lub zabitych?" - napisał popularny bloger na kanale Telegram.
Inny krytyk Putina, przebywający na emigracji, dziennikarz Aleksander Nevzorow zarzucił kierownictwu państwa, że nawet nie podejmowało prób odzyskania ciał poległych rosyjskich żołnierzy. - Niepoliczone, nikogo nie obchodzące ciała pozostawiono, by zgniły pod betonowymi gruzami. Mięso żołnierzy w Rosji jest tak tanie, że nie ma co rachować poległych - powiedział.