Człowiek Putina pocieszał rannych żołnierzy. Wyśmiali go
Przedstawiciele Kremla sięgają po coraz bardziej kuriozalne argumenty, aby przekonać Rosjan do walki w Ukrainie. Jewgienij Prigożyn, szef grupy Wagnera, podczas jednego ze spotkań mówił, że ci, którzy na froncie stracili nogę, mogą zacząć służyć jako saperzy. Przekonywał, że armia jest im w stanie zapewnić nowe protezy.
Grupa Wagnera to prywatna firma wojskowa, której żołnierze walczą u boku rosyjskiej armii. Fragment nagrania ze spotkania Prigożyna z rosyjskimi rekrutami udostępnił w sieci doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Anton Geraszczenko. Prokremlowski biznesmen jest otoczony przez grupę młodych mężczyzn, którzy słuchają go z uwagą.
- Ranni, którzy mogą wrócić do służby, zostaną przyjęci. Jeśli na przykład stracili nogę, to wciąż mogą zostać saperami. Jeśli w wyniku wybuchu miny, stracą protezę, zostanie im zapewniona nowa - mówił Prigożyn.
Po tych słowach słuchający go mężczyźni parsknęli śmiechem. Mimo to, szef grupy Wagnera kontynuował. Przekonywał, że ryzyko odniesienia poważnych ran istnieje nie tylko na froncie. Jak mówił, rannym można zostać również na ulicach Moskwy, czy idąc do dyskoteki.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Kryminaliści jadą na front. "Są niewinni"
Propagandysta wspomniał też o więźniach, którzy zostali zmobilizowani, a następnie powrócili z Ukrainy. - Trzeba zrozumieć, że oni są znowu pełnoprawnymi członkami społeczeństwa. Darowano im wszelkie winy. Są niewinni, jakby dopiero opuścili oddział położniczy - mówił.
- Ale bez nóg - wtrącił żartobliwie jeden ze słuchaczy, czym wywołał kolejną salwę śmiechu. - Wiem, że to brzmi cynicznie, ale jak to mówią: co można zrobić? - odparł mu z rozbrajającą szczerością Prigożyn.
Źródło: Twitter
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski