Amerykańscy Żydzi krytykują Jamesa Comeya
Szef American Jewish Committee (AJC) David Harris skrytykował jako "wyjątkowo niefortunne i nieprawdziwe" słowa dyrektora FBI o roli Polski w Holokauście. Wszelkie próby pisania historii na nowo, zarówno te niezamierzone, są niebezpieczne - powiedział.
- To wyjątkowe niefortunne, nieprawdziwe i bolesne słowa. Ci co znają historię II wojny światowej wiedzą, że Polska była pierwszą ofiarą, gdy Niemcy napadły na nią 1 września 1939 roku - powiedział Harris, który kieruje amerykańska organizacją American Jewish Committee, powołaną w 1906 roku w celu obrony praw Żydów poza USA.
AJC jako pierwsza amerykańska organizacja żydowska w zdecydowanych słowach skrytykowała wystąpienie Comeya, o czym poinformowała na mediach społecznościowych, apelując do dyrektora FBI o sprostowanie.
W rozmowie Harris ocenił, że wystąpienie Comeya świadczy o jego głębokiej niewiedzy na temat roli Polski podczas II wojny światowej. Przypomniał, że w przeciwieństwie do innych państw, jak np. Francji, w Polsce nie istniała podczas wojny systemowa kolaboracja z nazistami a polski podziemny ruch oporu, w tym Armia Krajowa, walczył przez cały czas trwania wojny.
- Jako przyjaciel Polski, ale też jako Żyd, w pełni rozumiem polską reakcję, bo wiem jak niebezpieczne są próby pisania historii od nowa, w tym historii Żydów podczas II wojny światowej. Też jesteśmy bardzo wrażliwi na tym punkcie - powiedział Harris. - Chcę wierzyć, że w tym przypadku to nie był zamierzony atak na Polskę. Dlatego czekamy na przeprosiny ze strony dyrektora FBI - dodał. Przyznał, że były już co prawda przeprosiny ambasadora USA w Warszawie Stephena Mulla, ale w jego opinii przeprosić powinna także osoba, która wywołała ten "żałosny incydent". Przypomniał, że prezydent Barack Obama, który w 2012 roku popełnił gafę mówiąc o polskich obozach śmierci, "bardzo szybko przeprosił".
Zdaniem szefa AJC, większość Amerykanów, wie że Holokaust był "próbą zagłady Żydów przez nazistów", ale wraz z mijającym czasem coraz mniej ludzi zna szczegóły. Przyznał też, że z powodu tego, że wiele nazistowskich obozów koncentracyjnych znajdowało się na terenie okupowanej Polski, "często dochodzi do pomyłek i rozumiem, że Polacy są na to tym punkcie wyczuleni, by nie nazywać tych obozów polskimi".
Zauważył też, że Żydzi, którzy przeżyli wojnę i wyemigrowali z Polski do USA, przyjechali z różnymi doświadczeniami i wspomnieniami. - Rozumieli, że naziści byli odpowiedzialni za Holokaust, ale jednocześnie wielu doświadczyło antysemityzmu w Polsce, jeszcze przed wojną. Każdy Żyd ma inne doświadczenia, ale dla części wspomnienia z życia w Polsce to nie zawsze były szczęśliwe wspomnienia - przyznał.
Podczas obchodów Dnia pamięci Holokaustu, zorganizowanych przez Muzeum Holokaustu, dyrektor FBI James Comey powiedział 15 kwietnia, że najbardziej przerażającą lekcją Holokaustu jest to, iż pokazał on, że ludzie są w stanie zrezygnować z indywidualnej moralności i przekonać się do prawie wszystkiego, poddając się władzy grupy. - W ich mniemaniu mordercy i ich wspólnicy z Niemiec, Polski, Węgier i wielu, wielu innych miejsc nie zrobili czegoś złego. Przekonali siebie do tego, że uczynili to, co było słuszne, to, co musieli zrobić - dodał Comey.
Słowa szefa FBI skrytykowali przedstawiciele polskich władz. Ambasador Mull w związku z wypowiedzią dyrektora FBI został wezwany do MSZ. Szef polskiej dyplomacji Grzegorz Schetyna mówił, że oczekuje od władz USA zamknięcia sprawy wypowiedzi Comeya, która wywołała oburzenie w Polsce. Mówił, że liczy na przeprosiny za "niefortunne słowa". Jak dotychczas szef FBI nie odniósł się do tej sprawy.