Ambasadorzy w Kongresie: Rosja zagraża Europie
Ambasador RP w USA Piotr Wilczek, minister spraw zagranicznych Ukrainy Pawło Klimkin, ambasadorowie Estonii, Gruzji, Litwy i Łotwy przedstawili amerykańskim senatorom najważniejsze zagrożenia, jakie polityka Rosji stanowi dla Polski i innych państw regionu.
Występując na posiedzeniu jednej z podkomisji senackiej Komisji Przydziałów Budżetowych, Wilczek oświadczył, że podstawowym celem strategicznym Kremla jest odbudowa utraconego po upadku komunizmu statusu supermocarstwa.
Celem wtorkowego posiedzenia prowadzonego przez przewodniczącego tej podkomisji, senatora Lindseya Grahama, Republikanina ze stanu Karolina Południowa, było omówienie "rosyjskich intencji i rosyjskiej polityki" wobec państw z najbliższego sąsiedztwa Rosji.
Opinia podkomisji i jej zalecenia mają duże znaczenie dla przydziału funduszy federalnych na różne programy współpracy międzynarodowej i amerykańskiej pomocy militarnej.
W tym tygodniu Izba Reprezentantów będzie debatowała nad projektem ustawy o przydziałach budżetowych na obronę w roku budżetowym 2017. Projekt ten przewiduje m.in. zmniejszenie o połowę amerykańskiej pomocy militarnej dla Ukrainy, z 300 mln dolarów w roku budżetowym 2016 do 150 mln dolarów w bieżącym roku budżetowym.
Posiedzenie podkomisji było jedną z okazji do przekonania amerykańskich ustawodawców, że utrzymanie amerykańskiej pomocy dla Ukrainy na dotychczasowym poziomie jest niezbędne z uwagi na stale wzrastające i nowe zagrożenia ze strony Rosji. Zauważa się, że cięcia w amerykańskich wydatkach na takie programy jak Enhanced Forward Presence (EFP), w ramach którego wojska NATO zostały rozmieszczone na wschodnich rubieżach Sojuszu, i amerykańska pomoc na podstawie European Reassurance Initiative (Europejska Inicjatywa Wzmocnienia), w obliczu wzrastającego zagrożenia ze strony Kremla i coraz bardziej agresywnych poczynań Rosji wobec swoich sąsiadów byłyby dla Moskwy sygnałem rezygnacji Stanów Zjednoczonych z przywódczej roli w zapewnianiu transatlantyckiego bezpieczeństwa.
Szef ukraińskiej dyplomacji, który przybył na posiedzenie senackiej podkomisji bezpośrednio po rozmowach z sekretarzem stanu USA Rexem Tillersonem, powiedział, że politykę Rosji wobec Ukrainy można wyrazić jednym słowem: "wojna".
Klimkin przypomniał dotychczasowy bilans tej agresji: 9800 obywateli Ukrainy straciło życie, 23 tysiące odniosło poważne obrażania, 7,2 proc. terytorium Ukrainy znajduje się obecnie pod kontrolą Rosji bądź wspieranych przez Moskwę separatystów, a 1,8 mln Ukraińców zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów i szukania schronienia w innych regionach kraju.
Klimkin zwrócił uwagę na notoryczne łamanie przez Rosję porozumień zawartych w Mińsku. "Ani jeden z warunków porozumienia mińskiego nie został spełniony przez Rosję" - podkreślił. W ubiegłym roku - wskazał - siły rosyjskie i wspierani przez Rosję rebelianci złamali porozumienie o zawieszeniu broni 16 tysięcy razy.
Poczynania Rosji - argumentował szef ukraińskiej dyplomacji - są realnym i coraz większym zagrożeniem nie tylko dla Ukrainy i innych państw sąsiadujących z Rosją, ale dla całego zachodniego świata. Szczególnie niebezpieczna jest - podkreślił - militaryzacja okupowanego przez Rosję Krymu.
Klimkin powiedział, że Rosja modernizuje posowieckie składy głowic nuklearnych na Krymie, a rosyjskie wojska używają tego półwyspu jako zaplecza do swoich operacji militarnych poza granicami (np. obecnie w Syrii).
Ukraiński minister i ambasadorowie państw regionu w swoich wystąpieniach i odpowiadając na pytania członków senackiej podkomisji zwrócili uwagę na "hybrydowy" charakter środków stosowanych przez Kreml w realizacji celu, jakim jest destabilizacja społeczeństw zachodnich i ostatecznie odbudowa imperium.
Dominują - mówił ambasador Wilczek, wskazując na koncentrację sił i nowoczesnych systemów uzbrojenia w obwodzie kaliningradzkim - środki tradycyjne, militarne. Jednak "tym tradycyjnym narzędziom realizacji przez Rosję celów strategicznych towarzyszą środki o +hybrydowym charakterze+: szantaż energetyczny, dezinformacja prowadzona przez portale takie jak Sputnik i finansowana przez Kreml telewizja RT, a w końcu z każdym dniem coraz bardziej agresywne i wyrafinowane cyberataki".
"Sama natura cyberataków powoduje - wskazał ambasador Wilczek - że są one zagrożeniem zarówno dla tych, którzy znajdują się w odległości 5 mil od Kremla, jak i 5 tysięcy mil od Kremla".
Ten wątek wzbudził szczególne zainteresowanie amerykańskich senatorów. W Kongresie kilka komisji prowadzi obecnie dochodzenie w sprawie ingerencji Rosji w amerykańskie wybory.
Senator Richard Durbin, Demokrata ze stanu Illinois, wspomniał, że kiedy na początku roku był w Polsce, Zbigniew Pisarski, prezes Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego, zapytał go: "Zastanawiam się: jeśli Stany Zjednoczone nie biorą poważnie interwencji Rosji w amerykańskie wybory, czy weźmiecie poważnie rosyjską interwencję w Polsce?". "Długo myślałem o tym pytaniu - powiedział senator Durbin - i nadal o nim myślę".
Zobacz także: Waszczykowski: jeszcze wczoraj nie było takich informacji o ambasadorze Przyłębskim