Ambasador Francji: nie wycofamy się ze sprzedaży Mistrala Rosji
- Francja nie zamierza wycofać się z kontraktu na okręt Mistral dla Rosji - mówi PAP ambasador Francji w Polsce Pierre Buhler. Jego zdaniem rezygnacja byłaby tylko symboliczna i nie wpłynęłaby na zmianę polityki Kremla, a w relacjach z Rosją potrzeba konkretnych kroków, np. sankcji.
04.08.2014 | aktual.: 04.08.2014 09:21
PAP: Po zamachu na malezyjski samolot coraz częściej pojawiają się opinie o konieczności izolacji Rosji. Czy grozi nam druga zimna wojna?
Pierre Buhler: Nie. Uczynimy wszystko, by zapobiec nowej zimnej wojnie. Francja od początku opowiadała się za stanowczością i za dialogiem. Postępowanie Rosji w stosunku do Ukrainy jest nie do przyjęcia. Aneksja Krymu jest dla Francji aktem agresji sprzecznym z prawem międzynarodowym, który wymaga sankcji. Stanowczość więc co do zasad. A dialog dlatego, że dla tego konfliktu nie ma rozwiązania wojskowego.
Od początku dążymy do deeskalacji napięcia, żeby nie doszło do zdarzeń prowadzących do tego, co określił pan mianem nowej zimnej wojny. Dobrą ilustracją tej ewolucji ryzyka w niebezpiecznym kierunku było zestrzelenie boeinga. Ten zamach to zbrodnia popełniona na 300 niewinnych ludziach.
Doprowadziło to Unię Europejską do zwiększenia wymagań stawianych Rosji. Stąd oczekiwanie od Moskwy, by wymogła na separatystach dostęp do miejsca katastrofy i by możliwe było prowadzenie międzynarodowego i bezstronnego śledztwa. Wnosiliśmy również o to, by Rosja zamknęła bardzo nieszczelną granicę dla przepływu ekwipunku, uzbrojenia i ludzi w stronę Ukrainy. A wreszcie, by wycofała z rosyjsko-ukraińskiej granicy wojsko, które tam zgromadziła po rosyjskiej stronie.
PAP: Czy pana zdaniem Unia Europejska stanęła na wysokości zadania w tym konflikcie?
P.B.: Trzeba pamiętać o tym, że pomimo interesów 28 krajów członkowskich Unii Europejskiej, które nie są przecież jednakowe - państwa mają różne relacje z Rosją, czy to w zakresie zaopatrzenia w surowce energetyczne, czy to w postaci rynku zbytu - wspólnocie udało się podjąć decyzje ws. sankcji, zachowując przy tym jedność.
Postanowione 29 lipca w Brukseli sankcje nałożone na Rosję obejmą przepływy finansowe, kontakty w dziedzinie obrony i uzbrojenia, produkty o dwojakim zastosowaniu - cywilnym i wojskowym - a wreszcie technologie, tak zwane wrażliwe. Kroki te, gdy zostaną zastosowane, nie pozostaną bez następstw dla ogółu krajów członkowskich Unii Europejskiej, w tym i dla Francji.
PAP: Obserwując dyskusję w UE nt. wprowadzenia sektorowych sankcji gospodarczych na Rosję od samego początku widoczny jest brak jedności w tej sprawie. Jakie jest stanowisko Francji?
P.B.: Nie podzielam pana oceny sytuacji o braku jedności. Mamy w Europie państwa, które mają rozmaite interesy, różne punkty widzenia. A pomimo różnic potrafiliśmy zachować jedność w czasie poszczególnych spotkań Rady Europejskiej, spotkań na szczeblu ministrów. Potrafiliśmy więc tę jedność zachować i decyzje o kolejnych pakietach sankcji zostały podjęte po dyskusjach, które bywały czasem napięte, ale które zawsze kończyły się konkretnymi krokami, które są następnie przestrzegane przez wszystkie kraje członkowskie. Podkreślę przy tej okazji, że te kroki będą obowiązywały dopóki druga strona, ta, której sankcje dotyczą, nie zrozumie, że idzie złą drogą.
PAP: Duże kontrowersje budzi francusko-rosyjska współpraca w sektorze obronnym, podczas gdy prorosyjscy separatyści wspierani są militarnie przez Moskwę. Sojusznicy Francji: Stany Zjednoczone i Wielka Brytania zaapelowały ostatnio ponownie do Paryża o wycofanie się z kontraktu. Dlaczego Francja podtrzymuje swoje stanowisko ws. dostarczenia Mistrali Moskwie?
P.B.: Kiedy słucha się dyskusji w mediach w Polsce, można odnieść wrażenie, że to przez Mistrala jest ta napięta sytuacja. A tymczasem to nie z pomocą Mistrala nastąpiła aneksja Krymu, małe zielone ludziki wkroczyły do wschodniej części Ukrainy czy został zestrzelony samolot malezyjskich linii lotniczych. Potępiliśmy w sposób jak najbardziej stanowczy działania wojskowe i parawojskowe Rosji, które prowadziła własnymi środkami. Obecny kontrakt nie miał wpływu na przebieg tych zdarzeń.
Prezydent Republiki Francuskiej zdecydował, że pierwszy z tych okrętów, zamówiony i opłacony przez Rosję, zostanie jej dostarczony, a co do drugiego, dostawa będzie zależała od postępowania Rosji.
PAP: Na Francję w ostatnich tygodniach spadła fala krytyki ze strony państw UE. Czy ma to jakieś znaczenie dla Francji?
P.B.: Obecnie nie ma podstaw prawnych do zerwania kontraktu na dostarczenie Mistrala. Sankcje trzeciego poziomu w zakresie współpracy w dziedzinie obrony, jeśli zostaną w pełni wprowadzone, nie będą dotyczyły kontraktów już realizowanych. Dzisiaj opieramy się na zasadzie, że zawarte umowy handlowe winny zostać dotrzymane. Dla nas liczy się skuteczność podjętych wspólnie kroków, które mają wpłynąć na zmianę postępowania Rosji. Nie sądzimy, by anulowanie tego kontraktu mogło wpłynąć na zmianę politycznego kursu obranego obecnie przez Kreml. Rosja importuje niewiele broni, a wytwarza uzbrojenie na kwotę sięgającą dziesiątków miliardów dolarów rocznie. Sama eksportuje do reszty świata uzbrojenie o wartości około ośmiu miliardów, podczas gdy import do Rosji stanowi niewielki ułamek wartości rosyjskiego wyposażenia. Podsumowując powiem, że nie ulegamy emocjom. Rozumiemy, że niektóre państwa odczuwają pewne trudności z przyjęciem takiego podejścia, ale my opieramy się na racjonalnej analizie.
PAP: Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko jest rozczarowany postawą Paryża. Oświadczył, że zerwanie kontraktu na Mistrala "to kwestia wartości, a nie pieniędzy".
P.B.: Rozumiemy emocje prezydenta Poroszenki, ale powtórzę: uważamy, że ważna jest zmiana polityki Rosji, a nie poszukiwanie reakcji w sferze symboli. Celem jest doprowadzenie Rosji do zmiany kierunku politycznego. Sankcje są instrumentem znacznie bardziej skutecznym, bo dotykają możliwości gospodarki rosyjskiej rozwoju na zewnątrz, możliwości rosyjskich firm, banków czerpania z kredytów zewnętrznych, możliwości oligarchów, wspierających reżim, wydawania fortun na kontynencie europejskim, w tej czy innej stolicy europejskiej, gdzie niektórzy spośród nich żyją sobie w wygodzie i dobrobycie. Uważamy, że te zacieśniające się kręgi sankcji, o których wspominałem, oddziaływać będą z taką intensywnością, że Rosja nie będzie mogła pozostać obojętna.
PAP: Konflikt na Ukrainie stał się także dużym wyzwaniem dla Sojuszu Północnoatlantyckiego. Wielu przywódców, w tym prezydent USA Barack Obama podkreślają, że wrześniowy szczyt NATO w Newport w Walii będzie najważniejszym szczytem ostatnich lat. Z jakim stanowiskiem przyjedzie Francja i czy poprze powstanie w Europie Wsch. baz NATO?
P.B.: Stanowisko, które chcielibyśmy zaproponować, polega na takiej pozycji, by nasi sojusznicy na wschodniej flance Sojuszu otrzymali znaki, gesty potwierdzające gwarancję, że w każdym układzie liczyć mogą na solidarność ze strony wszystkich krajów członkowskich. Francja, zaraz po aneksji Krymu, przyłączyła się do kroków potwierdzających gwarancje natowskie i wysłała do Polski cztery samoloty Rafale, zwiększając tym samym siły, którymi dysponuje Polska jako kraj prowadzący misje patrolowe w przestrzeni powietrznej krajów bałtyckich. Wysłaliśmy również samoloty wczesnego ostrzegania AWACS monitorujące przestrzeń powietrzną Polski i Rumunii. Tak więc Francja jest sojusznikiem, który wypełnia wszystkie ciążące na niej zobowiązania.
Co do szczegółów, nie mogę dzisiaj powiedzieć, jakiego rodzaju zaangażowanie środków zostanie zatwierdzone na szczycie NATO w Newport. Jest to z pewnością temat, który zostanie w części rozstrzygnięty przez pozycję, jaką w tym względzie zajmą Stany Zjednoczone.
Wydaje mi się pewne, że na szczycie w Newport uzyskamy porozumienie, które być może nie zaspokoi wszystkich i nie uwzględni życzeń każdego, ale które stanowić będzie znak solidarności sojuszu z krajami, które mają poczucie zaniepokojenia z powodu tego, co się dzieje na granicy rosyjsko-ukraińskiej i - ogólniej - w samej Rosji.
PAP: Czy Warszawa może liczyć na poparcie Paryża w kwestii powstania w Polsce wzmocnionej bazy NATO?
P.B.: Nie mogę dzisiaj wypowiadać się na temat szczegółowych kroków. To są kwestie, które w tej chwili są omawiane w Brukseli. Są zresztą omawiane również bezpośrednio między Francją a Polską, mamy bardzo ożywiony dialog strategiczny, pełen zaufania, w którym każda ze stron stara się zrozumieć drugą stronę, stara się uwzględnić podejście drugiej strony.
Nie wątpię w to, że ten szczyt w Newport będzie rzeczywiście oznaczał postęp, który pozwoli dostosować Sojusz do nowych wyzwań, które pojawiają się na wschodzie kontynentu europejskiego. Tyle mogę na tym etapie powiedzieć.