Aleksandra Dulkiewicz o pomniku: "Przepisy muszą być respektowane"

- Nie ma zgody na łamanie prawa przez jedną ani drugą grupę, przez nikogo - powiedziała w niedzielę Aleksandra Dulkiewicz. Pełniąca funkcję prezydenta Gdańska skomentowała w ten sposób spór wokół przywrócenia pomnika ks. Henryka Jankowskiego.

Aleksandra Dulkiewicz o pomniku: "Przepisy muszą być respektowane"
Źródło zdjęć: © PAP
Patryk Osowski

Przypomnijmy, że w sobotę rano pomnik ks. Jankowskiego wrócił na cokół przy ulicy Stolarskiej w Gdańsku. Zdaniem grupy stoczniowców, którzy ustawili monument, mieli do tego pełne prawo. Przed pomnikiem protestowała z kolei grupa osób, która chce usunięcia upamiętnienia duchownego z przestrzeni publicznej.

W niedzielę Aleksandra Dulkiewicz została zapytana, czy ponowny montaż pomnika był samowolą budowlaną.

- Są na to odpowiednie przepisy i procedury. I nie ma zgody na łamanie prawa ani przez jedną grupę, ani przez drugą grupę, przez nikogo. My tym bardziej jako przedstawiciele władzy publicznej musimy trzymać się litery prawa. I będziemy stosowali takie środki, które są prawem przepisane - cytuje Dulkiewicz polsatnews.pl.

"Będziemy stali po stronie ofiar (...) natomiast przepisy muszą być respektowane"

- Nie możemy zamykać oczu, uszu i naszych serc na to, co się dzieje w ten weekend w Watykanie, kiedy tematy związane z pedofilią w Kościele są tematami zasadniczymi. I zawsze będziemy stali po stronie ofiar. Natomiast przepisy i zasady prawa muszą być respektowane - dodała Dulkiewicz.

Chociaż Urząd Miejski twierdził, że do ponownego ustawienia pomnika niezbędne jest wydanie dodatkowej zgody, społeczny komitet budowy monumentu zapewnia, że nie jest to prawdą.

Pomnik przy ul. Stolarskiej przewrócono w czwartek ok. godz. 3 nad ranem. Policja zatrzymała trzech mężczyzn w wieku 40-42 lata, którzy przyjechali z Warszawy. Ci publicznie przyznali się do tego czynu i wydali manifest. Wiadomo, że od dawna angażują się w antyrządowe protesty i pojawiają na manifestacjach Obywateli RP.

Gdy usłyszeli zarzuty, nie przyznali się jednak do winy. Prokuratura zastosowała wobec nich dozór policyjny i poręczenia majątkowe w wysokości po 20 tys. zł.

Źródło: polsatnews.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1000)