Miasto ogrodziło teren, na którym stał pomnik księdza Henryka Jankowskiego
Po zniszczonym pomniku ks. Jankowskiego przy ulicy Stolarskiej w Gdańsku został tylko cokół. Teraz on również jest naruszony. W piątek przy pomniku pojawiły się dwie grupy osób. Między zwolennikami i przeciwnikami monumentu doszło do awantury.
"Miasto Gdańsk rano ze względów bezpieczeństwa ogrodziło teren, na którym stał pomnik księdza Jankowskiego" - poinformował na Twitterze Mateusz Skarbek, jeden z radnych Koalicji Obywatelskiej w Gdańsku.
Jak dodał, "wszelkie próby ponownego postawienia pomnika bez pozwolenia będą bezprawne".
Zanim miejsce odgrodzono, już w czwartek pomnik został zabrany przez władze miasta i przewieziony do magazynu.
Na miejscu został tylko cokół. Na nim z kolei w nocy z czwartku na piątek pojawiły się namalowane hasła m.in. "Bądź za ofiarami".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
W piątek około południa przy pomniku zebrały się niewielkie grupy zwolenników i przeciwników upamiętnienia ks. Jankowskiego. Doszło między nimi do wymiany zdań. Nad bezpieczeństwem zgromadzonych czuwała policja.
Przyjechali z Warszawy
W rozmowie z RMF FM Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku poinformowała, że odpowiedzialni za zniszczenie pomnika mężczyźni będą przesłuchani.
Śledczy nie zdradzają jednak szczegółów sprawy. Nieoficjalnie udało się ustalić, że przesłuchania mają się odbyć już w piątek.
Pomnik przy ul. Stolarskiej przewrócono w czwartek ok. godz. 3 nad ranem. Policja zatrzymała trzech mężczyzn w wieku 40-42 lata, którzy przyjechali z Warszawy. Ci publicznie przyznali się do tego czynu i wydali manifest. Wiadomo, że od dawna angażują się w antyrządowe protesty i pojawiają na manifestacjach Obywateli RP.
Przypomnijmy, że ks. Henryk Jankowski był kapelanem "Solidarności" i wieloletnim proboszczem parafii św. Brygidy w Gdańsku.
Po oskarżeniach ws. pedofilii w 2004 roku odsunięto go od sprawowania wcześniejszych funkcji, a w 2010 roku duchowny zmarł. Teraz jego pomnik został zniszczony. Więcej na temat zarzutów wobec duchownego i o wspomnieniach jego ofiar pisaliśmy TUTAJ.