Alarm dla Odry obowiązuje. Było dużo słów, a czyny padły, jak śnięte ryby
Katastrofa ekologiczna na Odrze może powtórzyć się w tym roku - wynika z eksperckich opracowań. Tymczasem rząd do dziś nie przygotował obiecanych zmian w prawie. Z kolei premier, który podczas zeszłorocznego kryzysu zdymisjonował Głównego Inspektora Ochrony Środowiska, do dziś nie powołał nowego.
02.03.2023 | aktual.: 02.03.2023 06:48
Masowe śnięcie ryb w Odrze w lipcu i sierpniu 2022 r. to jedna z największych katastrof ekologicznych w Europie w ostatnich dziesięcioleciach. Tak stwierdziła Komisja Europejska w raporcie z 16 lutego 2023 r.
Z najnowszego unijnego opracowania ekspertów - analiza została przeprowadzona przez Wspólne Centrum Badawcze Komisji i Europejską Agencję Środowiska - wynika, że sytuacja może się powtórzyć. Przyznają to też polscy urzędnicy.
Postanowiliśmy sprawdzić, jak wykorzystano ostatnie pół roku, aby ten czarny scenariusz się nie sprawdził.
Ujmując najkrócej: sytuacja wygląda kiepsko. Po obietnicach intensywnego działania niewiele zostało. Sprawa dla rządzących umarła, tak jak padły odrzańskie ryby.
Obiecana kąpiel nie nastąpiła
Przypomnijmy: 11 sierpnia 2022 r. było już jasne, że na Odrze doszło do katastrofy. To tego dnia w niemal wszystkich mediach pojawiły się obrazy ludzi wyławiających śnięte ryby z rzeki.
W programach telewizyjnych o dramacie rozgrywającym się na rzece wypowiadali się wędkarze. Na antenach radiowych umieranie Odry opisywali ekolodzy. Słowem - to, co 11 sierpnia zobaczyli, i co usłyszeli Polacy, były więcej, niż przejmujące.
Nie było wiadomo jedynie, dlaczego dochodzi do masowego śnięcia ryb w Odrze. Niektórzy mówili o celowym działaniu, inni o błędzie któregoś z zakładów produkcyjnych, jeszcze inni – o prowokacji środowisk ekologicznych.
I choć pierwsze doniesienia o tym, że w rzece doszło do katastrofy, pojawiały się w lipcu, to właśnie w sierpniu sprawa zaczęła odbijać się medialnym echem na skalę ogólnopolską. Rząd nie miał wyjścia. Musiał zareagować, bo nie sposób było udawać, że nic niepokojącego się nie dzieje.
Nad Odrę wysłano armię urzędników, z wiceministrem infrastruktury Grzegorzem Witkowskim na czele.
Wiceminister po rekonesansie stwierdził, że... wszystko jest pod kontrolą: nad Odrą jest bezpiecznie, a on sam, by to udowodnić, może wejść do rzeki i się wykąpać.
- Mogę powiedzieć z czystym sumieniem, z ręką na sercu, wszystkim wędkarzom poniżej Cigacic, że spokojnie mogą łowić ryby, a mieszkańcy mogą spokojnie wejść do Odry. Odra nie jest w takim stopniu zanieczyszczona, jak mówią aktywiści - mówił Witkowski 12 sierpnia w Radiu Zachód.
Później okazało się, że ryb łowić jednak nie należało, aktywiści nie przesadzali, a sam Witkowski w Odrze się nie wykąpał. A przynajmniej nic o tym nie wiadomo.
W rządzie zaczęło się szukanie winnych. Premier Mateusz Morawiecki podjął decyzję o zdymisjonowaniu dwóch urzędników: Głównego Inspektora Ochrony Środowiska (GIOŚ) Michała Mistrzaka oraz szefa Wód Polskich Przemysława Dacy.
Szczególnie zaskakująca była dymisja Mistrzaka. To właśnie on i kierowana przez niego instytucja, jako jedni z pierwszych, alarmowali o katastrofie.
3 sierpnia 2022 r. GIOŚ rozesłała bowiem do wojewódzkich inspektorów ochrony środowiska pismo, w którym zażądał od nich objęcia sprawy zatrucia Odry szczególnym nadzorem. Informował o tym portal Gazeta.pl.
RMF FM opublikowało z kolei pismo Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska we Wrocławiu - również z 3 sierpnia - w którym o niepokojącej sytuacji informowana jest centrala. Inspekcja zadziałała więc w miarę szybko.
Co innego wojewodowie, czyli przedstawiciele rządu w terenie, którzy - jak wynikało z późniejszych analiz - zbagatelizowali zagrożenie.
Jeden z nich, wojewoda dolnośląski Jarosław Obremski, podczas kulminacyjnych zdarzeń na Odrze przebywał – jak donosiła Interia – na urlopie i z tego powodu, tak przynajmniej informowali dziennikarze portalu, nie zwołał od razu sztabu kryzysowego.
Ryzyko powtórki. Odra nie jest bezpieczna, ale nie tylko ona
Dziś wiemy o wiele więcej.
Z unijnego opracowania wynika, że śmierć około 360 ton ryb była spowodowana znacznym toksycznym zakwitem glonów zidentyfikowanych jako Prymnesium parvum.
"Kluczowym czynnikiem, który umożliwił namnażanie się tego gatunku wód słonawych, jest najprawdopodobniej wysokie zasolenie Odry w tym czasie, będące skutkiem zrzutów ścieków przemysłowych o dużej zawartości soli m.in. z działalności przemysłowej, takiej jak górnictwo" - wskazuje Komisja Europejska.
Innymi czynnikami, które się do tego przyczyniły - zgodnie z unijnym opracowaniem - były susza i wynikający z niej niski poziom wody, ograniczający rozcieńczanie soli. Podwyższone stężenia składników odżywczych, zwłaszcza fosforu i azotu, są również kluczowym składnikiem przyczyniającym się do takich zakwitów.
"Biorąc pod uwagę ciągłą obecność i rozprzestrzenianie się tego inwazyjnego gatunku alg, strategie zarządzania mające na celu zapobieganie przyszłym tego typu zdarzeniom muszą obecnie stanowić priorytet nie tylko dla Odry, ale także innych narażonych europejskich obszarów dorzecza, na które wskazuje raport" - podkreśliła Komisja Europejska.
GIOŚ w odpowiedzi na nasze pytania potwierdza tę diagnozę.
- GIOŚ z uwagi na zakres swoich kompetencji może potwierdzić, że złota alga występuje dalej w Odrze oraz parametry przewodności mogą wskazywać na możliwość powtórzenia sytuacji z 2022 roku - przekazali nam urzędnicy.
I odesłali do jednego z opracowań Instytutu Ochrony Środowiska, z którego wynika, że masowe zakwity Prymnesiumparvum w wodach Odry oraz innych rzek i zbiorników wodnych mogą się powtarzać w kolejnych latach.
Bez ustawy, czyli na bardzo długiej prostej
W sierpniu 2022 r. Komendant Główny Policji obiecał wypłacenie miliona złotych nagrody za wskazanie osoby odpowiedzialnej za zanieczyszczenie Odry. Nagrodę mógł dostać też ktoś, kto miał istotne informacje pozwalające ustalić sprawców.
O tym, by ktokolwiek te pieniądze odebrał - głucho.
Rząd z kolei obiecał stworzenie specustawy odrzańskiej.
- Zakładamy, że specustawa dotycząca rewitalizacji Odry w ciągu dwóch miesięcy zostanie przyjęta przez rząd - zapowiedział Marek Gróbarczyk, wiceminister infrastruktury. Mówił to 28 sierpnia 2022 r., więc specustawa powinna zostać przyjęta na posiedzeniu Rady Ministrów najpóźniej pod koniec października.
W listopadzie pojawiła się informacja, że prace nad jej projektem są na ostatniej prostej. "Ostatnia prosta" była długa - w grudniu ogłoszono, że za moment dokument zostanie opublikowany i zajmie się nim najpierw rząd, a potem Sejm.
W lutym - już 2023 r. - podczas posiedzenia sejmowej komisji ochrony środowiska, przedstawiciele Ministerstwa Infrastruktury wskazali, że "pozostało kilka drobnych kwestii do ustalenia". I stwierdzili, że niebawem projektem zajmie się rząd, a potem Sejm. Kiedy? Ministerstwo szacuje, że w połowie 2023 r.
Czyli - biorąc pod uwagę cały proces legislacyjny, w tym etap senacki i czas, który trzeba dać prezydentowi na analizę - szanse na to, że ustawa wejdzie w życie po roku od zapowiedzi, są minimalne.
Tymczasem - jeśli wierzyć rządowym zapowiedziom - ustawa jest niezbędna, by lepiej chronić środowisko wodne w przypadku wystąpienia katastrofy ekologicznej.
– Przygotowaliśmy projekt ustawy, który zawiera rozwiązania sprzyjające zapewnieniu odpowiednich zasobów wodnych i poprawie jakości wody w Odrze. Zależy nam na tym, by Odra była w jak najbardziej kompleksowy sposób chroniona przed potencjalnymi przyszłymi zagrożeniami – obwieścił 1 grudnia 2022 r. Marek Gróbarczyk.
Bez szefa, bo kandydat premierowi się nie podoba
Michał Mistrzak z funkcji Głównego Inspektora Ochrony Środowiska został zdymisjonowany przez premiera 12 sierpnia 2022 r. – tuż po zajęciu się tematem przez media.
Do dziś nie powołano nowego głównego inspektora. Co prawda przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska został rozpisany konkurs, wybrano nawet kandydata, ale premier do dziś go nie powołał. W tej sytuacji Inspekcją, która zajmuje się przeciwdziałaniem nieprawidłowościom m.in. po stronie zakładów zanieczyszczających rzeki, kieruje pełniąca obowiązki Magda Gosk.
Tajemnicą poliszynela jest, że szef rządu nie chce powołać wskazanego kandydata, bo uważa go za człowieka związanego z Solidarną Polską. Powód? Za nadzór nad inspekcją ochrony środowiska odpowiada polityk Solidarnej Polski. To Jacek Ozdoba, wiceminister klimatu.
Inspekcja jako jedyny organ odpisała na nasze pytania, co robiła przez ostatnie miesiące. Przy czym od razu zaznacza, że jej kompetencje w kwestii walki z katastrofą naturalną w rzece są ograniczone, bo większość zadań jest po stronie Wód Polskich i Ministerstwa Infrastruktury.
"Od samego początku sytuacji w Odrze, dotyczącej śnięcia ryb, GIOŚ objął natychmiast nadzorem wszystkie wojewódzkie inspekcje na obszarze koryta rzeki. Mając na uwadze skalę zjawiska, podjął się koordynacji działań.
Przede wszystkim zlecił wojewódzkim inspektorom natychmiastowy interwencyjny pobór próbek wody, nakazał współpracę ze służbami (m.in. Wody Polski, Sanepid, Straż Pożarna, Prokuratura). Poinformował wszystkich wojewodów o zaistniałej sytuacji. Wdrożył cały system kontroli w ramach swoich kompetencji podmiotów mających pozwolenie wodno-prawne. Czynnie wspierał wiedzą inne instytucje, poszukując przyczyn śnięcia ryb. Wykonał mnóstwo badań i kontroli. Wyniki były potwierdzane za granicą" - czytamy w przesłanej nam odpowiedzi.
Dalej zaś, że z własnej inicjatywy GIOŚ w ramach swoich kompetencji podjął decyzję objęcia dodatkowym interwencyjnym monitoringiem największych rzek w Polsce oraz zbiorników wodnych, ze szczególnym uwzględnieniem Odry oraz Wisły.
Centralne Laboratorium Badawcze od sierpnia 2022 roku do 24 lutego 2023 r. wykonało 46 865 badań dotyczących Odry.
"Wyżej wymienione działania podejmowane przez organy IOŚ są tylko jednym z elementów i mieszczą się w granicach kompetencji przyznanych organom Inspekcji Ochrony Środowiska.
Kluczowe są działania, które powinny być podejmowane przez ministra właściwego ds. gospodarki wodnej (Ministra Infrastruktury) oraz PGWWP [Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie - red.] jako organy właściwe w sprawach gospodarowania wodami, który otrzymał dużo szersze kompetencje" - zaznaczyła inspekcja.
Wody Polskie na nasze pytania w ogóle nie odpowiedziały. Podobnie jak Ministerstwo Infrastruktury.
Nadzieja w tym, że w tym roku katastrofa się nie powtórzy.
Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl