Agenci CBA podejrzani o udział w aferze podsłuchowej wrócili do pracy. Już na wyższych stanowiskach
Mariusz Kamiński, wiceprezes PiS i szef CBA w latach 2005-2009, obejmując funkcję koordynatora służb specjalnych, przywrócił i awansował agentów podejrzanych o udział w przecieku w CBA, a śledztwo zostało umorzone. Jednocześnie zwolnione zostały inne osoby. Większość z nich wywodziła się ze „starego Biura”.
O sprawie pisze „Gazeta Wyborcza”. Wraz z objęciem przez Kamińskiego stanowiska koordynatora służb specjalnych, zaszły spore zmiany w CBA. Ernest Bejda, wiceszef CBA w latach 2006-2007, w 2015 roku objął funkcję p.o. szefa CBA, a w 2016 - szefa Biura. Przywrócił wtedy do służby podejrzanych o udział w aferze podsłuchowej Artura Ch. i Jarosława W. Obaj zajmują obecnie wysokie stanowiska w Biurze. Pierwszy z mężczyzn nadzoruje wszystkie sprawy operacyjne w kraju, drugi jest naczelnikiem wydziału w stołecznej delegaturze CBA. Co więcej, sprawy przeciwko Arturowi Ch. i śledztwo dot. przecieku meldunków zostały umorzone.
W CBA doszło też do zwolnień. Odeszli ci, którzy tropili przeciek. Przypomnijmy, że specjalną grupę, która miała znaleźć „kreta” w Biurze, powołał ówczesny szef CBA Paweł Wojtunik. - „Stare CBA” nas nie tolerowało. Uważało nas za najeźdźców – powiedział jeden z byłych funkcjonariuszy CBA z Wrocławia.
Powrót do afery
Latem 2015 roku prawicowe media dysponują nagraniami rozmów polityków Platformy Obywatelskiej (m.in. ówczesnego szefa MSZ Radosława Sikorskiego czy rzecznika rządu Pawła Grasia) i Jana Kulczyka z lat 2013-2014 dot. sprzedaży przez skarb państwa akcji spółki CIECH.
Co więcej, upublicznione zostają również kopie tajnych meldunków wrocławskiej delegatury Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Wynika z nich, że główny oskarżony w aferze podsłuchowej Marek Falenta, był informatorem CBA. Okazuje się zatem, że kierownictwo Biura mogło wiedzieć o nagrywaniu rozmów albo o nieprawidłowościach przy sprzedaży akcji CIECH-u i mimo tego nic nie zrobiło. Bejda jako prawnik zatrudniany przez centralę PiS podkreślał wówczas, że meldunki są wiarygodne i musiały być znane kierownictwu Biura.
To Wojtunik zawiadomił prokuraturę o popełnieniu przestępstwa i wyrzucił Artura Ch. z CBA. Pełnomocnikiem prawnym Artura Ch. przed prokuraturą był Ernest Bejda.
Prokuratura nie ustaliła, czy politycy PiS wiedzieli o nagraniach i przyczynili się do ich nagłośnienia.
Nie tylko Artur Ch. i Jarosław W.
Kiedy Kamiński został koordynatorem służb w rządzie PiS, posady w spółkach skarbu państwa dostali jego bliscy współpracownicy. Mowa o takich osobach jak: Grzegorz Postek (b. dyrektor zarządu operacyjno-śledczego CBA, skazany w pierwszej instancji za przekroczenie uprawnień i razem z Kamińskim ułaskawiony przez prezydenta Dudę, obecnie dyrektor ds bezpieczeństwa w PKP Cargo), Aleksander Awdziejczyk (b. dyrektor delegatury CBA w Łodzi, obecnie dyrektor ds. bezpieczeństwa w spółce Tauron), Roman Marzec (b. naczelnik wydziału delegatury CBA w Gdańsku, obecnie dyrektor ds. bezpieczeństwa w spółce Lotos), Marek Swacha (b. szef delegatury CBA w Poznaniu, obecnie dyrektor ds. bezpieczeństwa PGE), Zbigniew Lasek (naczelnik w zarządzie operacyjno-śledczym, późniejszy ochroniarz i kierowca Jarosława Kaczyńskiego w Grom Group, obecnie dyrektor ds. bezpieczeństwa w PKN Orlen), Mirosław Gładysz (partner w operacjach specjalnych agenta Tomka - Tomasza Kaczmarka, dyrektor ds. bezpieczeństwa w Totalizatorze Sportowym), Tomasz Cichoń (wiceszef w zarządzie operacyjno-śledczym, obecnie dyrektor ds. bezpieczeństwa w PZU), Martin Bożek (b. szef zarządu operacji regionalnych CBA, obecnie jeden z głównych prawników w Enei).
Źródło: "Gazeta Wyborcza"