PublicystykaKoziński: Szymon Hołownia i długi cień Donalda Tuska [OPINIA]

Koziński: Szymon Hołownia i długi cień Donalda Tuska [OPINIA]

Partia Szymona Hołowni cały czas funkcjonuje na zasadach politycznego start-upu. Tylko że dziś to już za mało. Czy Polska 2050 ma szansę wejść na wyższy poziom?

Szymon Hołownia i długi cień Donalda Tuska
Szymon Hołownia i długi cień Donalda Tuska
Źródło zdjęć: © PAP | Maciej Kulczyński
Agaton Koziński

Szymon Hołownia organizuje kongres swojego ugrupowania w najtrudniejszym momencie swojej (krótkiej) kariery politycznej. Już sam fakt, że w chwilach kryzysu nie myśli tylko o tym, jak chronić się przed kolejnymi ciosami, ale próbuje też wyprowadzać własne uderzenia dobrze o nim świadczy - bo polityka to dziedzina dla fighterów. Ale samymi ofensywnymi zrywami miejsca w parlamencie sobie nie wyszarpie. Ma jeszcze inne atuty?

Casting na "nowego Tuska"

Hołownia pojawił się w polskiej polityce, gdy po stronie opozycji utrzymywał się głęboki kryzys personalny. Po wyjeździe Tuska do Brukseli, brakowało po jej stronie osobowości, zdolnej, choć częściowo, zapełnić lukę po nim. Starali się Ewa Kopacz, Bronisław Komorowski, Grzegorz Schetyna, Władysław Kosiniak-Kamysz, Ryszard Petru - ale wszystkie te próby bardziej przypominały rzucanie grochem o ścianę, niż realne rozwiązanie problemu przywództwa.

I wtedy pojawił się Hołownia. Znana z telewizji twarz, nimb inteligenckiej formacji zbudowany licznymi książkami i artykułami, wyraźnie zarysowane uniwersum wartości wieloma wypowiedziami pokazującymi jego przywiązanie do Boga i katolicyzmu. I dowody na to, że jego wiara jest szczera, nieudawana na potrzeby wrażliwości wielu Polaków. Potwierdziła to choćby publikacja WP o jego majątku. Mało który bogaty człowiek w Polsce buduje sobie okazałą rezydencję z kaplicą w środku. Hołownia tak zrobił.

Dlatego, gdy wszedł do krajowej polityki, od razu przykuł uwagę. Mieszanka jego atutów - jakby skrojona pod oczekiwania Polaków, wśród których dominują osoby o centroprawicowej wrażliwości - połączona ze sprawnością kampanijną i dobrze skrojonym programem była właściwie skazana na sukces. Ale nie wystarczy mieć szansę - trzeba jeszcze umieć ją wykorzystać. Hołownia umiał; stąd dobry wynik w wyborach prezydenckich, stąd wysokie notowania jego partii.

I gdy wydawało się, że nad jego przyszłością polityczną rozciąga się tylko niebo gwiaździste, a rywalizacja o przywództwo po stronie opozycyjnej rozegra się między nim i Rafałem Trzaskowskim, sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Bo do polityki wrócił ten, którego mieli zastąpić: Donald Tusk. Trwający casting na jego następcę zakończył powrót oryginału.

Od tej chwili Hołownia przygasł, a jego notowania zbladły. Ostatnie sondaże pokazujące poparcie dla niego grubo poniżej 10 proc. najlepiej to potwierdzają. A trend jest jeszcze gorszy - bo ewidentnie skierowany czubkiem ku ziemi. Gdyby Polska 2050 była spółką notowaną na giełdzie, to teraz jest ten moment, w którym inwestorzy szybko wyprzedają akcje danego waloru, by wyjść z niego, choć z niewielkim zyskiem. Takie momenty zahamować bardzo trudno. Już choćby to pokazuje skalę wyzwania, przed jakim stoi Hołownia.

Polityczny start-up

Polska 2050 na razie z kryzysem radzi sobie dość sprawnie. Przede wszystkim nie widać wewnętrznego rozprężenia. Typowym objawem przesilenia w każdym ugrupowaniu jest demobilizacja jego członków; zaczynają grać na siebie, rozglądają się po bokach, szukają dla siebie miejsca w partiach, które lepiej rokują. W Polsce 2050 tego nie widać. Najbardziej rozpoznawalne twarze tej partii trwają konsekwentnie przy liderze. Nie słychać słów krytyki, narzekań, utyskiwań. Nikt nie mantykuje, nie wbija szpil, nie knuje na boku (a przynajmniej nic o tym nie słychać). To sporo.

Wewnętrzna spoistość Polski 2050 to kapitał, na którym Hołownia ciągle może budować. On cały czas może mieć nadzieję na zrealizowanie planu minimum w najbliższych wyborach: przekroczeniu progu wyborczego. Wejście do Sejmu dzięki głosom wyborców, a nie dzięki transferom posłów z innych ugrupowań, da Polsce 2050 mandat do funkcjonowania na pełnych prawach. Bo na razie Polska 2050 to polityczny start-up. A ze start-upami różnie bywa - zdarza się, że padają nawet te najlepiej rokujące, siłą rzeczy patrzy się na niego z podejrzliwością. Partia Hołowni tego się nie pozbędzie bez weryfikacji wyborczej.

Oddzielna sprawa, że dziś nie wszystko od niej zależy. Nad Hołownią wyraźnie wisi cień Tuska. Wielu Polaków poważnie zaczęło o nim myśleć jako jego następcy. On w te buty chętnie wszedł, dostrzegając w tym swoją szansę. Tylko teraz, gdy były premier znów jest aktywnym graczem politycznym, on prawie całkiem zniknął w jego cieniu. Stąd sondażowe spadki.

Są dwa rozwiązania. Hołownia może po prostu czekać. PO w ostatnich latach dowiodła, że ta partia ma wiele deficytów, dużo problemów wewnętrznych. Nie ma żadnej gwarancji, że Tusk sobie z nimi poradzi. Jeśli to mu się nie uda, Hołownia byłby największym wygranym takiej sytuacji.

I drugie rozwiązanie: Hołownia spróbuje się wymyślić na nowo. Wyjść z cienia Tuska i stanąć obok niego. Ma taką możliwość. Widać, że PO konsekwentnie zmierza w lewą stronę, ostatnie deklaracje z Campusu Polska o legalizacji związków partnerskich są tego najlepszym potwierdzeniem. Hołownia i jego katolicyzm dają mu możliwość obejścia PO po prawej, przedstawienia wiarygodnej oferty dla Polaków o poglądach centrowych i centroprawicowych, którzy nie chcą głosować na PiS.

Polska 2050 ma duży potencjał, by stać się taką partią, jaką była Platforma w 2007 r., jeszcze przed jej wyraźnym skrętem na lewo. Dziś takiej partii w Polsce nie ma. Próbuje nią być PSL (w formacie Koalicji Polskiej), ale ludowcy ciągną za sobą silny balast przeszłości, w nowym miejscu trudno im się zakorzenić. Hołowni przyszłoby to dużo łatwiej. W takiej sytuacji miałby on potencjał przeciągania na swoją stronę dotychczasowych wyborców PiS rozczarowanych rządami partii Kaczyńskiego.

Na pewno Hołownia musi coś u siebie zmienić. Entuzjazm i świeżość, które go niosły na początku, dziś już nie wystarczą. Ale on cały czas ma szansę odegrać istotną rolę polityczną. Tyle że nikt nie daje mu gwarancji, że tę szansę wykorzysta.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)