Afera z Pegasusem. Michał Kołodziejczak złoży pozew przeciwko TVP
W czwartek odbyło się kolejne posiedzenie komisji senackiej ws. Pegasusa. Głos zabrał lider AgroUnii. Według Michała Kołodziejczaka szpiegowanie jego telefonu "spowodowało, że wybory w 2019 roku były nierówne". Polityk dodał, że informacje o inwigilacji przekazał mu wcześniej Paweł Kukiz. Kołodziejczak zradził również, że złoży prywatny pozew przeciwko TVP.
W czwartek w Senacie odbywa się posiedzenie komisji nadzwyczajnej (ta nie ma uprawnień śledczych), która wyjaśnia przypadki nielegalnego podsłuchiwania za pomocą systemu Pegasus.
Wystąpienie Michała Kołodziejczaka na komisji senackiej
Michał Kołodziejczak wytłumaczył komisji senackiej, że posiada dwa raporty potwierdzające to, że był inwigilowany systemem Pegasus. Potwierdzili to badacze z Citizen Lab oraz Polacy pracujący w Amnesty International. Działacz dodał, że nie tylko był podsłuchiwany. Wskazał, że włamano się do jego telefonu.
Zdaniem Lidera AgroUnii szpiegowanie jego telefonu "spowodowało, że wybory w 2019 roku były nierówne".
Michał Kołodziejczak powiedział, że spotkał się także z Pawłem Sachajko, którego poinformował o budowie ruchu. Informacje zostały przekazane Pawłowi Kukizowi. Wtedy doszło do wspólnego spotkania polityków.
Kołodziejczak o rozmowach z Kukizem
- Paweł Kukiz przekazał mi, że interesują się mną służby - wskazał Kołodziejczak i powiedział, że ta informacja go zszokowała. Jednak jak zaznaczył, zignorował tę wiadomość.
- Czy Paweł Kukiz wiedział w maju 2019 roku, ze mój telefon był podsłuchiwany? Czy specjalnie było tym poinformowany, żeby takie plotki roznosić po mieście i świecie politycznym, żeby wystarczyć potencjalnych współpracowników AgroUnii? To już sugeruje, że miało to wpływ na wybory - dodał.
Prezes AgroUnii wyjaśnił, że kiedy okazało się, że był podsłuchiwany "nagle zaczęło mu się łączyć kilka wątków w całość".
- Kiedy powiedziałem w wywiadzie, że nie mogę się skontaktować z politykiem, który mi o tym opowiedział, bo starałem się dodzwonić do Pawła Kukiza i zasugerowałem, że może chodzić o niego, Kukiz zadzwonił do mnie 5 minut po wywiadzie - wskazał lider rolników i dodał, że szef Kukiz-15 został wtedy wykorzystany przez PiS.
Lider AgroUnii miał usłyszeć, żeby nie opowiadał o tym, co mu usłyszał na spotkaniu z szefem Kukiz'15. - Kukiz zaczął mataczyć w ten sposób, że to nie on mu przekazał, tylko jego posłowie - powiedział Kołodziejczak.
Podejrzenie lidera AgroUnii
- Ja mam duże podejrzenie, że Paweł Kukiz już wtedy wiedział, że takie oprogramowanie może być wykorzystywane do włamania się do mojego telefonu - podkreślił lider AgroUnii.
Polityk potwierdził, że w trakcie rozmowy z Kukizem ten był wtedy członkiem komisji służb specjalnych. Powtórzył raz jeszcze, że usłyszał o tym, że jego osoba jest przedmiotem rozmów tej komisji.
- Ja wiem, mam pewność, że PiS zrobiło wszystko, aby zniechęcić do pracy z nami (AgroUnia - przyp. red.) - wskazał Kołodziejczak.
- Od samego początku byliśmy skupieni na swoim przekazie, którym podobno było do PiS. Tylko my wtedy mieliśmy wiarygodność, czystą kartę i możliwość współpracy z innymi - powiedział Kołodziejczak.
Prezes AgroUnii zaznaczył, że współpracą w tym ruchu zainteresowani byli też politycy innych partii. Kołodziejczak zaznaczył, ze nigdy nie zrobiłby nic, coś spowodowało, że służby powinny go inwigilować. Działacz zaznaczył, że przestrzega prawa i walczy o demokrację.
- PiS i Jarosław Kaczyński wykorzystali Pegasusa do tego, by dowiedzieć się o ruchu, którym może im zagrozić na polskiej wsi. Oni zrobili z tego narzędzia do rozbijania nas - wskazał Kołodziejczak i dodał, że nie było przeciwko niemu żadnych zarzutów i spraw w sądzie.
- Skuteczność AgroUnii nie bierze się znikąd - wyznał Kołodziejczak. Polityk dodał, że osoby, które chcą dołączyć do jego formacji, są sprawdzane. - Osoby z wątpliwą przeszłością, bardzo szybko odsuwane są na bok. Tym samym Kołodziejczak zasugerował, że w ich formacji nie było osoby, która wynosiłaby informacje dot. ugrupowania.
Lider ruchu rolników dodał, że jeszcze przed zarejestrowaniem partii zaczęły pojawiać się osoby z różnych środowisk, przeciwko którym toczone były postępowania. - Z takimi osobami nie było rozmów - wskazał Kołodziejczak.
Prezes ruchu rolniczego dodał, że do tej pory nie wie, jakie operacje zostały wykonane na jego telefonie. Kołodziejczak w związku z tym zaapelował raz jeszcze o powstanie komisji śledczej w Sejmie, która wyjaśni aferę z Pegasusem.
Senator Wadim Tyszkiewicz przypomniał, że politycy PiS przyznają się do wykorzystywania systemu Pegasus, ale zaznaczają, że do tego potrzebna jest decyzją sądu. Michał Kołodziejczak odniósł się do tego komentarza słowami, że nie było żadnej przesłanki, na podstawie której sąd mógłby wydać taką decyzję.
Kołodziejczak złoży pozew przeciwko TVP
Senator Sławomir Rybicki przypomniał Michałowi Kołodziejczakowi wpis Samuela Pereiery, szefa portalu TVP Info w mediach społecznościowych. "Dilerzy narkotyków i terroryści chwycą się każdej linii obrony, żeby uchronić się przed odpowiedzialnością. Jeśli przestępcy kreują się na ofiary operacyjnych działań państwa polskiego, to jak mają się czuć wszyscy ci ludzie, których oni skrzywdzili? Pomyślcie o tym" - napisał Pereira. Za te słowa prywatny akt oskarżenia złożyła prokurator Ewa Wrzosek.
- Nie było żadnych podstaw. Nie było żadnych postępowań. Mało tego, jeżeli Samuel Pereira chce pisać takie rzeczy i stawiać mnie w jednym rzędzie z przestępcami, to dziś wiemy, dlaczego społeczność aktywna na polskiej wsi, prowincji, miastach, jest tak niska. Bo ludzie widzą, że za aktywność jest kara publicznego znieważenia, obrażeni. I to robią ludzie związani z PiS-em. To oni kierują Telewizja Publiczną.
- Będę kierował prywatny akt oskarżenia przeciwko TVP. W tamtym tygodniu pojawił się materiał według, którego ja wszystko wymyśliłem, bo nie miałam tego telefonu w 2019 roku - wskazał Kołodziejczak i powołał się na raporty badaczy.
Kołodziejczak o strachu i groźbach
- PiS woli podsłuchiwać, niż rozmawiać (...). Cała prowincja czuje się zastraszona tym, co dzieje się w kraju. Jak ja mam dzisiaj myśleć, ze Kukiz, który jest dzisiaj "zblatowany" z Kaczyńskim nie będzie mi się odgrażał po tym, co ja tu mówię. Bo już to zrobił w rozmowie telefonicznej. Ja ujawniam informacje, które prywatnie nie są dla mnie łatwe.
- Nie mowię, że mi ktoś groził, ale może to zrobić. Jeżeli dzwonię do polityka, który ma bardzo dobry kontakt z premierem i z prezesem największej partii politycznej i słyszę "co ty pier*****" - powiedział Kołodziejczak i przeprosił za wulgaryzmy.
- Jeżeli mówi takie rzeczy i rzuca słuchawką, to ja mam prawo myśleć, że się boję - podkreślił.
Na komisji senackiej pojawił się również dziennikarz Andrzej Krajewski, który opowiedział o tym, jak Telewizja Publiczna informowała o aferze Pegasusa.
Zobacz też: Grzegorz Schetyna wskazał kandydata na premiera. "Naturalny kandydat"
Afera z Pegasusem. Badacze podali nazwiska inwigilowanych
Kanadyjska grupa Citizen Lab przekazała, że kolejną osobą w Polsce, która była inwigilowana przy użyciu systemu Pegasus jest Michał Kołodziejczak.
W rozmowie z Wirtualną Polską lider AgroUnii przekazał, że wobec niego nie ma prowadzonego żadnego postępowania prokuratorskiego. - Ja jestem zszokowany. Jestem chyba pierwszą ofiarą (Pegasusa - przyp. red.), wobec której nie ma zarzutów, postępowań, niczego - wyjaśnił Kołodziejczak.
Przypomnijmy jednak, że kanadyjscy badacze wskazali także inne osoby, które miały być podsłuchiwane. Oprócz Michała Kołodziejczaka wymieniono również pisarza Tomasza Szwejgierta, który jest współautorem książki o szefie MSWiA Mariuszu Kamińskim.
W grudniu Citizen Lab przekazało również, że w 2019 roku podsłuchiwany miał być senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza.
Za pomocą oprogramowania Pegasus włamano się także do telefonów prokurator Ewy Wrzosek i mecenasa Romana Giertycha.