Afera z "farmą trolli". Sędzia Konrad Wytrykowski zawiadamia prokuraturę i grozi pozwami sądowymi
"Informacje o tym, że organizuję hejt przeciwko prezes Sądu Najwyższego są nieprawdziwe i godzą w moje dobre imię oraz reputację” - oświadczył sędzia Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego Konrad Wytrykowski. Zaprzecza, że brał udział w zamkniętej grupie "Kasta".
Sędzia Konrad Wytrykowski, członek Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, miał wymyślić akcję wysyłania pocztówek z wulgarnym napisem do prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzaty Gersdorf - podał Onet. Miało się to odbywać w zamkniętej grupie o nazwie "Kasta" na komunikatorze WhatsApp. Oprócz niego udzielać się tam mieli: były już wiceminister MS Łukasz Piebiak, sędzia Jakub Iwaniec, a także Tomasz Szmydt z biura prawnego Krajowej Rady Sądownictwa oraz członkowie KRS: Maciej Nawacki i Jarosław Dudzicz.
Wytrykowski uważa, że ktoś mógł podszyć się pod niego. W oświadczeniu opublikowanym na Twitterze zapowiedział, że wystąpi do prokuratury z zawiadomieniem o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na podszywaniu się pod jego osobę.
"Przedstawione w publikacji zrzuty ekranu rzekomej konwersacji prowadzonej przeze mnie w grupie na komunikatorze WhatsApp o nazwie »Kasta« wskazują na celowe działanie osób trzecich mających na celu zdyskredytowanie mojej osoby w oczach opinii publicznej, a także w moim odczuciu stanowią zorganizowaną próbę podważenia moich kompetencji do pełnienia urzędu sędziego Sądu Najwyższego” - pisze Wytrykowski w oświadczeniu.
Sugeruje też, że mogła to być "fikcyjna konwersacja grupowa", dlatego chce, aby prokuratura zweryfikowała prawdziwą tożsamość uczestników tych rozmów.
Sędzia grozi pozwami
Sędzia Wytrykowski zapowiedział również przygotowanie "pozwów oraz prywatnych aktów oskarżenia wobec osób, które dopuściły się naruszenia jego dóbr osobistych". Nie sprecyzował jednak, o jakie osoby i media chodzi. Podkreślił, że pierwszy raz zobaczył zrzuty ekranu z rzekomej korespondencji w grupie "Kasta" w kwietniu tego roku. Wówczas "Gazeta Wyborcza" poprosiła go o komentarz do nich.
"Potraktowałem to wówczas jako celową manipulację i próbę ataku na mnie jako sędziego Sądu Najwyższego, w związku z którą podjąłem kroki celem jej wyjaśnienia. Odbyłem w tej sprawie w dniu 11 kwietnia 2019 r. rozmowę z Panią Pierwszą Prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzatą Gersdorf, w trakcie której okazałem Jej otrzymany zrzut ekranu, wyraźnie zaprzeczając, jakobym miał być autorem wskazanej tam wypowiedzi” - podał sędzia w oświadczeniu.
Zdaniem Wytrykowskiego sędzia Gersdorf uznała te materiały za "prowokację" i stwierdziła, że "nie należy się tym przejmować".
"Uznałem zatem, że odbyta z Panią Pierwszą Prezes rozmowa definitywnie rozwiązała problem fikcyjnej konwersacji, w której to miałbym wyrażać się negatywnie wobec Pani Prezes. Dlatego też jestem zbulwersowany, że w swojej wczorajszej wypowiedzi Pani Pierwsza Prezes nie wspomniała o naszej rozmowie, wypowiadając się w taki sposób, jakby nie znała wcześniej treści przedstawionego zrzutu ekranu” - zaznacza sędzia SN.
Inicjował akcję hejterską?
"Proponuję akcję wysyłania pocztówek z hasłem W..." - miał napisać sędzia Wytrykowski w zamkniętej grupie "Kasta" w lipcu ubiegłego roku. Onet opublikował screeny z tej korespondencji. "Akcja 'w...' idzie w Polskę" - odpisała mu Emilia S.
To żona sędziego, który pracuje w nowej KRS, a kiedyś był w Ministerstwie Sprawiedliwości. Kobieta w porozumieniu z wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Piebiakiem miała pisać donosy obyczajowe na sędziów krytykujących tzw. dobrą zmianę i rozsyłać je po mediach, a także organizować akcje hejterskie na Twitterze.
"Uwaga! Robimy akcję listów i kartek z 'przesłaniem' do sędzi Gersdorf. Przekażmy wyrazy poparcia dla reformy sądownictwa, a nie dla kasty Pani byłej Prezes" - napisała kilka dni później na Twitterze Emilia S. Podała adres Sądu Najwyższego i opublikowała tekst, który zamierzała sama wysłać: "Już piszę pocztówkę. Kochana Pani Prezes: W...!".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl