Afera wokół muzeum Rydzyka. Układy, prezenty i wielkie pieniądze
W "imperium Rydzyka" powstaje kolejny gigantyczny obiekt. Tym razem chodzi o Muzeum Pamięć i Tożsamość im. Jana Pawła II. "Newsweek" ujawnił sieć powiązań, podejrzane dotacje i transakcje na najwyższych szczeblach państwowych.
Tadeusz Rydzyk wraz ze swoją fundacją Lux Veritatis od lat rozwija projekt Muzeum Pamięć i Tożsamość im. Jana Pawła II na terenie kompleksu zwanego "Rydzykowem" w Toruniu. Obiekt powstaje jednak z wieloma opóźnieniami i raczej nie uda się otworzyć go do wyborów.
"Newsweek" ujawnił wiele układów i podejrzanych dotacji, które zostały przekazane na poczet fundacji i muzeum. Dziennikarze donoszą, że do muzeum spływają prezenty i upominki od polskich ministrów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prigożyn został przekupiony? Ekspert wskazuje na dwie kwestie
Grunty za bezcen i ogromne pieniądze w tle
Muzeum miało powstać na terenie wartym ponad 2 miliony złotych. W ręce Lux Veritatis - fundacji Rydzyka, grunty trafiły z rąk wojewody za nieporównywalnie niższe pieniądze - 111 tysięcy. Inna działka warta 400 tysięcy do Rydzyka trafiła za 10 tys.
Ówczesny poseł PO Michał Stasiński zgłosił sprawę do CBA, bowiem przekazanie gruntów odbyło się bez żadnego przetargu, a do tego zdecydowanie poniżej ceny rynkowej. Nieprawidłowości jednak nie znaleziono.
Decyzja o budowie muzeum zapadła 20 czerwca 2018 roku. Początkowo z kieszeni podatników na poczet muzeum miano przekazać 70 milionów złotych. W krótkim czasie suma ta urosła do 117 milionów.
W grudniu 2021 odpowiedzialna za budowę obiektu firma Rafako zażądała dodatkowe 34 miliony, a oprócz tego resort kultury wydzielił jeszcze 65 milionów na budowę wystawy stałej.
Dziennikarzom "Newsweeka" nie udało się ustalić finalnej sumy, jaką do tej pory kosztowała budowa muzeum. Ministerstwo Kultury oficjalnie przekazało do tej pory 136,6 miliona dotacji na budowę muzeum i 42,7 miliona na wystawę stałą.
Mimo tego muzeum nadal nie zostało otwarte. Datę końcową odwlekano już trzy razy. Początkowo pierwsi goście mieli móc odwiedzić je w 2021 roku. Teraz nawet jesienny termin 2023 nie jest pewny.
Rydzyk opóźnienia tłumaczył pandemią, inflacją i problemami ze znalezieniem wykonawców. Następnie dorzucił także wojnę w Ukrainie. Dziennikarzy "Newsweeka" zainteresował jednak powód "konieczności zmiany technologii wykonania robót".
Firma Kłaput Project, która została wybrana jako realizator projektu, nie udzieliła jednak żadnych odpowiedzi dziennikarzom. Adres e-mail podany na stronie nie istnieje, a sama witryna jest w budowie. Kancelaria Jerzy Pieróg&Partnerzy, która zabezpiecza obiekt prawnie, również nie odpowiedziała na żadne z pytań.
"U Rydzyka rządzą układy"
Pierwszym dyrektorem muzeum był Marian Sojka, zaufany współpracownik Rydzyka, który zmarł dwa lata temu. Na jego miejsce weszła "prawa ręka" Rydzyka, Jan Król.
Król został dyrektorem obiektu, choć według dziennikarzy "Newsweeka" nie ma do tego potrzebnych kompetencji. Zajmuje się on prowadzeniem imperium Rydzyka, który pełni funkcję prezesa Geotermii Toruń i spółki Uzdrowisko Termy Toruńskie.
Sekretarzem rady muzeum jest inny przyjaciel Tadeusza Rydzyka, Andrzej Jaworski, który zwany jest jednym z "milionerów dobrej zmiany". Zarządza on wieloma spółkami wchodzącymi w skład PZU, jak PZU Zdrowie, PZU Ukraina, czy PZU Życie.
Muzeum ma problem z eksponatami. Na ratunek przyszli ministrowie
Koncepcja muzeum zakłada 17 stref czasowych przedstawiających historię chrześcijańskiej Polski, a także wpływ Jana Pawła II na ukształtowanie dzisiejszej Rzeczypospolitej. Problemem jest jednak znalezienie eksponatów. W tym pomagają państwowe spółki i ministrowie.
Do muzeum trafiła m.in. szabla polskiego szwoleżera z czasów bitwy pod Samosierrą, Bank PKO przekazał akwarelę Jana Matejki z własnych zbiorów.
Jacek Sasin i Mariusz Błaszczak przekazali na rzecz muzeum miecz o nieznanym pochodzeniu. Jeden twierdzi, że pochodzi z II wieku (historia chrześcijańskiej Polski zaczyna się w wieku X), a drugi, że z czasów Bitwy pod Grunwaldem.
Rydzyk stara się zabezpieczyć interesy
- Mając świadomość, że być może czas PiS się kończy, ojciec Rydzyk spróbuje, dopóki to możliwe, wyciągnąć skąd się da i ile tylko można. Będzie naciskać na każdą zależną od rządu instytucję, każdego polityka, który pojawi się w Radiu Maryja, czy TV Trwam. Wykorzysta każdy sposób, by coś jeszcze dostać - powiedział w "Newsweeku" Jacek Hołub, współautor książek o imperium Rydzyka.
"Newsweek" zaznaczył, że inne resorty także przekazują Rydzykowi pieniądze, np. Ministerstwo Edukacji i Nauki wydzieliło 9 milionów, Ministerstwo Zdrowia 2,6. Resorty, które odpowiedziały dziennikarzom, przekazały Rydzykowi łącznie prawie 19,5 miliona złotych.
Źródło: Newsweek
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski