Gorąco wokół Obajtka. Ujawnili kulisy zniknięcia ponad 1,5 mld zł

Wewnętrzne służby bezpieczeństwa Orlenu ostrzegały Daniela Obajtka przed współpracą z pochodzącym z Libanu Samerem A., którego podejrzewa się o kontakty z terrorystyczną organizacją Hezbollah - podał w poniedziałek Onet. Były prezes Orlenu miał te ostrzeżenia zlekceważyć.

Afera w spółce Orlenu. W tle człowiek współpracujący z Hezbollahem
Afera w spółce Orlenu. W tle człowiek współpracujący z Hezbollahem
Źródło zdjęć: © East News | Andrzej Iwanczuk/REPORTER
Radosław Opas

29.04.2024 | aktual.: 29.04.2024 08:12

W kwietniu Orlen poinformował o kwocie około 1,6 miliarda złotych, która obciąży finanse całego koncernu. Spółka Orlen Trading Switzerland, powołana do handlu produktami rafinacji ropy i produktami petrochemicznymi, wyłożyła pieniądze "tytułem przedpłat na poczet zakupu ropy oraz produktów ropopochodnych".

Dostaw w terminach przewidzianych w umowie jednak nie było, więc spółka wystąpiła o zwrot zaliczek. Pieniędzy jednak też nie otrzymała, a możliwość odzyskania przedpłat "określiła jako mało prawdopodobną".

Prezesem spółki OTS został Samer A., pochodzący z Bahrajnu obywatel Polski. Mężczyzna pełnił funkcję do lutego, kiedy to został zatrzymany przez Centralne Biuro Śledcze Policji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kulisy afery w spółce Olenu

Z ustaleń Onetu wynika, że ostrzeżenia w sprawie współpracy z Samerem A. władze Orlenu otrzymały na długo przed powstaniem OTS. - Jest taka spółka OTS, założona przez Orlen, mimo ostrzeżeń kierowanych pod adresem członków rządu Mateusza Morawieckiego. Jeżeli chodzi o charakter działalności i obsadę tej spółki, nie zdecydowano się na skuteczną interwencję - mówił jeszcze w marcu premier Donald Tusk.

Na początku kwietnia Orlen poinformował, że w związku z utratą przez spółkę OTS 1,6 mld zł przedpłat za niedostarczoną ropę Orlen przewiduje skorygowanie wyników rocznych za 2023 r. o taką właśnie kwotę. Wszystko przez to, że spółka płaciła zaliczki za dostawy z Wenezueli ropy, która nigdy nie trafiła do Polski.

O niebezpieczeństwach związanych z powołaniem spółki OTS służby bezpieczeństwa Orlenu miały ostrzegać jeszcze przed jej powstaniem. "Nie można wykluczyć, że projekt ma na celu wyprowadzenie środków z PKN Orlen, a tym samym istnieje wysokie ryzyko defraudacji" - brzmi fragment tajnej notatki, do której dotarł Onet. Za rządów PiS miała ona zostać przekazana najważniejszym ludziom w państwie.

Służby Orlenu wskazywały m.in. na ryzyko, że spółka OTS będzie wykorzystywana do udziału w obrocie ropą pochodzącą z krajów objętych międzynarodowym embargiem, takich jak Iran - pisze Onet.

Daniel Obajtek wydał oświadczenie

Biuro Kontroli i Bezpieczeństwa Orlenu w wewnętrznych dokumentach miało wskazywać też, że zatrudniony Samer A. jest podejrzewany o kontakty z terrorystyczną i finansowaną przez Iran organizacją Hezbollah. Mężczyzna ma też być uwikłany w obrót ropą pochodzącą z tego kraju.

"Podsumowując ryzyka (...) należy stwierdzić, że są one na wysokim poziomie ogólności bez określenia harmonogramu działań, bez wskazania metod zabezpieczeń antynadużyciowych oraz zabezpieczenia Grupy Kapitałowej Orlen przed odpowiedzialnością za prowadzenie wymiany handlowej z podmiotami objętymi sankcjami" - napisano w raporcie BKiB.

Mimo wyraźnych ostrzeżeń i braku rekomendacji dla utworzenia Orlen Trading Switzerland, spółka została ostatecznie powołana do życia, a alarmujące opinie zlekceważono - podał Onet.

"Decyzja o powołaniu spółki OTS została podjęta przez cały, 11-osobowy zarząd ORLENU, po przeprowadzeniu szczegółowych analiz oraz według procedury zgodnej z obowiązującym w spółce ładem korporacyjnym. Proces powoływania spółki OTS trwał rok. Jako zarząd kierowaliśmy się chęcią wyeliminowania pośredników. Przyjętą normą jest, że duże koncerny również posiadają swoje spółki traderskie" - oświadczył były prezes Orlenu Daniel Obajtek, pytany przez Onet o sprawę OTS.

Do pojawiających się zarzutów były prezes PKN Orlen odniósł się też w rozmowie z money.pl. - Jeżeli chodzi o tę spółkę, to dochowaliśmy wszelkich niezbędnych formalności. Prawo szwajcarskie pod tym względem jest bardzo restrykcyjne, bardziej niż polskie. Sprawdzaliśmy więc niekaralność ludzi, zarówno w Polsce jak i Szwajcarii, a także sprawdzało ich biuro bezpieczeństwa. Wprowadziłem w Orlenie taką zasadę, że wszyscy nowi pracownicy z top managementu mają być sprawdzani przez biuro bezpieczeństwa. I wtedy dostaliśmy notatkę z biura, że - cytuję - Samer A. to jest człowiek widmo, że tak naprawdę nic o nim nie ma - mówił Obajtek.

Przeczytaj również:

Źródło: Onet

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1252)