Afera taśmowa. Nowe fakty
Nowe fakty ws. afery taśmowej
Oni nie mogą spać spokojnie...
Po posiedzeniu sejmowej komisji ds. służb specjalnych jej szef Marek Biernacki (PO) powiedział, że co jakiś czas będą wypływały nowe nagrania z tzw. afery podsłuchowej, ponieważ wiadomo, że "one są w obiegu - nie publicznym, ale u różnych osób są pochowane". - Osoby, które były w tym czasie w Sowie czy Amber Roomie - przykro mi to powiedzieć - ale nie będą mogły spać spokojnie. Podejrzewam, że co pewien czas taśmy z tych nagrań będą się pojawiały - stwierdził. W sumie nagrano około stu osób. Cezary Gmyz z tygodnika "Do Rzeczy" ustalił listę około 60 z nich. Opublikował nazwiska tylko tych osób, które piastowały w chwili tworzenia nagrań eksponowane stanowiska. Pominął natomiast osoby prywatne, nieznane szerzej opinii publicznej. W tym na przykład nazwiska kobiet do towarzystwa, które zabawiały gości warszawskich restauracji.
Śledztwo ws. podsłuchania od lipca 2013 r. w dwóch warszawskich restauracjach kilkudziesięciu osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Prokuratura pod koniec czerwca ub.r. postawiła zarzuty biznesmenom Markowi Falencie i Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - pracownikom restauracji, w których dokonywano podsłuchów. Falenta nie przyznał się do tych zarzutów i zapewniał, że jest niewinny.
6 marca Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga podała, że otrzymała od CBA nagrania 11 rozmów VIP-ów. O tym, że Lech Wałęsa znalazł się wśród nagranych polityków poinformowało tego samego dnia Radio ZET. Były prezydent potwierdził, że został nagrany przez kelnerów jednej z warszawskich restauracji. Dodał, że zeznawał w tej sprawie w prokuraturze i nie zamierza nikogo oskarżać. Według informacji "Wprost" pochodzących z akt śledztwa dotyczącego afery taśmowej nagrano spotkanie Wałęsy z Andrzejem Klesykiem, prezesem PZU.
Zobacz, kto jeszcze nie może spać spokojnie. Kogo podsłuchali kelnerzy w warszawskich restauracjach?
Tekst: "Wprost" / "Do Rzeczy" / Joanna Stanisławska, WP