Afera szefa NIK. Małgorzata Motylow przejmuje stery. Marian Banaś wskazał "następczynię", w PiS jej nie znają

Małgorzata Motylow na czas urlopu Mariana Banasia będzie kierować pracami Najwyższej Izby Kontroli. Ma zostać wiceprezesem NIK. Jak donoszą media, to przyjaciółka Marty Kaczyńskiej. W PiS jest postacią nieznaną. – To nominacja osoby bez większych zasług, czysto polityczna i narzucona "z góry" – oburza się posłanka Elżbieta Stępień, wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji ds. Kontroli Państwowej.

Afera szefa NIK. Małgorzata Motylow przejmuje stery. Marian Banaś wskazał "następczynię", w PiS jej nie znają
Źródło zdjęć: © WP.PL | Michał Wróblewski
Michał Wróblewski

Motylow przez kilkanaście lat była szeregowym pracownikiem NIK, kontrolerem w gdańskim oddziale. Jej karierę opisuje "Fakt".

"Bezskutecznie starała się o awans, ale dopiero gdy tajemnicą poliszynela stała się jej znajomość z córką śp. Lecha Kaczyńskiego, jej akcje poszybowały w górę" – pisze tabloid.

Motylow została wskazana do Kolegium NIK – a to już jest miejsce prestiżowe. W Kolegium zasiadają prezes i wiceprezesi Izby, uznani naukowcy – przedstawiciele nauk prawnych i ekonomicznych – a także czworo pracowników NIK. W tym właśnie Motylow.

Elżbieta Stępień, wiceszefowa Komisji ds. Kontroli Sejmowej: – Poznałam ją w ubiegłym roku, zdaje się w czerwcu, pani Motylow pojawiła się na naszej komisji. Zapoznałam się z jej dossier. Niczym szczególnym się nie wyróżniała, była kontrolerem NIK w lokalnej delegaturze. Mimo to trafiła do Kolegium NIK. Zadziwiające.

"Fakt" pisze, że Motylow była gościem na ślubie Marty Kaczyńskiej latem 2018 r. Nieoficjalnie słyszymy, że "miała być świadkową na jednym ze ślubów". – Znają się z panią Kaczyńską bardzo dobrze – mówi nam jedna z posłanek.

W PiS natomiast mało kto o niej słyszał. Dlaczego to Motylow więc – jak donoszą media – ma przez co najmniej najbliższe tygodnie kierować jedną z najważniejszych instytucji w państwie?

PiS chce mieć kontrolę nad NIK

Jak udaje nam się dowiedzieć, Motylow jest obecnie "radczynią prawną" prezesa Banasia. Sam prezes ma mieć do swojej współpracowniczki duże zaufanie.

W czwartek posłowie na Komisji ds. Kontroli Państwowej zaopiniują odwołanie trzech obecnych wiceprezesów NIK. Mają przyjąć na ich miejsce Małgorzatę Motylow. To efekt decyzji podjętej przez Mariana Banasia, który złożył wniosek do marszałek Sejmu o bezpłatny urlop – co najmniej do czasu zakończenia przez służby kontroli jego oświadczeń majątkowych.

To pokłosie afery ujawnionej przez TVN. Dziennikarze poinformowali, że w kamienicy należącej do Mariana Banasia – byłego szefa skarbówki, b. ministra finansów i obecnego szefa NIK – działał pensjonat z pokojami wynajmowanymi na godziny, a procederem zajmowali się sutenerzy i gangsterzy, którym – jak się okazuje – Banaś wynajął lokal w kamienicy. Szef NIK miał ponadto przez lata manipulować oświadczeniami majątkowymi – bo nie we wszystkich wpisał ową słynną już kamienicę na krakowskim Podgórzu.

Jeden z polityków PiS: – Po materiale Banaś dostał jasne wytyczne, żeby usunąć się w cień i wziąć urlop. Na dymisję jeszcze za wcześnie.

Banaś ponad prawem? Tak twierdzi opozycja

Opozycja jest zbulwersowana. – Organy państwa milczą, grają na przeczekanie. Nie podejmują żadnych działań. Nie słyszymy, żeby z urzędu prokuratura podjęła działania, żeby CBA rozszerzyło swoje śledztwo czy przyspieszyło swoje badanie oświadczenia majątkowego pana Banasia. Jesteśmy zmuszeni wyręczyć organy państwa i złożyć dzisiaj zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa dot. rażąco niskiej kwoty wynajmu trzech nieruchomości przez obecnego prezesa NIK-u – mówi w Sejmie poseł PO Mariusz Witczak.

Jak dodaje polityk: – Gdyby normalny Polak tak rażąco nisko wycenił wynajem swoich nieruchomości, miałby już 10 kontroli, domiar podatkowy i wreszcie postępowanie karno-skarbowe. Nie słyszymy, żeby coś takiego przytrafiło się Marianowi Banasiowi.

Witczak... nie słyszał nigdy wcześniej o Małgorzacie Motylow. Podobnie jak inni posłowie opozycji.

Jarosław Urbaniak, poseł z komisji ds. finansów, mówi WP: – Nie znam tej pani, ale jeśli to nominat Banasia, to bardzo źle. Ten człowiek jako szef skarbówki "wybił zęby" Krajowej Administracji Skarbowej, pozwalniał najlepszych policjantów skarbowych. A robiona mu przez PiS legenda "wielkiego szeryfa walczącego z mafiami VAT-wskimi" jest jednym wielkim kłamstwem.

Motylow? Nie znamy

Osoba, która przejmie stery w NIK, będzie poddana niezwykle dużej presji – przede wszystkim ze względu na ciężar polityczny afery z Banasiem w roli głównej. Jak słychać w PiS, wcale nie jest przesądzone, czy Banaś utrzyma po wyborach stanowisko szefa Izby – mimo że jego odwołanie jest dziś formalnie praktycznie niemożliwe.

Ale PiS już szykuje furtki, dzięki którym mogłoby się to udać. Mówią o tym otwarcie politycy partii rządzącej, którzy początkowo zdecydowanie stawali w obronie Mariana Banasia. Dziś tacy skorzy do jego obrony nie są.

Urbaniak: – Nie wierzę, że Banaś odejdzie. Co więcej, jestem pewien, że PiS wiedziało dużo wcześniej o wątpliwościach wokół jego oświadczeń majątkowych i sprawie pokazanej przez Superwizjer. Nie wierzę, że pozwolą mu odejść z NIK.

Czy szefem NIK na stałe mogłaby zostać Małgorzata Motylow, gdyby jednak PiS zdecydowało o konieczności podania się Banasia do dymisji?

Na takie spekulacje jest za wcześnie. Parlamentarzyści PiS nie mają tzw. przekazów dnia dotyczących przyszłej prawdopodobnej wiceprezeski NIK. W partii rządzącej Motylow nie jest postacią znaną – między innymi dlatego, że nie jest polityczką, a karierę rozwijała w Gdańsku. Próżno szukać jej zdjęć w agencjach fotograficznych.

W NIK pracuje od niemal dwóch dekad. Jak słyszymy, trafiła tam za czasów prezesury Janusza Wojciechowskiego, byłego szefa NIK, kandydata PiS do Komisji Europejskiej. Wojciechowski nie odbierał dziś od nas telefonów.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (194)