No ale panie ministrze, pan się zgadza z jakimi teoriami, dość spiskowymi moim zdaniem że to jakaś prowokacja rządu
i to jest wina PiS-u, że rząd sprowokował artystów, żeby się zaszczepili, prawda, żeby pokazać...
Jak pan to ocenia? Bo i takie teorie się pojawiają.
Nie, nie. Mechanizm jest taki, że w takim systemie
mało jasnym, nieprzejrzystym, gdzie powielaczowe pisma decydują, ktoś na Warszawskim
Uniwersytecie Medycznym postanowił swoich znajomych, pewnie takich prestiżowych znajomych, powiadomić i ich zaszczepić.
Ja uważam, że
powinna być w takich sytuacjach, bo tutaj mamy argument marnowania się dawek, powinna być lista rezerwowa,
złożona z grupy 0, ludzi, do których się dzwoni i mówi "macie być za godzinę w szpitalu, będziecie zaszczepieni".
A nie może być tak, że, no kto pamięta PRL - pan redaktor mniej, ja bardziej - to właśnie to załatwianie
sobie mięsa w sklepie, bo ktoś znał kierownika. No to tym pachnie, ja w tym nie widzę jakieś wielkiej
prowokacji politycznej, widzę chęć obejścia zasad, widzę opieranie
czegoś na takim załatwiactwie i znajomościach.
Właśnie panie ministrze, mam nadzieję, że się nikt nie poczuje urażony, ale to wynika,
no nie wiem, z jakieś takiej mentalności naszej narodowej? Że trzeba sobie coś wykombinować, może z
kimś zagadać, prawda, załatwić. No to takie chyba nasze trochę, nie?
Daleki jestem od mówienia o mentalności narodowej, bo to już jest za duża kategoria. Ja
myślę, że są takie sfery życia, gdzie
takiego załatwiania, kontaktu jest to bardziej
nasilone i
tak to oceniam. No nie wydaje mi się, żeby jakieś tajne służby zwerbowały kilku,
żeby ich skompromitować. Takie, w ogóle ta sprawa jest upolityczniana
oczywiście, jak wszystko u nas, nawet widziałem, że jeden z polityków nazwał tych
zaszczepionych "elitami PO". No to jest absurdalne, to nie są członkowie, ja nie
mam przywileju znać osobiście żadnej z tych osób zaszczepionych, wybitnych
aktorów, choć jestem wiceprzewodniczącym Platformy, byłem ministrem wiele lat. To
nie są ludzie z partii, to są ludzie - oczywiście mają swoje poglądy. Natomiast wydaje mi się, że naprawdę
mniej emocji i polityki, więcej przejrzystych zasad. Myślę, że wniosek z tej historii
płynie taki, że teraz każde nazwisko trzy razy się obejrzy przed szczepieniem i rzeczywiście będą
po kolei, tak jak trzeba, od tych, którzy są na pierwszej linii, potem seniorzy.