Afera mailowa. Premier: "jesteśmy w strukturalnym deficycie". Co z programami prorodzinnymi?
Przed nami kolejna odsłona afery mailowej, serwis onet.pl poinformował o kolejnej wycieku informacji opublikowanych na rosyjskim komunikatorze telegram. W mailach, które rzekomo pochodzą ze skrzynki premiera Mateusza Morawieckiego, można przeczytać, że "jesteśmy w strukturalnym deficycie". Komunikat miał dotyczyć prośby urzędniczek Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, które pytały o możliwość wsparcia finansowego programu prodemograficznego na kwotę 10-12 mld zł. Sam premier informuje, że publikowane materiały zawierają zarówno prawdziwe, zmanipulowane jak i zupełnie fałszywe wiadomości.
Jak informuje onet.pl w ujawnionej w piątek rzekomej korespondencji, Barbara Socha, wiceministra rodziny i polityki społecznej, przedstawiła szefowi Rady Ministrów informacje dotyczące strategii demograficznej, która miałaby trafić do programu Polski Ład. Wiceministra opisała trzy strefy, które wpływają na demografię, a dokładniej na przyrost ilości nowych urodzeń. Są to: opieka nad dziećmi do 3 lat, praca i mieszkanie. Barbara Socha miała zauważyć w korespondencji, że brak działania w powyższych obszarach może pogłębić zapaść demograficzną. Miała również poprosić o decyzję i poinformować o kwocie potrzebnej do rozpoczęcia działań, którą oszacowano między 10 a 12 mld zł.
"Jesteśmy w strukturalnym deficycie"
Jak poinformował onet.pl jedna z urzędniczek ministerstwa miała zauważyć w korespondencji do premiera, że za wprowadzeniem jednego z najdroższych, a zarazem najskuteczniejszych instrumentów, tj. dodatku macierzyńskiego opowiadają się zarówno Strajk Kobiet, jak i Ordo Iuris, co czyni go najbardziej popieranym środkiem walki z zapaścią demograficzną.
Rzekoma odpowiedź, której miał udzielić Mateusz Morawiecki, studzi zapał urzędniczek resortu:
"Rozumiem wagę problemu - i trzeba tu koniecznie naprawić sytuację na froncie demograficznym, ale dlaczego zawsze receptą mają być $$$?" - ma informować premier.
"Tu nie chodzi o program na kilkaset milionów, a proszą Panie o 10 mld! My tymczasem budżetowo jesteśmy w strukturalnym deficycie" - miał pisać Mateusz Morawiecki.
W dalszej części miał wyjaśniać również że wsparcie, o które proszą urzędniczki, odbyłoby się "kosztem rosnącego zadłużenia, czy też unijnej procedury nadmiernego deficytu". To akurat coś, czego powinniśmy się wystrzegać jak ognia, a Komisja i zagraniczni inwestorzy już nam uważnie patrzą na ręce". W dalszej części korespondencji pojawiają się prośby, by ograniczyć oczekiwania finansowe na wdrożenie strategii do 1-2 mld złotych.
Programy mieszkaniowe receptą na demograficzne spadki?
"Na rodziny wydajemy już kilkadziesiąt 1 000 000 000 - samo 500+ to 40,8 zasiłki macierzyńskie. Tyle samo na ulgę w PIT, do tego 300+ itd... Razem pewnie 70 000 000 000 albo więcej --- i niestety nic to nie zmienia. Każdy z tych programów miał być game changerem..." - czytamy w mailu, który rzekomo miał napisać premier RP.
Morawiecki w swej korespondencji ma również zwracać uwagę na to, że podobne programy są realizowane również w innych krajach zachodnich ze znikomym skutkiem.
Prezes Rady Ministrów ma zauważać w swej korespondencji, że wyjściem z sytuacji może być wdrożenie programów mieszkaniowych "tak, żeby wreszcie Polaków, te młode małżeństwa było stać na własny dom - bez wyjeżdżania za granicę i bez czekania na 40. rok życia i kredyt do 70."
Afera mailowa
Afera mailowa miała się rozpocząć od przejęcia danych do logowania prywatnej skrzynki szefa gabinetu premiera Michała Dworczyka. Jak informowaliśmy kilka dni temu, przecieki mogą dotyczyć już w sumie około 150 osób. Na ataki hakerskie zareagował nawet Departament Stanu USA, który zadeklarował chęć pomocy oraz podjęcie wspólnych działań przeciw cyberatakom.