Afera KNF. Kaczyński i Morawiecki mają problem z Glapińskim. Możliwa dymisja prezesa NBP
Prezes Narodowego Banku Polskiego prof. Adam Glapiński już staje się głównym bohaterem kolejnej odsłony nowej afery taśmowej, zwanej aferą KNF. Miał zostać nagrany przez biznesmena Leszka Czarneckiego. W przyszłym tygodniu – jak głosi plotka – nagrania mają zostać upublicznione. Choć są głosy, że żadnej taśmy z Glapińskim nie ma. Temat dymisji szefa NBP przewija się w mediach, choć on sam zaprzecza dziś, jakoby miał zrezygnować z piastowanej przez niego funkcji.
16.11.2018 | aktual.: 17.11.2018 12:21
Człowiek z kierownictwa PiS: – Temat afery pojawił się na czwartkowym posiedzeniu Komitetu Politycznego. To było pierwsze posiedzenie od kilku tygodni, choć formalnie tej sprawy nie dotyczyło.
Kolejny rozmówca: – Prezes rozmawia na ten temat w wąskim gronie osób i z najbliższymi ludźmi. Wszyscy mamy świadomość, że sprawa przyniesie dalsze konsekwencje polityczno-personalne. Dymisje? Nie w rządzie. W NBP? Nie wykluczam.
Wedle naszych informacji Jarosław Kaczyński rozmawiał już ze swoim wieloletnim druhem, Adamem Glapińskim. Szef jednej z najważniejszych instytucji w państwie miał bowiem zostać nagrany przez jednego z najbardziej znanych polskich miliarderów.
W przyszłym tygodniu – twierdzą ludzie ze światka polityczno-medialnego – ma zostać opublikowane nowe nagranie z "piwniczki" Leszka Czarneckiego. Nagranie, które może skończyć się rezygnacją Adama Glapińskiego z funkcji szefa NBP. Ale wcale nie musi – wielu naszych rozmówców w dymisję nie wierzy. To byłoby trzęsienie ziemi. Inni twierdzą też, że... żadne nagranie z Glapińskim nie istnieje. Szef NBP przyznał jednak na Kongresie 590, że nie wyklucza, iż mógł zostać nagrany przez Czarneckiego (z którym wszak się spotkał).
Glapiński sam dziś zaprzecza plotkom o dymisji: – Nigdzie się nie wybieram.
Tyle że nagrany szef KNF Marek Chrzanowski kilkanaście godzin przed złożeniem dymisji mówił dokładnie tak samo.
Cała warszawka mówi o "Glapie"
– Na razie nie ma podstaw, żeby formułować pod adresem prof. Glapińskiego jakiekolwiek zarzuty – komentuje na gorąco w rozmowie z WP i money.pl Jarosław Gowin. Wicepremier rządu PiS zaznacza jednak: – Jeżeli potwierdzą się pogłoski, że są kolejne taśmy i nagrania stawiają w złym, podejrzanym świetle kogokolwiek z administracji rządowej, to ci ludzie będą się tłumaczyć przed odpowiednimi organami i opinią publiczną.
Gowin w rozmowie z nami dwukrotnie podkreśla, że w kwestii afery w Komisji Nadzoru Finansowego "nie będzie świętych krów".
Czy Glapiński ma się czego bać?
Rozmówca WP znający prezesa NBP:– Każdy, kto zna "Glapę", wie, że to gaduła. W rozmowach jest, że tak powiem, dość swobodny i spontaniczny. Nie uważa na to, co mówi. Jeśli nagranie z nim wyjdzie na jaw, może być ciekawie.
Człowiek z biznesu: – Cała "warszawka" mówi już o taśmie "Glapy". Wszyscy zastanawiają się, co może na niej być.
– A jeśli kapiszon? I nic nie ma? – pytamy.
– W to nie wierzę, ale nawet jeśli – czy poważne państwo może sobie pozwolić na to, by szef banku centralnego był bohaterem afery taśmowej?
– Polski premier też został nagrany.
– Ale nie jako premier. A "Glapa" wpadł jako prezes najważniejszej instytucji finansowo-gospodarczej w Polsce.
Druh Kaczyńskiego i tajemnicza teczka
Glapiński to wieloletni druh Jarosława Kaczyńskiego. Były wiceszef Porozumienia Centrum. Dawni członkowie PC nazywani są "zakonem" i stanowią dziś trzon PiS. Ale Glapiński – jak słyszymy – kontaktu z nimi nie utrzymuje. Z prezesem PiS – owszem. Deklaruje bezwarunkowy podziw dla jego politycznych wizji, a politykę gospodarczą obecnej władzy popiera całym sercem. Sam w pewnym sensie – jako szef NBP – jest jej elementem.
Tyle że być może już nie długo. Rozmówca WP: – Prezes, mimo sympatii dla "Glapy" – jeśli faktycznie coś jest na rzeczy – da mu do zrozumienia, że powinien się podać do dymisji. O ile na taśmach będzie rzeczywiście coś, z czym szef NBP nie powinien trwać dalej na tym urzędzie.
– A jeśli szef NBP się postawi? I do dymisji się nie poda?
– Niech pan mnie nie rozśmiesza. Jarosław jest w stanie na nim to wymusić. Ma wszelkie narzędzia. Chyba Glapiński nie chciałby, żeby zaczęła nim trząść prokuratura. Ale tak to się nie skończy. Glapiński, wierny człowiek Jarosława, nie zrobi mu tego, nie będzie chciał być dla niego problemem.
Rozmówcy z PiS plotkują o tajemniczej "teczce" szefa NBP (wieloletniego działacza "Solidarności") z IPN, która rzekomo miałaby być dla niego kłopotliwa. – Bzdura. Jakaś teczka jest, na wszystkich coś jest, Jarosław zna temat i nie ma żadnych zastrzeżeń – ucina temat nasz rozmówca.
Poza tym – jak dosadnie zaznacza nasz rozmówca – Glapiński "powypieprzał SB-ków z NBP". – Jarosławowi się to podobało – słyszymy.
Rozgrywka z Morawieckim
Ale w tej grze nie ma sentymentów. Faktem jest, że skompromitowany i zdymisjonowany szef KNF Marek Chrzanowski, "bohater" nagrania Leszka Czarneckiego", był nominatem Adama Glapińskiego. I nie kto inny, jak premier Mateusz Morawiecki, stwierdził w czwartek, że to Narodowy Bank Polski pomagał w zatrudnianiu Grzegorza Kowalczyka – prawnika, którego Marek Chrzanowski polecał do pracy miliarderowi Leszkowi Czarneckiemu.
Z pensją – jak twierdzi biznesmen – na poziomie 40 milionów złotych (choć wprost z nagrania to nie wynika).
Mimo że wszyscy od Chrzanowskiego się odcięli i go potępili, na Kongresie 590 w Jasionce w piątek Glapiński bronił swojego człowieka (i swojego byłego studenta): – Prezes Chrzanowski spełnia najwyższe standardy uczciwości. Śledztwo toczy się w sprawie, a nie przeciwko niemu. I ze spokojem czekam na jego zakończenie.
Spokojny nie może być na pewno premier Morawiecki. To na nim spoczywa dziś odpowiedzialność w związku z koniecznością wyjaśnienia afery. Jedno jest pewne: zależy mu na tym jak nikomu innemu. On także nie będzie miał sentymentów: z Adamem Glapińskim nigdy nie było mu po drodze, choć to historia na osobny tekst.
Morawiecki musi dziś gasić kryzysy: wewnętrzny i zewnętrzny. Nie może pozwolić na podważenie wiarygodności inwestycyjnej i gospodarczej państwa.
Jeśli inwestorzy z zagranicy przestraszą się, że niezależność banku centralnego – a więc NBP – może być zagrożona, dojdzie do zawirowań na rynku finansowym i bankowym, a nawet może załamać się kurs złotego. Dlatego przed szefem rządu stoją potężne dylematy.
Przed Jarosławem Kaczyńskim także. W końcu ważą się losy jego politycznego namiestnika z jednej strony (w sensie wagi decyzji przed nim stojących) i wieloletniego przyjaciela z drugiej.
Jak mawiał przed laty sam Glapiński: – Polityka? To nie mój żywioł. Nie jestem do niej dość twardy psychicznie.
AKTUALIZACJA: W sobotę adwokat Leszka Czarneckiego Roman Giertych poinformował, że "wbrew krążącym plotkom rozmowa L. Czarneckiego z prezesem NBP nie została nagrana".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl