Afera Funduszu Sprawiedliwości. Jak oceniano wniosek księdza
Fundacja Profeto otrzymała dotację z Funduszu Sprawiedliwości, choć zdaniem śledczych, w ogóle nie powinna zostać dopuszczona. TVN24 ujawnia szczegóły sprawy. Istotnym w przyznaniu środków był Tomasz M., obecnie główny współpracownik prokuratury w śledztwie dotyczącym Funduszu.
02.04.2024 | aktual.: 02.04.2024 14:43
W ubiegłym tygodniu funkcjonariusze ABW i śledczy weszli do kilkudziesięciu domów oraz firm w całej Polsce. Przeszukano m.in. posiadłości Zbigniewa Ziobry, Marcina Romanowskiego czy Michała Wosia. Zatrzymano i sformułowano zarzuty wobec siedmiu osób: księdza Michała O., prezesa firmy budowlanej Piotra W. oraz kilku były urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości. Dodatkowo duchowny i dwie urzędniczki zostali aresztowani.
Sprawa ma związek ze śledztwem dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości, a dokładniej - dotacji dla Fundacji Profeto. W jednym z konkursów instytucja otrzymała 43 mln zł, ale w kolejnych latach kwotę tę zwiększano dwukrotnie do ponad 98 mln zł. Resort kierowany przez Zbigniewa Ziobrę zdążył wypłacić fundacji 66 mln zł, dalsze wypłaty wstrzymało nowe kierownictwo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dzięki dotacji Profeto miała zbudować ośrodek "Archipelag - wyspy wolne od przemocy", w którym pomoc miały znaleźć osoby skrzywdzone w wyniku przestępstw. Przed otrzymaniem dotacji fundacja nie miała żadnego doświadczenia w pomocy osobom poszkodowanym przestępstwami, a nawet zapisu w statucie, który pozwalałby na prowadzenie takiej działalności. Śledczy są zdania, że w związku z tym fundacja nie spełniała warunków, by otrzymać miliony z Funduszu Sprawiedliwości.
Karty ocen projektu Profeto
TVN24 dotarł do kart ocen oferty złożonej przez Profeto. Oceniało ją czworo członków komisji konkursowej. Dwie sprawdzały wniosek pod kątem formalnym, a dwie - pod kątem merytorycznym.
Jak wskazuje TVN24, karta oceny formalnej to jedna strona, gdzie członkowie komisji mieli zaznaczyć, czy projekt został zgłoszony w terminie, na właściwym formularzu, czy jest podpisany i czy podmiot zgłaszający jest uprawniony do otrzymania dotacji. Dokumenty wypełniali Marcin M. i Wojciech Z., dziś podejrzani w sprawie, którzy zaznaczyli cztery razy "TAK".
Ocena merytoryczna była już bardziej skomplikowana. Oceniającymi byli Tomasz M., szef komisji konkursowej, który obecnie współpracuje z prokuraturą oraz urzędniczka, która w śledztwie pojawia się wyłącznie jako świadek.
Jak podaje TVN24, Tomasz M. przyznał Profeto 71 na 88 punktów, a urzędniczka - 76. Karty mieli wypełniać niezależnie od siebie, ale uzasadnienie ocen mieli bardzo do siebie podobne. Na przykład oboje zwrócili uwagę, że opis doświadczenia fundacji jest "lakoniczny", pojawiają się też bardzo podobne do siebie zdania. Mimo krytyki, nie szczędzili punktów w swoich ocenach.
Rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak w trakcie konferencji prasowej przyznał, że "niektórzy specjaliści" przy ocenie wniosku poświadczyli nieprawdę. - Kolejna osoba w zasadzie wydała polecenie określonej osobie, którą znamy, podwyższenia punktacji dotyczącej kwestii merytorycznej - mówił.
Najwyższa Izba Kontroli wskazuje, że w konkursie oferty złożyło 11 fundacji i stowarzyszeń. Wszystkie miały zaledwie tydzień na złożenie ofert i udało im się to tuż przed upływem terminu. Ale Fundacja Profeto zrobiła to zaledwie po trzech dniach. A jest to instytucja, która nie miała w przeszłości doświadczenia w pomocy ofiarom przestępstw, a jej cele statutowe nie obejmowały nawet takiej działalności.
Ksiądz w resorcie
TVN24 wskazuje także, że podejrzany i aresztowany prezes Fundacji Profeto ksiądz Michał O. w 2021 roku co najmniej trzy razy spotkał się z ówczesnym wiceministrem Marcinem Romanowskim, który odpowiadał za Fundusz Sprawiedliwości. Jedna z rozmów trwała trzy godziny.
Ks. Michał O. spotkał się także pięć razy w latach 2022-2023 z Urszulą D., byłą szefową Departamentu Funduszu Sprawiedliwości, która w ubiegłym tygodniu trafiła do aresztu w związku z tą sprawą.
Sam Romanowski podkreśla, że dotacja dla Profeto była "udzielona zgodnie z prawem i procedurami", a zeznający w śledztwie Tomasz M. "uległ presji".
Czytaj więcej:
Źródło: TVN24