Adam Daniel Rotfeld: Łukaszenka walczy z Białorusinami
Stosunki między Białorusinami i Polakami są nie tylko dobre, poprawne, ale są bardzo dobre, po prostu są przyjazne, dobrosąsiedzkie i nawet na tym tle ostatniego rozwoju wypadków nie dochodzi do żadnych napięć. Innymi słowy jest to walka, to wojna, którą wypowiada obecny reżim na Białorusi swojemu własnemu społeczeństwu - powiedział Minister Spraw Zagranicznych Adam Daniel Rotfeld w audycji "Sygnały Dnia".
29.07.2005 | aktual.: 29.07.2005 10:52
Sygnały Dnia:Wczoraj poinformował pan opinię publiczną, że nasz ambasador w Mińsku Białoruskim zostaje odwołany na konsultacje do kraju. Co to znaczy w języku dyplomatycznym? Jak to określa stan stosunków między oboma krajami?
Adam Daniel Rotfeld: To oznacza chłodny stan stosunków i to oznacza, że są problemy. Z tym, że chciałbym tutaj wyraźnie powiedzieć jedną rzecz, mianowicie, że ten kryzys w stosunkach z Białorusią nie wynika z relacji dwustronnych, nie ma nic złego w stosunkach dwustronnych z punktu widzenia normalnego rozwoju międzypaństwowych relacji, to znaczy sprawy gospodarcze, współpraca graniczna, ochrona środowiska, wymiana kulturalna, naukowa – to wszystko nie stwarzałoby żadnych powodów do kryzysu. Problem istnieje na Białorusi, to znaczy problem powstał z tego powodu, że prezydent Białorusi i jego najbliższe otoczenie podjęło świadomie skalkulowaną kampanię skierowaną przeciwko własnym obywatelom. Przypadek sprawia, że są to obywatele pochodzenia polskiego, Polacy na Białorusi zrzeszeni w Związku Polaków na Białorusi. Jest to największa pozarządowa organizacja, która jeszcze w dodatku w marcu na swoim zjeździe w sposób demokratyczny wybrała inne władze niż te, które władze chciałyby mianować. I to było
początkiem tego napięcia w naszych stosunkach.
Sygnały Dnia: Na zjeździe, który teraz okazuje się być nielegalnym, mimo że wcześniej władze wyraziły zgodę na zjazdu tego odbycie.
Adam Daniel Rotfeld: Tak, absolutnie, to znaczy powiem panu otwarcie, że jest to taki przykład łamania prawa wewnętrznego, nie tylko międzynarodowego. Jest to, krótko mówiąc, przykład bezprawia. I to jest powód, na który my się nie godzimy. I trzeba tutaj jeszcze dodać jedną rzecz – że, oczywiście, w Polsce budzi zainteresowanie ta sprawa szczególnie dlatego, że dotyczy Związku Polaków na Białorusi, jakkolwiek stosunki między Białorusinami i Polakami są nie tylko dobre, poprawne, ale są bardzo dobre, po prostu są przyjazne, dobrosąsiedzkie i nawet na tym tle ostatniego rozwoju wypadków nie dochodzi do żadnych napięć między Polakami a Białorusinami. Przed Związkiem Polaków na Białorusi ten atak był skierowany przeciwko uniwersytetowi humanistycznemu, przeciwko jednemu z (...) niezależnych. Innymi słowy jest to walka, jeśli pan chce, to wojna, którą wypowiada obecny reżim na Białorusi swojemu własnemu społeczeństwu.
Sygnały Dnia: A czy przypadkiem MSZ nie popełnił błędu od początku tego konfliktu? Czy przypadkiem nie zachowywał się pan jako szef tego resortu zbyt łagodnie? Ot, choćby kwestia wydalenia dyplomaty białoruskiego – miał opuścić kraj szybko, a to trwało, była prośba, żeby został trochę dłużej...
Adam Daniel Rotfeld: Nie, bo po pierwsze mówię o tym wszystkim dlatego, że to nie jest konflikt dyplomatyczny, tu sprawa dyplomacji ma znaczenie całkiem drugorzędne i naszą intencją było i pozostaje nadal, ażeby społeczeństwo białoruskie miało świadomość, że to, co robimy jest skierowane przeciwko reżimowi, a nie przeciwko społeczeństwu. Powiem więcej – nie tyle nawet przeciwko wszystkim ludziom, którzy są u władzy, ale przeciwko tym, którzy tego typu politykę inspirują, organizują i realizuję. Bo trzeba sobie powiedzieć, że – jak to często bywa – nie wszyscy w tej elicie władzy białoruskiej są szczęśliwi z tego powodu, co robi prezydenta Aleksander Łukaszenko i jego najbliższe otoczenie. Na przykład doszło 8 lipca do spotkania, którego nie nagłaśnialiśmy nadmiernie, które miało wypracować tak zwaną „mapę drogową” wyjścia z powstałej sytuacji. Jestem przekonany, że ci ludzie po stronie białoruskiej, którzy uczestniczyli, mieli intencje, żeby rzeczywiście realizować postanowienia tego spotkania, ale w
efekcie doszło do kilku bardzo brutalnych aktów represji w stosunku nie tylko do Polaków i aktywistów Związku Polaków na Białorusi, ale również wobec dziennikarzy, w tym również dziennikarzy z Polski. Innymi słowy, jest to przejaw bardzo nerwowej polityki w obawie, że władza może wymknąć się z rąk. I celem jest zachowanie władzy za wszelką cenę.
Sygnały Dnia:A czy dowodem na to, że to nie jest wojna polsko–białoruska, tylko jest to kwestia osoby Aleksandra Łukaszenki, jest to, że nasi konsulowie na Białorusi będą mogli samodzielnie regulować kwestie wizowe?
Adam Daniel Rotfeld: To jest moja intencja, żeby wprowadzić pewną elastyczność, między innymi po to, żeby Białorusini, prości ludzie, którzy chcą do Polski przyjechać, mieli tę podróż ułatwioną. I myśmy z takimi postulatami występowali również wcześniej w ramach Unii Europejskiej. I zrobimy wszystko, ażeby Unia Europejska zainteresowała się bliżej tym, co się dzieje na Białorusi. Unia wykazuje ogromne duże zainteresowanie różnymi obszarami na świecie, i słusznie, tym, co się dzieje w Mianmarze, w Timorze Wschodnim, w Afryce, w różnych regionach Burkina Faso i w Sudanie. Otóż warto, żeby zastanowiła się nad tym, co się dzieje na kontynencie europejskim również.
Sygnały Dnia: Ma pan, zdaje się, dzisiaj wystosować list między innymi do Javiera Solany i do Jacka Strawa...
Adam Daniel Rotfeld: Do Jacka Strawa i do pani Benity Ferrero-Waldner.
Sygnały Dnia: I co pan napisze?
Adam Daniel Rotfeld: Moją intencją jest po prostu zasygnalizowanie sprawy naruszania europejskich standardów na Białorusi i konieczności zajęcia stanowiska przez Unię Europejską. Mam wrażenie, że czytając niektóre komunikaty czy oświadczenia białoruskie jak gdybyśmy się cofnęli nie o dwadzieścia pięć lat, mówię o tej dacie nieprzypadkowo, ponieważ obchodziłem w tym roku 25 rocznicę Solidarności i wtedy polscy robotnicy protestowali przeciwko temu sposobowi postępowania, z jakim mamy dzisiaj do czynienia na Białorusi, ale trzydzieści lat temu tak się składa, dziś jest 29 lipca, a 1 sierpnia będzie dokładnie 30 rocznica podpisania Aktu Końcowego Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Potem był podpisany inny dokument, Paryska karta dla nowej Europy, dokument w Kopenhadze, dokument w Moskwie w 1991 roku. Otóż wszystkie te dokumenty zamykają jak gdyby ten okres, w którym można było traktować zasadę nie mieszania się w sprawy wewnętrzne jako swego rodzaju tarczę do łamania praw człowieka, do
naruszania zasad prawa. I tam było wręcz w dokumencie moskiewskim powiedziane wprost, że z dniem przyjęcia tego dokumentu posługiwanie się tym argumentem jest bezprawne, tym argumentem, że są to sprawy wewnętrzne. Mam wielorakie dowody, że na Białorusi nikt zapewne tych dokumentów nie czytał i po prostu prawo jest lekceważone.
Sygnały Dnia: Panie ministrze, czy wczorajsza uchwała Sejmu w sprawie tego, co dzieje się w stosunkach polsko–białoruskich według pana była właściwa w sensie treści? Była wersja łagodniejsza i była wersja ostrzejsza, Sejm zdecydował się na wersję łagodniejszą. Czy to dobrze?
Adam Daniel Rotfeld: Mam wrażenie, że to, co powiedziałem przed chwilą, że tutaj nie tyle są ważne ostre sformułowania, ważne jest to, ażeby ta polityka była najbardziej skuteczna (...), czy nie postępowaliśmy zbyt łagodnie, to chcę, żeby była świadomość, że nam nie zależy na żadnej, nazwijmy to w cudzysłowie, dyplomatycznej czy politycznej „wojnie” polsko–białoruskiej, bo powtarzam to jeszcze raz – żeby Białoruś i Białorusini są narodem niezwykle przyjaźnie i życzliwie do Polski usposobionym i Polacy się odwzajemniają Białorusinom. Nigdy nie było animozji i takiej animozji nie będzie między Polakami a Białorusinami. To, co robimy, jest próbą przywrócenia prawa Białorusinów do życia w normalnym kraju.