"Absolutna patologia". Burza po reportażu nt. wpłat na kampanię Brudzińskiego
Ponad 80 procent pieniędzy przeznaczonych na kampanię europosła PiS Joachima Brudzińskiego pochodziło z darowizn od osób zatrudnionych w spółkach Skarbu Państwa - ustalili dziennikarze TVN24. - To absolutna patologia, która nosi znamiona płatnej protekcji - ocenił poseł Koalicji Obywatelskiej Tomasz Siemoniak.
16.11.2022 08:14
Reportaż na temat finansowania kampanii wyborczej Joachima Brudzińskiego wyemitowano we wtorek w programie "Czarno na Białym". Dziennikarze tvn24.pl i TVN24 Grzegorz Łakomski i Dariusz Kubik pokazali w materiale, że europosła PiS wspierać mieli głównie ludzie zatrudnieni w państwowych spółkach.
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ
"W sumie w ponad 50 takich miejscach po 2015 roku zatrudnienie tam znalazło ponad 50 darczyńców Brudzińskiego, głównie na kierowniczych stanowiskach" - przekazali autorzy reportażu.
O zdanie w sprawie dziennikarze zapytali Stanisława Kostrzewskiego, byłego skarbnika PiS. - To jest nie do uwierzenia. To sygnał domniemania, że mamy do czynienia z jakąś - nie chce powiedzieć - przestępczą organizacją - powiedział Kostrzewski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Kaczyński o seksie. Tak zareagował europoseł z obozu władzy
"Pan mnie obraża". Wymijająca odpowiedź Brudzińskiego
Były doradca gospodarczy prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego podkreślił, że "takich sytuacji za jego kadencji nie było". - Nawet wtedy, gdy pierwszy raz byliśmy u władzy. Gdybym teraz to zobaczył, natychmiast bym reagował i powiedział, że to jest nie w porządku. (…) Zwróciłbym te pieniądze - wskazał Stanisław Kostrzewski.
Z materiału TVN24 wynika, że w 2019 roku na kampanię Joachima Brudzińskiego wpłacono w sumie 484 tys. złotych, z czego aż 402 tys. miało pochodzić od osób zajmujących stanowiska w spółkach Skarbu Państwa.
- Czy wpłaty były dobrowolne i czy pan rozmawiał z którąś z tych osób [obdarowujących - przyp. red.]? - pytał Brudzińskiego dziennikarz TVN24. - Pan mnie obraża. (...) Pan pyta, ale w sposób obrażający mnie. Co pan sugeruje? Że ja te osoby przymuszałem, żeby wpłacały na moją kampanię? Na takie głupie pytania nie będę panu odpowiadał - stwierdził europoseł.
Siemoniak komentuje. Mówi o "patologicznej praktyce"
O sprawę wpłat na kampanię Joachima Brudzińskiego zapytany został poseł Koalicji Obywatelskiej Tomasz Siemoniak. W jego ocenie "to absolutna patologia, która nosi znamiona płatnej protekcji".
- Ktoś jest zatrudniany i żeby się odwdzięczyć, wpłaca swojemu patronowi. Oczywiście jest to praktyka zgodna z prawem, ale absolutnie patologiczna i przez polityków PiS uprawiana na masową skalę. Słyszeliśmy też o innych osobach, które stworzyły zatrudnianiem ludzi mechanizm finansowania swojej kampanii. Bardzo źle to wygląda - powiedział w Sejmie polityk opozycji.
Zaznaczył, że "w normalnych warunkach służby antykorupcyjne nigdy nie powinny na coś takiego pozwolić".
Źródło: TVN24