Abp Sawa: jestem zaniepokojony językiem polityków
W życiu publicznym obserwujemy nasilenie agresji. Jestem zaniepokojony językiem wypowiedzi polityków. Jeżeli się wzajemnie atakują, to niech nie mówią, że są chrześcijanami - podkreśla zwierzchnik Kościoła prawosławnego w Polsce abp Sawa.
23.12.2012 | aktual.: 23.12.2012 09:44
- Jak Eminencja z perspektywy Kościoła prawosławnego ocenia 2012 r.?
Abp Sawa: Dla Kościoła prawosławnego w Polsce był to stabilny rok. Udało się zakończyć budowę kilku nowych świątyń, położono kamień węgielny pod budowę czterech kolejnych. Odwiedziło nas kilku biskupów zagranicznych. Jednak najważniejszym wydarzeniem była wizyta patriarchy Moskwy i całej Rusi Cyryla I. Doprowadzenie do tej wizyty nie było łatwe. Już jego poprzednicy mieli przybyć do Polski, ale nigdy do tego nie doszło. Na ile mogłem, starałem się przekonać patriarchę, że ta wizyta jest potrzebna.
- Podczas wizyty Cyryla I na Zamku Królewskim w Warszawie podpisano wspólny dokument Kościołów: prawosławnego w Rosji i katolickiego w Polsce. Wezwano w nim do pojednania obu narodów. Jakie znaczenie miało to wydarzenie?
Abp Sawa:To bardzo duże i epokowe osiągnięcie. Nigdzie podobnego dokumentu nie podpisano. Odbiło się to szerokim echem w świecie. Papież Benedykt XVI przysłał mi pozdrowienia i gratulacje z tego tytułu. Miało to także wydźwięk polityczny - jest to wzór dla liderów politycznych. Z tego wydarzenia płynie nauka, że można pokonywać wszelkie trudności w kontaktach i wzajemnych relacjach.
- Czy przesłanie spotkało się z pozytywnym odbiorem w Rosji?
Abp Sawa: Przesłanie zostało odczytane w moskiewskim soborze Chrystusa Zbawiciela, było też nagłośnione w środkach masowego przekazu. Oddźwięk jest pozytywny. Oczywiście w Rosji, podobnie jak i w Polsce, nie wszyscy przyjęli przesłanie, ale mówiono o nim w Dumie, a na Synodzie Biskupów Rosyjskich patriarcha Cyryl I przez godzinę opowiadał o wizycie w Polsce.
- Czy wizyta patriarchy Cyryla I w Polsce może być traktowana jako podwalina pod spotkanie patriarchy z papieżem Benedyktem XVI?
Abp Sawa: Wszystko zmierza w tym kierunku. Kościół rosyjski nad tym pracuje.
- Minister administracji i cyfryzacji Michał Boni zwrócił się do Kościołów, by włączyły się w przeciwdziałanie mowie nienawiści. Jak ocenia Eminencja tę inicjatywę?
Abp Sawa: Oczywiście jesteśmy przeciw agresji. Jeżeli człowiek występuje przeciwko człowiekowi, to jest barbarzyństwo. Dlatego poparliśmy inicjatywę ministra Boniego. W życiu publicznym brakuje kultury, wychowania. Obserwujemy nasilenie agresji. Kształtowanie postaw to nie tylko zadanie rodziny, ale także szkoły, która musi wychowywać, a niestety często się tak nie dzieje.
- Sytuacja społeczno-polityczna w kraju budzi obawy Eminencji?
Abp Sawa: Jestem zaniepokojony językiem wypowiedzi polityków. Większość z nich to chrześcijanie, a chrześcijanie muszą przestrzegać nauki Chrystusa. Jeżeli się wzajemnie atakują, to niech nie mówią, że są chrześcijanami. Nie ma stabilizacji w życiu publicznym i z tego powodu ubolewam.
- Czy widzi Eminencja szansę na porozumienie z rządem w sprawie Funduszu kościelnego?
Abp Sawa: Mamy jednoznaczne stanowisko, które przekazaliśmy premierowi i sejmowi. Nie zgadzamy się na żaden odpis podatkowy. Nasi wierni w większości mieszkają na wsiach albo w małych miasteczkach, to ludzie ubodzy. Środki z odpisu byłyby niewielkie i nie pomogłyby w funkcjonowaniu Kościoła. Dlatego też musi być jakaś rekompensata, która będzie zapisana w ustawie.
- Jakie wyzwania stoją obecnie przed Kościołem prawosławnym w Polsce?
Abp Sawa:Musimy dbać przede wszystkim o zachowanie ducha wiary. Dążymy do wzmocnienia pracy duszpasterskiej. Młodzi duchowni muszą zdobywać wykształcenie, bo to pomaga w pracy z wiernymi. Chcemy zachować swoją tożsamość, kulturę i obyczaje. I to jest nasza pierwszoplanowa praca.
- Na czym polegają różnice pomiędzy Kościołami - prawosławnym i katolickim - w obchodach świąt Bożego Narodzenia?
Abp Sawa: Kościół prawosławny w Polsce obchodzi trzydniowe święta Bożego Narodzenia w dwóch terminach: na 350 parafii prawosławnych 20 parafii świętuje według kalendarza gregoriańskiego, czyli 25 grudnia, tak jak w Kościele katolickim; dotyczy to centralnej Polski, m.in. Warszawy. Natomiast cały wschód świętuje według kalendarza juliańskiego, czyli dwa tygodnie później. Święta poprzedza czterdziestodniowy post. Odbywają się rekolekcje duchownych i wiernych. W Kościele prawosławnym surowo przestrzegamy tradycji związanych z wigilią, podczas której spożywamy postne dania, w klasztorach nie podaje się nawet ryb. Podobnie jak w Kościele katolickim przygotowywanych jest 12 dań. Przy stole wigilijnym jest też jedno wolne miejsce dla niespodziewanego przybysza.
- Czy w Kościele prawosławnym są jakieś szczególne tradycje związane z Bożym Narodzeniem?
Abp Sawa: Nie ma tradycji łamania się opłatkiem. Jego odpowiednikiem jest prosfora - pobłogosławiony chleb, który święci się w świątyni wraz z winem, olejem i pszenicą. Przy stole wigilijnym prosforę kroi się na cząstki i rozdaje domownikom. Śpiewane są kolędy w różnych językach: polskim, ukraińskim, białoruskim. Wyrażają one radość, mają także przekaz teologiczny. W wigilię rano ubieramy również choinki. Dziś niestety wszystkie te tradycje ulegają dewaluacji, często choinki stawiane są już kilka tygodni wcześniej. Niepokojące jest to, że zdarza się, iż choinka chrześcijańska zaczyna gorszyć.
Abp Sawa: Życzę spokoju, wyrozumiałości i wzajemnej miłości. Kiedy człowiek posiada pokój wewnętrzny, to będzie on również widoczny na zewnątrz. Tylko w atmosferze spokoju możemy pracować dla wspólnego dobra, jakim jest ojczyzna. Jeśli tego nie będzie, to nic nie zdziałamy.