Abp Nycz: dobre wychowanie musi mieć wymiar etyczny
Nie można mówić o dobrym wychowaniu, jeśli nie ma ono wymiaru etycznego - podkreśla metropolita warszawski arcybiskup Kazimierz Nycz. Zwraca uwagę, że wychowanie musi być budowane na ponadczasowych wartościach, które wszyscy respektują, niezależnie od wyznawanej wiary.
05.09.2010 | aktual.: 05.09.2010 05:50
W niedzielę w polskich kościołach czytany jest list biskupów z okazji 20. rocznicy przywrócenia nauki religii w szkołach. Arcybiskup Nycz - który w episkopacie był przewodniczącym Komisji Wychowania Katolickiego - podkreśla, że religia wróciła do szkół po bardzo wielu latach. Metropolita warszawski zwraca uwagę, że religia w Polskich szkołach była obecna do 1961 roku ubiegłego wieku. Arcybiskup wskazuje, że religia w szkołach nauczana jest także w krajach, na które patrzymy jak na przykładne kraje demokracji w dzisiejszej Europie: w Niemczech, Austrii czy Włoszech i nikt nie robi z tego żadnego problemu.
W liście do wiernych biskupi podkreślają również, że do katolickiego wychowania dzieci powołana jest przede wszystkim rodzina. - Najpierw trzeba mówić o dobrym wychowaniu, w którym pomocnikami rodziny są szkoła i Kościół - zaznacza arcybiskup Nycz, zwracając uwagę na zasadę pomocniczości. - Wszyscy mamy wspierać rodzinę, a nie ją zastępować - mówi hierarcha.
Dodaje, że przy "dzisiejszym zabieganiu rodziców i zaangażowaniu w pracę zawodową bardzo często oni sami próbują cedować obowiązki etycznego i moralnego wychowania, na podmioty, które są tylko wspomagające".
Metropolita warszawski zaznacza, że Kościół, nauczając religii w szkole i dekalogu, przypomina o niezmiennych wartościach, które zawsze były u podstaw wychowania. Hierarcha dodaje, że Kościół chce uczestniczyć w tym procesie, pamiętając także o swoich wyznawcach, którzy wybierając religię w szkole i korzystając z katechezy, mają także okazję do pogłębiania wiedzy religijnej.
Arcybiskup Nycz odniósł się także do propozycji wyprowadzenia religii ze szkół. Jak powiedział - te głosy pojawiają się systematycznie i patrzy na nie bardzo spokojnie: - Nikt nikogo nie przymusza do tego, żeby chodził na lekcje religii: jest to dobrowolny wybór w przypadku dzieci małych, a wybór rodziców czy samodzielny - w przypadku młodzieży pełnoletniej. Liczba osób uczęszczających na religię świadczy o tym, że zdecydowana większość rodziców i społeczeństwa dokonuje tego wyboru na "tak", a to - w demokratycznym kraju - jest bardzo ważny sygnał dla tych, którzy chcieliby usunąć lekcje religii ze szkół - zwraca uwagę arcybiskup Nycz.
Hierarcha zauważa, że dla tych, którzy nie chcą uczęszczać na lekcje religii jest - od 20 lat - przewidziana etyka. - Szkoda tylko, że przywracając religię w szkołach, z lekcji religii i etyki nie uczyniono alternatywy, czemu Kościół nigdy nie był przeciwny - mówi hierarcha. Zwraca także uwagę, że z powodów politycznych w rozporządzeniu z 1992 roku znalazł się dodatkowo zapis, że uczeń może zrezygnować z obu tych przedmiotów. - Uważam ten zapis za niewychowawczy - mówi arcybiskup Nycz. W Niemczech czy w Austrii nie ma takiej możliwości, a uczniowie mogą wybierać wyłącznie między religią i etyką - zauważa metropolita warszawski.
Arcybiskup Kazimierz Nycz Metropolita wyjaśnia także, że według umowy konkordatowej, uczniowie mają dwie godziny religii w szkołach tygodniowo, katecheci są w szkole pełnoprawnymi nauczycielami, mają takie same prawa i obowiązki jak inni nauczyciele oraz są za to wynagradzani.
Zwraca również uwagę, że możliwość nauki religii w szkole mają także inne wyznania chrześcijańskie - jeśli w klasie jest więcej niż siedmioro uczniów. - Mało liczne chrześcijańskie wyznania organizują natomiast katechezę przy kościele, ale nauczyciel jest utrzymywany przez samorząd, a ocena z religii także wliczana do średniej ocen na świadectwie - mówi arcybiskup Nycz.
Metropolita warszawski zachęca również, aby dyskutując na temat wliczania oceny z religii do średniej wszystkich ocen, myśleć kategoriami ucznia, a nie środowisk, które to krytykują z laickich czy politycznych powodów. Jak mówi, "dziecko, które pracuje, uczy się i odrabia lekcje, chce być potraktowane sprawiedliwie i po ludzku ma prawo do tego, żeby być oceniane, ponieważ jest to jeden ze sposobów motywacji do pracy i ma prawo, żeby ta ocena liczyła się także do średniej, bo to daje mu satysfakcję chociażby posiadania tak zwanego świadectwa z paskiem".