"A. Przewoźnik niszczy polski cmentarz na Monte Cassino"
Zarzuty zaniedbań, niegospodarności, niekompetencji i doprowadzenia do fatalnego stanu polskiego cmentarza wojennego na Monte Cassino postawiło wydawane w Rzymie polonijne pismo "Nasz świat" sekretarzowi Rady Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa (ROPWiM) Andrzejowi Przewoźnikowi.
31.10.2009 | aktual.: 31.10.2009 13:07
Przewoźnik ocenił oskarżenia jako bezpodstawne. Zaznaczył też, że nie czytał jeszcze artykułu. - Jestem zaskoczony. Zakończyliśmy pierwszy etap prac remontowych - odbyły się uroczystości rocznicowe. Napływały same pochlebne opinie także od senackiej komisji. Prace będą kontynuowane - powiedział sekretarz ROPWiM.
W artykule opublikowanym w numerze pisma z datą 1-15 listopada skrytykowano Przewoźnika za to, że rozpoczęty w tym roku remont polskiej nekropolii przeprowadzany jest powierzchownie i przy zastosowaniu niewłaściwej metody, co - jak podkreślono - przyniosło dalsze szkody. Tymczasem - napisano - na remont przeznaczono 3,5 miliona złotych.
"Zapowiadany przez sekretarza Przewoźnika na połowę bieżącego roku kolejny etap prac na polskim cmentarzu wojennym na Monte Cassino nie jest realizowany" - twierdzi autor artykułu.
"Co więcej, wykonane w pośpiechu prace przez firmę faworyzowaną z ramienia Urzędu sekretarza Przewoźnika tuż przed uroczystościami 65. rocznicy bitwy o Monte Cassino miały charakter krótkotrwały i nie przyniosły zapowiadanych efektów" - dodaje polonijne pismo.
W artykule czytamy: "Zaledwie po upływie kilku miesięcy od przeprowadzenia pierwszego etapu prac konserwacyjnych i remontowych przez "specjalistów" wyłonionych i zaaprobowanych przez ROPWiM ukazał nam się rzeczywisty obraz marnotrawienia środków publicznych płynących na ten cel. Ewidentnym tego przykładem jest sposób i technika przeprowadzania konserwacji oraz odtworzenia inskrypcji na płytach nagrobnych polskich żołnierzy tuż przed uroczystościami 65. rocznicy Bitwy o Monte Cassino".
Według autora już po czterech miesiącach od remontu inskrypcje na grobach są mało czytelne.
"Tymczasem technika i sposób konserwacji zastosowany przez Włochów na pobliskim cmentarzu wojennym w Migano Monte Lungo pozostaje wzorem do naśladowania dla urzędu sekretarza Przewoźnika" - zauważono.
Następnie autor publikacji napisał: "Warto zastanowić się również, w jaki sposób zawiadujący ROPWiM próbuje pozyskiwać środki z budżetu państwowego na realizację niekiedy zupełnie absurdalnych i niejednokrotnie specjalnie wyszukanych posunięć wykorzystując element braku znajomości szczegółów zagadnień okołoremontowych przez organy i instytucje, którym przedkładany jest projekt i zakres planowanych prac".
Ponadto według polonijnego pisma Andrzej Przewoźnik przyczynił się do "odwlekania" umowy polsko-włoskiej w sprawie ochrony polskich miejsc pamięci narodowej na terenie Włoch. Bez niej - podkreślono - niemożliwy jest podział obowiązków i kompetencji, a w wyniku tego nie wiadomo, kto ma opiekować się cmentarzem na Monte Cassino i dbać o jego godny wygląd.
"Czy stałe odsuwanie w czasie przez stronę polską zawarcia umowy pomiędzy naszymi krajami jest celowe i ma w perspektywie ciągle utrudniać sprawowanie kontroli nad przepływem środków finansowych pomiędzy Warszawą a Rzymem?" - zapytał "Nasz świat".
W artykule napisano także, że "cmentarz wojenny na Monte Cassino jest miejscem dziedzictwa i pamięci całego Narodu Polskiego, a nie prywatnym obiektem, na którym dokonywać można nieprzemyślanych eksperymentów budowlanych i remontowych oraz zastępować elementy zabytkowe (chronione prawnie) własnymi atrapami jedynie dla pozyskania niekontrolowanych funduszy".
Artykuł kończy teza o "niewydolności polskiego aparatu administracyjnego" oraz "niekompetencji i braku skuteczności" urzędników.
To kolejny artykuł na łamach pisma "Nasz świat", w którym surowej krytyce poddano działalność Przewoźnika w sprawach dotyczących Monte Cassino.
Sylwia Wysocka