91‑latka wzięła ślub z ponad 30 lat młodszym byłym jezuitą. Zwrot w sprawie

Piotr N. przebywa obecnie w areszcie śledczym. Nie jest to jego pierwsze zatrzymanie w tej sprawie. 26 sierpnia Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa nie uwzględnił bowiem wniosku prokuratora o tymczasowe aresztowanie 42-latka. Zastosował wobec niego jedynie policyjny dozór.

Prokuratura nie dawała jednak za wygraną. Odwołała się od tej decyzji i 15 września Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował o tymczasowym aresztowaniu Piotra N. na trzy miesiące. Sędzia Iwona Konopka zaznaczyła w pisemnym postanowieniu, że zdaniem sądu istnieje realna obawa matactwa ze strony 42-latka, który "przebywając na wolności mógłby ustalać korzystną dla siebie linię obrony".

Sąd podkreślił także, że Piotr N. zna adres 91-letniej pokrzywdzonej i codziennie do niej przychodził, a w stosunku do przydzielonej seniorce opiekunki socjalnej zachowywał się agresywnie, co kończyło się interwencjami policji. Piotr N. był u pokrzywdzonej także w dniu posiedzenia aresztowego.

Zobacz także: Policjanci będą demonstrować? Gość o potencjalnym proteście. "Niezadowolenie się wylewa"

Piotr N. jest podejrzanym w wielowątkowym śledztwie, zainicjowanym zawiadomieniem księdza z Kolegium Księży Jezuitów. Duchowny w połowie sierpnia br. poinformował, że z zakonu zniknęły zabytkowe dzieła sztuki. Chodziło o kradzież krzyża na kamiennym postumencie oraz trzech zabytkowych obrazów z końca XVIII wieku. Wartość wszystkich przedmiotów została określona na 95 tysięcy zł. Funkcjonariusze ustalili, że za kradzieżą może stać 57-letni były jezuita Artur F., który w dniach 16-17 sierpnia wyprowadzał się z zakonu.

- Rozstając się z ośrodkiem, postanowił zabrać rzeczy, które nie należały do niego. Do pomocy w ich wyniesieniu i przewiezieniu zatrudnił swojego bliskiego przyjaciela. Zabytki powędrowały do jego mieszkania - przekazał podkom. Robert Koniuszy, oficer prasowy z mokotowskiej komendy.

Zobacz także: Kradzież w kościele św. Brygidy w Gdańsku. Sprawca był blisko

Pod koniec sierpnia policjanci zatrzymali 57-latka i jego 42-letniego wspólnika Piotra N. Obaj mieszkali na Mokotowie. W lokalu zajmowanym przez mężczyzn znaleziono skradzione z zakonu przedmioty.

- W przeszukiwanym mieszkaniu kryminalni znaleźli także dowód osobisty, legitymację 91-letniej emerytki oraz akt notarialny, z którego wynikało, że cały majątek właścicielki dowodu osobistego został przepisany na Piotra N. W lokalu były także urzędowe dokumenty, których właścicielką była ta sama emerytka. Funkcjonariusze podejrzewali, że mężczyźni mogli dopuścić się oszustwa na szkodę 91-latki - podał oficer prasowy.

Policja dotarła do właścicielki dokumentów. Kobieta mieszka samotnie w kamienicy na warszawskim Śródmieściu, a Piotr N., na którego przepisała cały majątek, okazał się być przewodniczącym wspólnoty mieszkaniowej tego budynku. Mężczyzna miał także notarialne upoważnienie do załatwiania za emerytkę wszystkich spraw urzędowych oraz majątkowych, pobierał także za nią emeryturę od listonosza.

- Podejrzany z pobranych pieniędzy rzekomo robił zakupy i opłaty za mieszkanie. Sam nie miał żadnego źródła dochodu. Nie był nigdzie zatrudniony - zaznaczył podkom. Koniuszy.

Jak ustalili funkcjonariusze, seniorka miała problemy z pamięcią, dlatego na stałe przydzielono jej opiekunkę socjalną, która w określonych godzinach przychodziła do 91-latki. Policjanci doszli również do tego, że pani Łucja 18 sierpnia wzięła ślub cywilny z 57-letnim Arturem F. Para wnioskowała pisemnie do USC o przyspieszenie daty sformalizowania związku oraz udzielenie ślubu w miejscu zamieszkania, ze względu na trudności seniorki z poruszaniem się. Jednym ze świadków na ślubie był właśnie Piotr N.

Podejrzani w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Mokotów usłyszeli zarzuty kradzieży zabytkowych dzieł sztuki, za co Artur F. został objęty dozorem policyjnym. Piotr N. odpowie także za doprowadzenie 91-latki do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w kwocie 9100 zł z jej emerytury, którą pobierał od lutego do sierpnia, oraz za kradzież 13 tysięcy złotych należących do kobiety, jej dowodu osobistego oraz biżuterii.

Śledczy określają sprawę jako rozwojową. Niewykluczone są kolejne zarzuty wobec podejrzanych oraz rozszerzenie postępowania na inne osoby, mogące mieć związek z popełnianymi przez nich przestępstwami.

Zobacz także: Lubelskie. Wyrobili jej nową kartę do telefonu. Dzięki niej ukradli fortunę