Tragedia na słowackim stoku. 9-latek z Polski nie żyje. Jest reakcja
W słowackich Tatrach zginął 9-letni chłopiec z Polski. Dziecko z impetem wpadło na stoku narciarskim w inną narciarkę. - Warunki pogodowe były bardzo dobre, podobnie jak widoczność. Nie wiemy, jak doszło do wypadku - oświadczył przedstawiciel operatora wyciągów Tatry Mountain Resorts (TMR) Marian Galajda.
Do tragicznych wydarzeń doszło w piątek przed godz. 10 w okolicy Demianowskiej Doliny. 9-letni chłopiec z Polski jeździł na stoku narciarskim w towarzystwie rodziców i dziadków. W pewnej chwili dziecko wjechało w 39-letnią narciarkę.
"Młody narciarz doznał obrażeń, w wyniku których niestety poniósł śmierć na miejscu. 39-letnia narciarka doznała obrażeń, wymagała hospitalizacji" - czytamy w komunikacie policji. Poszkodowana kobieta znajduje się w stanie niezagrażającym życiu.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
"Musimy zaczekać na wyniki dochodzenia"
Wyjaśnianiem okoliczności nieszczęśliwego wypadku zajmuje się teraz policja, która prowadzi niezbędne czynności. Portal noviny.sk podał, że po uderzeniu w 39-letnią narciarkę dziecko było reanimowane w karetce. Resuscytacja nie przyniosła jednak skutku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Kaczyński nie dotrzyma słowa? "Rok w polityce to lata świetlne"
Głos po tragedii zabrał już przedstawiciel operatora wyciągów Tatry Mountain Resorts (TMR) Marian Galajda. - Przede wszystkim jest nam bardzo przykro. Do nieszczęśliwego wypadku doszło na stoku 11a, na łagodnym, przygotowanym odcinku czerwonej trasy. Warunki pogodowe były bardzo dobre, podobnie jak widoczność - przekazał.
Podkreślił, że na razie nie wiadomo, jak dokładnie doszło do wypadku. - Musimy zaczekać na wyniki dochodzenia - powiedział w rozmowie z telewizją "RTV Spravy".
Przeczytaj również:
Źródło: noviny.sk