800 mln kredytu i festiwal w Opolu mają pomóc Jackowi Kurskiemu w utrzymaniu fotela prezesa TVP
800 mln kredytu załatwionego z pomocą polityków PiS, reaktywacja festiwalu w Opolu i lawirowanie między frakcjami partii Jarosława Kaczyńskiego – tak Jacek Kurski walczy o utrzymanie fotela prezesa TVP. Według naszych informatorów jego los może się rozstrzygnąć w połowie września.
Według naszych źródeł zbliżonych do PiS i TVP pozycją Kurskiego zachwiała coraz gorsza sytuacja finansowa TVP i spadająca oglądalność, co potwierdzają zlecone ostatnio badania. Zdaniem naszych rozmówców prezes PiS jeszcze nie podjął decyzji o odejściu Kurskiego, choć prezes TVP powinien być przygotowany na to, że będzie musiał odejść po zaplanowanym na 15 września festiwalu piosenki w Opolu. - Do Opola Kurski może się czuć bezpieczny. Chcą, by dokończył przygotowania do festiwalu – mówi nam rozmówca zbliżony do TVP.
Zdaniem innego, po blamażu z odwołanym w maju festiwalem w Opolu teraz Kurski stanął na głowie, by festiwal się odbył. - Część artystów udało mu się przekonać do występu, istotne było przekonanie Maryli Rodowicz. Trudniej jest dopiąć festiwal pod kątem finansowym. Być może trzeba będzie szukać pieniędzy w spółkach skarbu państwa – zaznacza.
Pieniądze dla Kurskiego za słowa Tuska
Na ratunek Kurskiemu przyszedł minister w kancelarii premier Henryk Kowalczyk, który pomógł TVP w uzyskaniu 800 mln zł kredytu. Kowalczyk w rozmowie z nami wyjaśnia, że pomagał przy kredycie. – Telewizja dostała kredyt na rynkowych warunkach. Było to opiniowane przez zewnętrzną firmę audytorską – podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską. Minister w kancelarii premier zaznacza, że słaba ściągalność abonamentu mogłaby doprowadzić telewizję do "zapaści finansowej”. Według niego problemy ze ściąganiem abonamentu zaczęły się po tym, jak Donald Tusk nazwał tę daninę haraczem (wypowiedź Tuska padła w 2008 roku, gdy był premierem – przyp. red.).
Klaudiusz Pobudzin wraca do Warszawy
Pelplin, ostatni dzień kampanii wyborczej przed wyborami parlamentarnymi w 2015 roku. 2 w nocy. Ulice pomorskiego miasteczka są puste. Pod piekarnią robi się tłoczno. Na jeden z ostatnich przystanków w kampanii zatrzymuje się tam "Szydłobus". Beatę Szydło witają lokalni działacze z kwiatami i podarkami. Stoły uginają się od jedzenia. – To dla dziennikarzy – rzuca pracownik biura prasowego PiS, przeganiając lokalnych działaczy. Do grupy podróżujących z kandydatkę PiS na premiera dziennikarzy dołącza Klaudiusz Pobudzin, który jest wówczas reporterem jednej z lokalnych telewizji. Wita się z kolegami, których zna z czasów, gdy był reporterem sejmowym Telewizji Trwam. – Wrócisz jeszcze do Warszawy? – rzuca na odchodnym jedna z reporterek.
Sierpień 2017. Klaudiusz Pobudzin, pełniący od maja funkcję szefa Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, na Twitterze informuje o zmianie u steru "Wiadomości" TVP – Marzenę Paczuską zastąpił Jarosław Olechowski.
Jacek Kuski lawiruje między frakcjami
Zdaniem naszych rozmówców zbliżonych do TVP, w ten sposób rewolucja PiS w telewizji zaczęła pożerać swoje własne dzieci. Według nich Jacek Kurski musi lawirować między ludźmi z frakcji Tomasza Sakiewicza i skonfliktowanym z nimi środowiskiem braci Jacka i Michała Karnowskich.
- Kurski stara się dogodzić jednym i drugim. Musi to robić, jeśli chce utrzymać stanowisko, bo w samym PiS nikt za niego nie będzie umierał – wyjaśnia informator zbliżony do TVP.
Klaudiusz Pobudzin, były reporter "Wiadomości" i Telewizji "Trwam", jest kojarzony Sakiewiczem.
Dziennikarka TVP: - Pobudzin mocno wierzy w rewolucję przeprowadzaną przez PiS. To najtwardszy z twardych betonów.
Odwołana przez niego Marzena Paczuska rządziła "Wiadomościami" również w czasach pierwszego rządu PiS, współpracując blisko z Jackiem Karnowskim. Dlatego była uważana za jego stronniczkę.
Marzena Paczuska widzi czanne i białe
Były współpracownik Paczuskiej: - Z Karnowskim potrafiła się spierać. Paczuska jest cały czas na wojnie. Jak za czasów PRL dzieli świat na dwie kategorie – my i oni. W redakcji jest porywcza i emocjonalna.
Według naszych rozmówców zbliżonych do TVP odejście odpowiadającej za propagandę w "Wiadomościach" Paczuskiej było spodziewane, ale początkowo nie było chętnego na jej miejsce. Propozycję odrzucił Grzegorz Pawelczyk, szef TVP Info.
Zobacz także: Maciej Orłoś o "Wiadomościach": Nie wierzyłem w to, co widzę
Jarosław Olechowski unosi się nad ziemią
- Nikt nie chciał. Pawelczyk wolał mieć kontrolę nad kanałem informacyjnym, a Olechowski zgodził się od razu – mówi nam dziennikarz TVP Info.
- Olechowski przez swoja wadę wymowy nie zrobiłby kariery w normalnie działającej telewizji. Czuł się zdegradowany, a teraz unosi się nad ziemią. Wcześniej, jak został wydawcą to wygłosił niemalże orędzie, że po tylu latach został doceniony – wtóruje dziennikarz TVP.
Reporterka TVP: - W prywatnych rozmowach nie kryje się ze swoimi poglądami. Odnoszę wrażenie, że wierzy w PiS.
Dziennikarz, który pracował z Olechowskim w "Newsweeku": - Kiedyś miał liberalne poglądy i nie eksponował specjalnych związków z Kościołem.
- Olechowski wrócił z wakacji tylko po to, by się przedstawić na kolegium. Powiedział cos w rodzaju "nie możemy działać tak, że po nas choćby potop".
Wypowiedzi Pobudzina o tym, że "Wiadomości" powinny być bliżej ludzi, też by na to wskazywały – ocenia drugi rozmówca.
Inny ma odmienne zdanie: - Nie wierzę, że w "Wiadomościach" będzie łagodniej To czcze gadanie. Jak będzie telefon z instrukcjami to zaraz zaostrzą kurs.
Do czasu publikacji tekstu biuro prasowe TVP nie odpowiedziało nam na wysłane 11 sierpnia pytania. Paczuska i Olechowski nie odpowiedzieli na sms z propozycją rozmowy.