Pasażerowie Boeinga 767
Pan Tadeusz podróżował z żoną, na lotnisku czekał na nich syn. - Kilka razy lądowałem na kołach bardziej twardo niż dzisiaj bez podwozia. Z tego co pamiętam, szef personelu pokładowego nas poinformował, że będzie awaryjne lądowanie. Przez ten czas, kiedy krążyliśmy nad Warszawą, było puszczane tzw. demo o tym, jak mamy się zachowywać w trakcie lądowania. Paniki żadnej nie było. Kapitan ostatni komunikat podał mniej więcej trzy kwadranse przed planowanym lądowaniem, informując o tym, że jesteśmy na terenie Polski i ze będziemy lądować. Służba pokładowa była bez zarzutów - powiedział.