Pasażerowie Boeinga 767
Boeingiem 767 podróżował pan Dominik z żoną i dwójką dzieci. - Emocje wśród pasażerów były, jedni to przeżywali, inni się modlili, jeszcze inni rozmawiali. Na pewno była nerwowa i stresowa sytuacja, kiedy krążyliśmy nad warszawskim lotniskiem. Czekaliśmy na ten moment awaryjnego lądowania, który się przedłużał. Ostatnie minuty były straszne, zapadła cisza, padały stanowcze komunikaty ze strony stewardess, które prosiły, aby nie wstawać. Ostatni komunikat był od kapitana, o awaryjnym lądowaniu. Wtedy wszyscy schylili głowy i czekali na to uderzenie. Ale uderzenia nie było. Pilot świetnie wylądował - powiedział Dominik. Dodał, że w samolocie był dym i zapach tego dymu, wynikający z tarcia "brzucha" samolotu o beton. - Wysiadaliśmy tylnym wyjściem i strażacy opanowali już wszystko, było świetnie - podkreślił.