Przełom na froncie? Wysyp nagrań o odmowach szturmu

Ukazało się wiele filmów z rosyjskimi żołnierzami odmawiającymi wykonania rozkazu szturmu. - Nawet 1000 zabitych na dobę to dla Rosjan są wciąż akceptowalne straty. Takich filmów musiałoby być znacznie więcej, aby można było oceniać, że rosyjska armia rozpada się od środka - komentuje ppłk rez. Maciej Korowaj.

Rosjanie nie wytrzymują. Kilkanaście nagrań od skarżących się żołnierzy. Na fot. mapa jednostek skąd pochodzą skargi
Rosjanie nie wytrzymują. Kilkanaście nagrań od skarżących się żołnierzy. Na fot. mapa jednostek skąd pochodzą skargi
Źródło zdjęć: © Telegram | Verstka
Tomasz Molga

11.03.2023 | aktual.: 11.03.2023 07:29

"Ja porucznik Aleksander Astamow odmawiam dalszego wykonywania rozkazów. Generalnie mówiąc, to, co dzieje się tutaj, to kompletna bzdura. Władymirze Władimirowiczu jesteśmy ludźmi nie mięsem" - mówi dowódca jednego z oddziałów obrony terytorialnej z regionu Biełgorodu.

W nagraniu zwrócił się do prezydenta Rosji, skarżąc się, że jego podkomendni giną w absurdalnych szturmach na ukraińskie pozycje pod Donieckiem. Nie mają przeszkolenia, wysyłani są bez odpowiedniej broni, nie znają terenu, nie mają wsparcia innych oddziałów. - Z całej kompanii (zazwyczaj liczy około 100 żołnierzy) tylu nas zostało - mówi do kamery, stojąc obok 11 ludzi.

- Zmobilizowani Rosjanie gwałtownie zwiększyli liczbę skarg na swoją sytuację na froncie. Wszyscy nagrali wiadomości wideo o złym przygotowaniu rekrutów, braku sprzętu i podejmowaniu szturmów jako mięso armatnie - relacjonuje rosyjski serwis Verstka.

Z analizy wynika, że przez miesiąc pojawiły się nagrania od żołnierzy pochodzących z 16 rosyjskich regionów: od Kaliningradu po Syberię. Wszyscy biorą udział w ostatnich działaniach ofensywnych rosyjskiej armii, polegających na szturmowaniu pozycji ukraińskich.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rosjanie ponoszą przy tym ciężkie straty. Tylko w walkach pod miastem Bachmut w ciągu jednej doby 191 Rosjan zginęło, a 319 zostało rannych. Poinformował o tym w piątek rzecznik Wschodniego Zgrupowania Sił Zbrojnych Ukrainy Serhij Czerewaty. - W większość rosyjskich najemników z grupy Wagnera zginęła w walkach pod Bachmutem. Historia działalności tej niesławnej formacji powoli zbliża się tam do końca - oświadczył ukraiński wojskowy cytowany przez serwis Ukraińska Prawda.

Czy rosyjska armia się rozpadnie? "Dla nich tysiąc to norma"

- Tych doniesień jest zbyt mało, aby uznać, że rosyjska armia się rozsypuje, na skutek buntów. Jednak oni nadal napierają, walczą i wywołują presję. Według norm z rosyjskich nawet 1000 zabitych i rannych dziennie to dopuszczalne straty podczas operacji o takiej skali. Uzupełnienie 20 tys. żołnierzy miesięcznie nie będzie problemem - komentuje nagrania ppłk rez. Maciej Korowaj, ekspert w dziedzinie rosyjskiej taktyki wojskowej i analityk wydarzeń na wojnie w Ukrainie.

Podkreśla, że podczas szturmów giną przede wszystkim członkowie grup, atakujących w pierwszej i drugiej fali. Są to gorzej wyszkoleni i wyekwipowani żołnierze nazywani "mobikami". Według ppłka Korowaja rosyjska taktyka zakłada, że zdobywaniem terenu, przełamywaniem obrony zajmują się dopiero oddziały trzeciego rzutu i są to lepiej przygotowani żołnierze.

Siłą rzeczy wśród zmobilizowanych, którym przypada najgorsze zadanie, będzie największy bunt. "Od dowódcy usłyszałem: po prostu idź tam i zgiń. Strzelali w kierunku opornych" - mówił w jednym z nagrań Rosjanin.

Z kolei na nagraniu z 7 marca żołnierze pochodzący z obwodów irkuckiego, nowosybirskiego, a także z Kraju Krasnojarskiego, skarżyli się, że zostali "wysłani na rzeź". Był to już trzeci apel personelu wojskowego z 1439. pułku do prezydenta Władimira Putina. Nagranie w pierwszych dniach marca przekazała rosyjskim niezależnym mediom żona jednego z żołnierzy.

Nie było dobrego zakończenia. Według serwisu Astra krótko po publikacji filmu rosyjski oddział został wysłany do kolejnego szturmu, po czym kontakt z tą grupą żołnierzy się urwał.

- Pamiętajmy, że w warunkach wojennych trudno jest zweryfikować prawdziwość nagrań. Twarze żołnierzy są zasłonięte. Może być tak, że jedno czy kilka jest autentycznych, a resztę zainscenizowała strona ukraińska, na przykład wykorzystując jeńców. Doniesienia z Telegrama są częścią wojny informacyjnej. Nagrania o zbuntowanych rosyjskich oddziałach mają wpływać na morale wszystkich Rosjan - mówi dalej ppłk Maciej Korowaj.

Rozmówca Wirtualnej Polski odniósł się do kwestii, jakie zdarzenie mogłoby wywołać załamanie morale rosyjskich żołnierzy. - O poważnych kłopotach dowódców z Kremla można by mówić, gdyby większe oddziały zaczęły się poddawać. Tak jak podczas operacji Pustynna Burza w Iraku, kiedy silniej zmotywowana armia Saddama Husajna składała broń. Tego nie ma. Sądzę, iż oni nadal wierzą, że nie mogą przegrać - ocenia motywację Rosjan ppłk Korowaj.

- Jestem przekonany, że wkrótce nastąpi ofensywa rosyjska i ukraińska, której wynik rozstrzygnie obecną fazę wojny. Jeśli Rosjanie uświadomią sobie, że jednak nie da się wygrać, zacznie się ferment w ich szeregach. Zabraknie motywacji do walki - podsumowuje.

Przypomnijmy, że w podobnym tonie wypowiadał się na łamach WP gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych. Ocenił, że rosyjska siły zostały już wyczerpane w szeregu bitew na południu i wschodzie Ukrainy, natomiast bliża się czas zapowiadanej ukraińskiej kontrofensywy.

- Potrzebny jest jeden większy ukraiński sukces, który przełamie rosyjskie morale. To musi być coś takiego, co wywoła popłoch i panikę, aby odechciało im się walki za Putina, aby wiedzieli, że są bez szans - powiedział gen. Skrzypczak. Jednocześnie zaznaczył, że wkrótce to strona ukraińska będzie musiała podjąć atak, a to oznacza ryzyko poniesienia ciężkich strat.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie