12 lat na bez etatu, jest szczęśliwy i bogaty. Roznosiciel ulotek z Żywca zawstydza partię Razem

- Ja tam nie krytykuję kapitalizmu. Kto pracuje ciężko i z zaangażowaniem, może się w Polsce dorobić - zwierza się WP Łukasz Eichner, rozdawca ulotek z Żywca. Przez 12 lat pracował na umowach zlecenie. Jest spełniony, zebrał sporo oszczędności, planuje zakup mieszkania.

12 lat na bez etatu, jest szczęśliwy i bogaty. Roznosiciel ulotek z Żywca zawstydza partię Razem
Źródło zdjęć: © Facebook.com | Łukasz Eichner
Tomasz Molga

03.01.2020 | aktual.: 03.01.2020 20:32

- Nie czuję się tłamszony przez polski kapitalizm. Cieszę się ze swojej pracy. To sukces mieć zadowolonych klientów i codziennie pracować z ludźmi - mówi zawodowy kolporter ulotek z Żywca (woj. śląskie).

To komentarz do burzy, jaka od kilku dni przetacza się mediach społecznościowych. Partia Razem ogłosiła, że "kapitalizm to system tłamszący najmniej zamożnych", a w dodatku "spowodował kryzys klimatyczny i nierówności społeczne".

To nie wszystko. W zadziornej pyskówce o nieszczęściu pokolenia 30-latków radny Jan Śpiewak starł się z dziennikarzem Konradem Piaseckim. "Najbardziej roszczeniowe pokolenie, jakie znam to pokolenie baby boomers, które dostało edukację i mieszkania od państwa, a teraz nam wkręca, że jesteśmy roszczeniowi, bo nie chcemy kredytów hipotecznych na 30 lat i śmieciówek" - napisał Jan Śpiewak na Twitterze.

Na co odezwał się Konrad Piasecki: "Spojrzałem w oświadczenie majątkowe radnego Jana Śpiewaka. I powiem tak. Jeśli własną pracą, a głównie dietą radnego zarabia się 18 tys. złotych rocznie, to narzekania na kapitalizm stają się oczywistością" - ripostował.

Dyskusja sprowokowała setki komentarzy, ale nie tylko ze strony pokrzywdzonych losem młodych Polaków.

12 lat z ulotkami. Dziś jest fenomenem miasteczka

Łukasz Eichner ma dokładnie 30 lat i wykonuje zajęcie, którym większość by wzgardziła. Nie czuje się jednak "ofiarą systemu". - W każdej pracy satysfakcja i pieniądze przychodzą z czasem - mówi ulotkarz. Kiedy jako 18-latek przyjmował pierwsze zlecenia, jego wypłata wyniosła 500-600 zł miesięcznie.

- Od zawsze starałem się wykonywać swoją pracę rzetelnie. Patrzyłem ludziom w oczy i wybierałem klientów. Dla pani w średnim wieku ulotka o promocji sprzętu AGD, dla młodego chłopaka propozycja kursu na prawo jazdy. Dawało to takie efekty, że szefowie firm sami mnie zaczepiali, żebym rozdawał dla nich ulotki - wspomina.

Papier, który rozdał, liczony jest w tonach. Na piechotę przeszedł ponad 50 tys. kilometrów. Stał się znany na całym podbeskidziu. Jeśli w okolicy ktoś otwiera sklep, to właśnie jego angażuje do promocji. Łukasz Eichner miał też udział w sukcesie kilku lokalnych polityków. To on dostarczał ulotki sztabów partii i rozmawiał wyborcami. W 2018 roku ten skromny przedsiębiorca został wybrany "biznesową osobowością roku" w konkursie lokalnej gazety.

O Łukaszu powstał też film, który w serwisie YouTube obejrzało już ponad 60 tys. widzów.

Robota może i śmieciowa, ale satysfakcja jest

- Praca nauczyła mnie wytrwałości, dyscypliny i oszczędnego życia, co jest rzadkie u młodych ludzi. Zacząłem też odkładać pieniądze - zwierza się doręczyciel ulotek. Ma już sporą sumę. Za jakiś czas planuje kupić własne mieszkanie.

- Nie znam za bardzo lewicowych polityków. Inspirują mnie raczej książki o biznesie, o ludziach, którzy do czegoś doszli. Czytam sporo literatury ekonomicznej, bo nie jestem w tym kierunku wykształcony - mówi dalej. Zapewnia, że zamierza pracować w branży tak długo, jak wytrzymają jego nogi.

Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (424)