Adrian Zandberg chwali PRL za mieszkania dla młodych ludzi. W sieci zawrzało
Zdaniem lidera Partii Razem Adriana Zandberga, polska polityka mieszkaniowa po 1989 zawiodła, a za PRL łatwiej było o tanie mieszkanie niż obecnie. W odpowiedzi od internautów usłyszał, że w PRL na mieszkania trzeba było czekać latami, zbierając pieniądze na książeczki mieszkaniowe.
29.12.2019 | aktual.: 29.12.2019 13:28
Wszystko zaczęło się od wpisu warszawskiego aktywisty i byłego radnego Jana Śpiewaka. "Najbardziej roszczeniowe pokolenie jakie znam to pokolenie baby boomers, które dostało edukację i mieszkania od państwa, a teraz nam wkręca, że jesteśmy roszczeniowi, bo nie chcemy kredytów hipotecznych na 30 lat i śmieciówek" - napisał Śpiewak na Twitterze.
Jego wpis podchwycił Adrian Zandberg, poseł i szef Partii Razem. "@JanSpiewak napisał prawdę: po PRL miliony ludzi otrzymały mieszkania za ułamek rynkowej wartości. Młodzież, która wejdzie w dorosłość w 2020, nie dostanie tego prezentu. Tak, łatwiej dziś o szynkę i zagraniczne wakacje. Ale w sprawie mieszkań wolna Polska nie ma się czym chwalić"- stwierdził lider Razem.
Jego zdaniem, kolejne rządy nie potrafiły wprowadzić sensownej polityki mieszkaniowej.
"O tym, że wolna Polska, nie waloryzując wkładów, złamała w tej sprawie umowę społeczną? Że zamiast sensownej polityki mieszkaniowej były opowieści o "rynku, co szybko wszystko załatwi", a potem kredytowa wolnoamerykanka? Zgadzam się, to było mocno nie w porządku" - dodał lider partii Razem.
Według Zandberga, częstym argumentem przeciw budownictwu epoki PRL jest to, że na mieszkanie z przydziału trzeba było czekać. "Na spadek z oczywistych przyczyn czeka się zdecydowanie dłużej. Nie mówiąc już o tym, że jest całkiem spora grupa, która żadnego takiego spadku nie otrzyma" - uważa lewicowy poseł.
Opinia Zandberga wywołała lawinę komentarzy.
"Bawią mnie te peany na cześć stanu PRL-owskiego mieszkalnictwa. Może warto uświadomić sobie, że to po PRL odziedziczyliśmy fatalne statystki liczby osób na mieszkanie. Ten ustrój żadnego problemu nie potrafił rozwiązać. Mieszkaniowego też. A moi rodzice przez 13 lat po ślubie mieszkali albo z rodzicami albo w mieszkaniu bez wody z przydzielonymi sublokatorami. By potem "dostać” 39 metrów na Bródnie" - odpisał dziennikarz Konrad Piasecki, prowadzący "Kawa na Ławę" w TVN24.
W podobnym tonie wypowiedział się redaktor naczelny "Newsweeka" Tomasz Lis. "W PRL rozdawano na ulicy mieszkania, samochody, mięso i wykształcenie. Z nieznanych powodów w 89. roku ten wspaniały system runął jednocześnie w dziesięciu krajach" - napisał Tomasz Lis na Twitterze.
Również były wicepremier, prof. Leszek Balcerowicz odniósł się do wpisu szefa Partii Razem. "Wygląda na to, że określenie "neokomunizm" wobec Zandberga i jego wyznawców, nie jest wielką przesadą. Podobnie jak wobec PIS. Różnice w retoryce" - uważa Balcerowicz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl