"Do dramatu doprowadziły zaniedbania władz"
Do zorganizowania ataku na szkołę w Biesłanie przyznał się Szamil Basajew, radykalny czeczeński dowódca polowy, który w Rosji był uważany za terrorystę nr 1. Basajew, który był odpowiedzialny również za eksplozję bomby na stacji metra w Moskwie (dziesięć zabitych) i zamachach na dwa startujące z Moskwy samoloty pasażerskie (89 osób ofiar), zginął w 2006 roku w wyniku eksplozji ciężarówki z materiałami wybuchowymi na terytorium Inguszetii.
Komisja parlamentarna, która przez ponad dwa lata wyjaśniała okoliczności ataku, w grudniu 2006 roku oczyściła resorty siłowe z odpowiedzialności za tragiczne skutki akcji uwalniania zakładników. Według komisji to terroryści, a nie szturmujący szkołę, spowodowali eksplozję w budynku.
Zdaniem Matek Biesłanu, organizacji pozarządowej zrzeszającej rodziny poszkodowanych w biesłańskim dramacie, do tragedii doprowadziły przede wszystkim zaniedbania ze strony władz. Wśród winnych rodziny ofiar wymieniają również ówczesnego i obecnego prezydenta Rosji Władimira Putina.
3 września jest w Rosji obchodzony jest jako Dzień Solidarności w Walce z Terroryzmem.