Dach hali zawalił się ok. godz. 17.15
W sobotę, 28 stycznia 2006 r. w pawilonie nr 1 - największym na terenie MTK - odbywały się targi gołębi pocztowych. Dach hali zawalił się ok. godz. 17.15. Wielu spośród osób, które były wtedy w pawilonie, udało się z niego wyjść o własnych siłach i bez obrażeń.
Świadkowie wspominają, że ofiar byłoby znacznie więcej, gdyby do wypadku doszło nieco wcześniej - wielu gości niedługo przed zawaleniem się dachu wyszło z hali.
Dwie godziny spędzone pod zwaloną konstrukcją dachu hali całkowicie zmieniły życie Zdzisława Karonia, hodowcy gołębi z Częstochowy. Wcześniej pełen energii, z dnia na dzień stał się kimś zupełnie innym.
Karoń w rozmowie z Polską Agencją Prasową wspomina dziś, że w pierwszej chwili po zawaleniu dachu był zupełnie zdezorientowany. Hałas, chwila ciszy, i dopiero później pojawiające się głosy - opisuje. - Ci, którzy uciekli, byli na zewnątrz hali, mieli świadomość, co się stało. Ja usłyszałem okropny krzyk, pisk ludzi. Odwróciłem głowę i zobaczyłem, że dach spada. Silny podmuch powietrza rzucił mnie na posadzkę i od nóg w górę ciała wjeżdżał na mnie taki "walec" - wspomina.
Jak mówi, na samym początku pojawiło się zwątpienie, dopiero kiedy usłyszał sygnały służb ratowniczych, wstąpiła w niego nadzieja. - Później, gdy ta pomoc nie docierała, a ja już słabłem, myślałem, że już tam zostanę. Zacząłem się modlić i żegnać z życiem, ale pomoc przyszła w porę - mówi. Przez cały czas dzwonili do niego członkowie rodziny i znajomi, ale nie był w stanie sięgnąć do telefonu w kieszeni.