Ciemnofioletowe i żółte sińce od kopniaków w głowę
"Pod koniec lutego w ogóle nie czułam już warg ani palców u nóg. Znów próbowałam wybłagać od niego jakąś koszulę, rękawiczki, czapkę, skarpetki albo spodnie - cokolwiek. W końcu dał mi jakiś mały kawałek bawełny, który wyglądał jak wyrwany z prześcieradła. Ledwie starczał na przykrycie mojego małego ciała, ale cieszyłam się, że mam chociaż to.
Koło mojego materaca był kaloryfer, ale ilekroć go dotykałam, okazywał się ledwie letni. W całym domu było przeraźliwie zimno. Często widziałam, jak z ust leci mi para. Próbowałam wejść pod swoja małą poduszkę - chciałam zrobić z niej coś w rodzaju maleńkiego igloo. Ciepło było mi tylko wtedy, kiedy on mnie gwałcił, ale szczerze mówiąc, wolałabym zamarznąć na śmierć.
Niedługo po telewizorze dostałam kolejną niespodziankę - prysznic. - Cuchniesz - oznajmił mi pewnego dnia. Po prawie ośmiu miesiącach bez mycia byłam odrażająca. Moja jasna skóra zrobiła się brązowa. Na całym ciele miałam zaschnięte plamy krwi, brudu i moczu. Włosy na moich nogach były tak długie jak u mężczyzny. Nigdy nie przywykłam do swojego zapachu. Czasem śmierdziałam tak okropnie, że chciało mi się wymiotować.
Spojrzałam w lustro nad umywalką. Wyglądałam koszmarnie, nie wierzyłam, że to ja. Brązowe włosy sięgały mi do ramion i sterczały na wszystkie strony. Moje oczy były przekrwione po wielu miesiącach płakania, a twarz bardzo blada, bo prawie nie widziałam światła dziennego. Po obu stronach twarzy miałam ciemnofioletowe i żółte sińce od kopniaków w głowę. Rozpłakałam się. Czy to się dzieje naprawdę? Czy zostanę tu przez resztę życia?" - zastanawiała się.
Na zdjęciu: jeden z domów, w którym Michelle Knight mieszkała z rodziną. Zdjęcie znajduję się w książce Michelle Knight "Znajdź mnie. Opowieść o niezłomności i nadziei, które pozwoliły przetrwać piekło".