Wybory na wschodzie Ukrainy
Ludzi straszyli snajperami, bali się głosować
Mieli możliwość głosować, ale się bali
Wybory prezydenckie na Ukrainie według wstępnych sondaży wygrywa biznesmen i polityk Petro Poroszenko. Na wschodzie kraju, w nieuznawanych republikach donieckiej i ługańskiej (obecnie złączonych w Noworosję) większość mieszkańców nie mogła decydować o jego zwycięstwie. Tam, gdzie było to możliwe, ludzie się bali. Słyszeli o możliwych prowokacjach, kłopotach, a nawet snajperach, którzy zabiją tych odważniejszych.
W samym Doniecku wyborów nie było. O godzinie 9.30 czasu w całym obwodzie donieckim z 2430 lokali wyborczych otwarto tylko 426. Większość zablokowano już w poprzednich dniach. Podobnie w obwodzie ługańskim.
Spokojniej było w Mariupolu, gdzie sytuację kontroluje ochotniczy batalion Azow. Chociaż nawet w tym mieście nie wszystkie komisje działały. Ludzie bali się przyjść do lokali. Od dłuższego czasu straszono ich prowokacjami, nieprzyjemnościami, a nawet snajperami, którzy zastrzelą tych odważniejszych.