"Bush rozmawiał z papieżem jak na ranczu w Teksasie"
Watykańscy prałaci bledli obserwując zachowanie prezydenta George'a W.Busha podczas sobotniej audiencji u Benedykta XVI - pisze dziennik "La Repubblica". Podkreśla, że amerykański przywódca rozmawiał z papieżem tak, jakby był na ranczu w Teksasie.
10.06.2007 | aktual.: 10.06.2007 17:25
Gazeta zauważa, że w Watykanie "Bush junior złamał protokolarne zasady": ani razu nie zwrócił się do papieża "Wasza Świątobliwość", lecz cały czas używał sformułowania "sir", stosowanego w wojsku i podczas ceremonii w Białym Domu.
Według rzymskiego dziennika hierarchowie z konsternacją patrzyli na to, jak siedząc naprzeciwko wyprostowanego w fotelu Benedykta XVI Bush "odchylał się do tyłu zakładając z dezynwolturą nogę na nogę w bardzo zrelaksowanym stylu, pasującym do niedzielnej pogawędki na teksańskim ranczu".
"La Repubblica" wyraża zarazem przekonanie, że w tym "trochę za bardzo nieformalnym stylu głównodowodzącego zza Atlantyku" można odnaleźć także podziw, jaki prezydent ma dla papieża i Stolicy Apostolskiej.
Dziennik zwraca uwagę na oryginalny prezent, jaki prezydent USA podarował Benedyktowi XVI: długi kij z wyrytymi na nim przez artystę z Teksasu, byłego bezdomnego, przykazaniami. Wszystkie dziesięć? - zapytał papież. Yes,sir - odparł George W.Bush.
Sylwia Wysocka