Widział, jak jego sąsiad ginie w płomieniach. Nie przeżył widoku
92-letni mężczyzna zginął w pożarze drewnianego domu na Mazowszu. Nie żyje również jego sąsiad, który podczas przyglądania się akcji ratunkowej doznał silnego wzburzenia emocjonalnego. Ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną pożaru było zaprószenie ognia od kuchni węglowej. - W sprawie zostanie wszczęte śledztwo - poinformowała WP prokuratura.
- Płonął całkowicie drewniany dom o powierzchni około 50 metrów kwadratowych. W chwili dojazdu zastępów straży pożarnej budynek był już całkowicie objęty pożarem - relacjonował Tomasz Krawczyk ze straży pożarnej z Przasnysza.
Podwyżki dla lekarzy? Minister finansów studzi zapał i wskazuje na świadczenia
- Z powodu skali pożaru strażacy nie mogli wejść do środka. Dopiero po ugaszeniu ognia, podczas przeszukiwania pogorzeliska, na środku jednego z pomieszczeń strażacy znaleźli ciało mężczyzny - dodał. Akcja strażaków trwała około pięciu godzin.
Z informacji służb wynika, że mężczyzna, który zginął w pożarze, to 92-latek. Emeryt samotnie zamieszkiwał ten dom.
Nie żyje sąsiad
Działaniom służb od początku przyglądał się sąsiad 92-latka. Mężczyzna w pewnym momencie upadł na ziemię. - Był na posesji obok. Prawdopodobnie w wyniku silnego wzburzenia emocjonalnego źle się poczuł. 64-latek wymagał hospitalizacji, został przetransportowany do szpitala, gdzie zmarł - przekazała asp. Ilona Cichocka z policji w Przasnyszu.
- Wszystko wskazuje na to, że silne wzburzenie emocjonalne spowodowało jego zły stan zdrowia i to, że wymagał on interwencji służb ratowniczych - wyjaśniła.
Dokładne okoliczności pożaru zostaną ustalone przez prokuraturę. - W sprawie tragicznego pożaru będzie wszczęte śledztwo. Powołamy biegłego z zakresu pożarnictwa, którego zadaniem będzie ustalenie szczegółów zdarzenia - poinformowała Wirtualną Polskę Małgorzata Ochman z prokuratury rejonowej w Przasnyszu.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że możliwą przyczyną pożaru było zaprószenie ognia od kuchni węglowej, która znajdowała się w tym drewnianym domu - podsumowała Cichocka.
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj też: