Tragedia w Turzanach. Co z matką zabitych dzieci? Nowe fakty
Do tragicznych wydarzeń w Turzanach doszło 5 lutego. W jednym z domów w tej miejscowości znaleziono ciała dwóch zamordowanych braci w wieku 3 oraz 5 lat. Niedaleko nich odnaleziono także w ciężkim stanie ich matkę. Próbowała odebrać sobie życia.
37-letnią matkę zamordowanych dzieci udało się uratować. Kobieta trafiła najpierw do szpitala w Inowrocławiu. Pacjentka później została skierowana do placówki psychiatrycznej w Toruniu - przekazał serwis natemat.pl.
Jak dodał portal, według opinii biegłych, stan psychiczny kobiety nie pozwala aktualnie na to, aby wzięła ona udział w czynnościach procesowych.
Przypomnijmy, że to 37-latka podejrzana jest o zabicie swoich dwóch synków. Wcześniej media informowały, że przed tą tragedią kobieta mierzyła się z problemami psychicznymi.
Zobacz także: Elektrownie jądrowe w Polsce. Padły konkretne miejsca. Co na to Michał Kurtyka?
Turzany. Sekcja zwłok chłopców
Ciała braci w wieku 3 i 5 lat znaleziono w jednym z domów w Turzanach 5 lutego. Śledczy przekazali, że chłopcy mieli rany kłute w okolicach klatki piersiowej. Przeprowadzono sekcje zwłok.
Prokurator Agnieszka Adamska-Okońska, rzecznik bydgoskiej Prokuratury Okręgowej przekazała, że na ciele młodszego chłopca ujawniono rany kłute w okolicach klatki piersiowej, jedna z nich spowodowała śmierć dziecka.
Rany kłute zlokalizowano także na ciele 5-latka. W jego przypadku śmierć nastąpiła z powodu wykrawania. Śledczy zabezpieczyli także nóż, który najprawdopodobniej jest narzędziem zbrodni. Prokuratura ze względu na dobro rodziny nie podaje więcej szczegółów.
Tragedia w Turzanach. Nie żyje dwóch małych braci
37-letnia matka jest podejrzana o to, że zamordowała swoich dwóch synków. Kobieta miała później próbować odebrać sobie życie. Uniemożliwiła to jej jednak teściowa, która weszła do domu. Głośnym krzykiem zaalarmowała ona swojego syna, męża 37-latki. To on wezwał służby.
Najprawdopodobniej zabójstwo dzieci było efektem depresji matki - takie informacje przekazała prokuratura. Wcześniej z informacji przekazanym mediom przez bliskich kobiety wynikało, że miała ona problemy natury psychicznej.
Dziennik "Fakt" dotarł do informacji, że mąż kobiety chciał jej odebrać dzieci. - Ostatnio usłyszała, że ma wyjść z domu, ale dzieci zostaną z ojcem. Ona mówiła, że będzie o nie walczyć w sądzie. Mąż ją wyśmiał - powiedział tabloidowi jeden z mieszkańców chcący zachować anonimowość.
- Ona dzieci kochała ponad życie. Udzielała się w przedszkolu. Na każdą imprezę robiła domowe ciało. Jest dobrym człowiekiem - przekazała natomiast w rozmowie z "Super Expressem" jedna z sąsiadek 37-latki.