Śmigłowce uderzeniowe dla Polski
Nowe śmigłowce dla Polski - potęgi biją się o kontrakt!
W tym przetargu liczą się trzy konstrukcje
Kryzys na Ukrainie spowodował, że MON znacząco przyspieszył zakup śmigłowców szturmowych dla naszej armii. Pierwotnie, w ramach programu opatrzonego kryptonimem "Kruk", przetarg na ok. 32 maszyny miał zostać przeprowadzony pod koniec bieżącej dekady. Jednak po wydarzeniach za naszą wschodnią granicą zadecydowano, że procedura przetargowa wystartuje już w przyszłym roku. Zakup ten ma dla Polski kluczowe znaczenie, ponieważ śmigłowce stanowią najskuteczniejszą broń przeciwko wrogim zagonom pancernym i innym jednostkom zmechanizowanym nieprzyjaciela.
Nowe śmigłowce uderzeniowe zastąpią wysłużone Mi-24, które pamiętają jeszcze czasy Układu Warszawskiego - na stanie mamy ok. 30 tych helikopterów, przez żołnierzy nazywanych "latającymi czołgami". Powoli kończą im się jednak resursy techniczne i flota ta będzie musiała zostać uziemiona.
Kontrakt wart jest cztery miliardy złotych i MON podkreśla, że w rozpatrywaniu ofert duże znaczenie będzie mieć zapewnienie współudziału polskiego przemysłu zbrojeniowego. Eksperci są zgodni, że w grę wchodzą zasadniczo trzy konstrukcje - amerykański AH-64 Apache, francusko-niemiecki EC665 Tiger i włosko-brytyjski AW129 Mangusta (lub jego turecka modyfikacja - T-129 ATAK). Postanowiliśmy przyjrzeć się, jakie są ich mocne i słabe strony.
(WP.PL/tbe)