Śledztwo ws. Marka Belki i Bartłomieja Sienkiewicza umorzone
Żaden z funkcjonariuszy publicznych nie przekroczył uprawnień; brak jest "jakiegokolwiek dowodu" na ich nieformalne porozumienie w celu naruszenia niezależności NBP - uznała prokuratura i umorzyła śledztwo ws. podsłuchanej nielegalnie rozmowy szefów MSW i NBP. Rzecznik prokuratury Przemysław Nowak wyjaśnił, dlaczego w śledztwie nie przesłuchano premiera Donalda Tuska.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie podała, że we wtorek umorzyła śledztwo w sprawie "przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych: prezesa Rady Ministrów, ministra spraw wewnętrznych i prezesa Narodowego Banku Polskiego, polegającego na naruszeniu niezależności NBP poprzez zawarcie w lipcu 2013 r. przez prezesa Rady Ministrów z prezesem NBP nieformalnego porozumienia, za pośrednictwem ministra spraw wewnętrznych, na mocy którego, w zamian za odwołanie z funkcji ministra finansów oraz wprowadzenie regulacji prawnych zmniejszających rolę Rady Polityki Pieniężnej, prezes NBP miałby się zobowiązać do finansowania w przyszłości deficytu budżetowego poprzez wykupywanie obligacji przez NBP".
Jak poinformował rzecznik prokuratury Przemysław Nowak, zgromadzony materiał dowodowy nie potwierdził podejrzenia popełnienia przestępstwa nadużycia władzy; w szczególności nie potwierdził, aby któryś z funkcjonariuszy publicznych wskazany w zawiadomieniach przekroczył uprawnienia lub nie dopełnił obowiązku, działając jednocześnie na szkodę interesu publicznego lub prywatnego.
- Nadto zebrane dowody nie wskazały, aby premier RP posiadał wiedzę o przedmiotowym spotkaniu ministra spraw wewnętrznych i prezesa NBP; brak jest jednocześnie jakiegokolwiek dowodu wskazującego na istnienie nieformalnego porozumienia pomiędzy ww. funkcjonariuszami publicznymi, które miałoby mieć związek z wprowadzeniem określonych regulacji prawnych w zamian za odwołanie z funkcji ministra finansów i które skutkowałoby naruszeniem niezależności NBP - dodał Nowak.
W czerwcu tygodnik "Wprost" ujawnił nagrania podsłuchanych rozmów m.in. Bartłomieja Sienkiewicza z Markiem Belką z lipca 2013 r. Szef MSW rozmawiał z Belką o hipotetycznym wsparciu przez NBP budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami, które może wygrać PiS; Belka w zamian za wsparcie stawiał warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz noweli ustawy o banku centralnym. W listopadzie Rostowskiego zdymisjonowano; w maju 2014 r. do Rady Ministrów wpłynął projekt założeń nowelizacji ustawy o NBP.
Zawiadomienia o ewentualnym przestępstwie złożyło dziewięć osób, w tym m.in. szef SP Zbigniew Ziobro, wiceszef klubu SLD Leszek Aleksandrzak i szef Ogólnopolskiego Komitetu Obrony Przed Sektami Ryszard Nowak.
Na ich podstawie 30 lipca prokuratura wszczęła śledztwo. Podstawą był art. 231 Kodeksu karnego, który przewiduje do 3 lat więzienia dla funkcjonariusza publicznego, który - przekraczając uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków - działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego. Miało ono na celu zbadanie ewentualnego związku między zarejestrowanymi wypowiedziami a rzeczywistym przebiegiem prac legislacyjnych.
W śledztwie przesłuchano m.in. Sienkiewicza, Belkę, członków kierownictwa NBP i prezesa Rządowego Centrum Legislacji; ponadto uzyskano i przeanalizowano obszerną dokumentację.
Według prok. Nowaka potrzeba dokonania zmian w ustawie o NBP zgłaszana była przez departamenty banku centralnego od 2007 r. - Projekt zmian został przyjęty 18 marca 2013 r., a więc kilka miesięcy przed zarejestrowaną rozmową - dodał prokurator.
Projekt ten przewidywał m.in. odebranie Radzie Polityki Pieniężnej uprawnień do przyjmowania sprawozdania NBP na rzecz Rady Ministrów oraz umożliwiał obrót papierami wartościowymi poza operacjami otwartego rynku. - Zmiana ta podyktowana była potrzebą dostosowania przepisów ustawy do prawa unijnego, a nadto do uchwały RPP z grudnia 2008 r., przewidującej możliwość dokonywania tego rodzaju zakupów w uzasadnionych przypadkach - podał Nowak.
Zdaniem śledczych zarejestrowana rozmowa, w kontekście podejmowanych następnie działań prawnych odnoszących się projektu zmian do ustawy o NBP, jak też dalsza procedura legislacyjna w tej mierze, nie skutkowała wpływem na kształt prawny omawianych zagadnień, które już wówczas były przedmiotem działań legislacyjnych. Dlatego prokuratura uznała, że działania na płaszczyźnie legislacyjnej i prawnej po spotkaniu z 17 lipca 2013 r. były konsekwencją wcześniej wdrożonych procedur i postulatów formułowanych przez uprawnione do tego organy.
Decyzja o umorzeniu jest prawomocna; w sprawie nikt nie miał statusu pokrzywdzonego, a zażalenie nie przysługuje autorom zawiadomień.
Dlaczego nie przesłuchano premiera Tuska?
Pytany o powody nieprzesłuchania w tym śledztwie Donalda Tuska, Nowak wyjaśnił, że "brak było takiej procesowej konieczności". - Z materiału dowodowego nie wynika, aby pan premier miał coś wspólnego z tą rozmową, poza gołosłownymi spekulacjami od zawiadamiających, a to za mało, by taki dowód przeprowadzić - podkreślił. Dodał, iż Sienkiewicz wyraźnie zeznał, że premier nie był inicjatorem spotkania z Belką.
Tusk po ujawnieniu nagrań mówił m.in., że "pierwsza analiza tych wypowiedzi nie wskazuje na przekroczenie prawa", choć styl rozmowy Sienkiewicza i Belki był - jego zdaniem - "dość bulwersujący". - Niezależnie od tego, w jak paskudny sposób wyrażali swoje opinie i oceny, to raczej rozmawiali o tym, jak pomóc państwu polskiemu, a nie jak zaszkodzić - powiedział. Zapewniał, że nie wysyłał Sienkiewicza do Belki.
Sienkiewicz: jestem usatysfakcjonowany
Także obaj rozmówcy podkreślali, że ich rozmowa nie stanowiła przestępstwa, a była podyktowana troską o finanse państwa. Belka wskazywał, że NBP realizuje konstytucyjną zasadę współdziałania władz. Sienkiewicz mówił, że "działał na rzecz państwa polskiego". Dodawał, że sprawa podsłuchów to próba zdestabilizowania władzy.
- Jestem usatysfakcjonowany potwierdzeniem przez prokuraturę, że nie złamałem prawa; było to dla mnie oczywiste od początku - skomentował wyrok szef MSW. Dodał, że "tylko kwestią czasu jest, kiedy sprawcy nielegalnego nagrywania poniosą prawne konsekwencje swoich czynów".
- Cieszy mnie, że ta sprawa została umorzona. Mam nadzieję, że prokuratura wyjaśni do końca sprawę tych nagrań i że wkrótce poznamy dlaczego ktoś nagrywał, po co nagrywał i dlaczego to miało taką skalę, bo ciągle na te pytania nie znamy odpowiedzi, a to naprawdę jest kluczowe pytanie - powiedziała z kolei dziennikarzom rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa-Błońska.
Oddzielnie w Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga prowadzone jest śledztwo ws. nielegalnych podsłuchów osób publicznych. Zarzuty postawiono czterem osobom: biznesmenom Markowi Falencie i Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - pracownikom restauracji, w których dokonywano podsłuchów.