PolitykaSikorski jest "figurantem przeznaczonym do odstrzału"?!

Sikorski jest "figurantem przeznaczonym do odstrzału"?!

Rozkład głosów z przewagą dwa do jednego dla Bronisława Komorowskiego nie jest żadnym zaskoczeniem. Niespodzianką prawyborów mógłby być wynik polegający na miażdżącej przewadze głosów na niekorzyść Radosława Sikorskiego. Gdyby to było ponad 90%, to można by mówić o niespodziance i o tym, że Sikorski okazał się figurantem z góry przeznaczonym do odstrzału – mówi politolog i specjalista ds. marketingu politycznego dr Wojciech Jabłoński.

Sikorski jest "figurantem przeznaczonym do odstrzału"?!
Źródło zdjęć: © PAP

27.03.2010 | aktual.: 27.03.2010 17:25

Politolog dr Jacek Zaleśny uważa, że prawybory PO były dobrym materiałem empirycznym dla Donalda Tuska, sprawdzającym, jak w ramach jego propozycji odnajdują się liderzy partii, w tym i Radosław Sikorski, w przypadku którego prawybory pozwoliły sprawdzić na czym, jako politykowi, najbardziej mu zależy i czy potrafi odnaleźć się w szeregach PO.

Eksperci nie są zaskoczeni wynikiem głosowania członków PO, z 68,5% poparciem dla Bronisława Komorowskiego, który, zdaniem dr. Wojciecha Jabłońskiego, od początku był faworytem tych wyborów. – Stąd i napięcie, które miało dzisiaj miejsce w auli Politechniki Warszawskiej, było umiarkowane. Przewidywano bowiem zwycięstwo Komorowskiego – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską ekspert. Podobnie uważa dr Jacek Zaleśny: - Zaskoczenia nie było, a wyniki potwierdziły tylko to, co zapowiadano od dawna, że Bronisław Komorowski cieszy się znacznie większym poparciem w strukturach PO niż Radosław Sikorski.

Dr Zaleśny uważa, że główną zaletą starcia była możliwość wylansowania Bronisława Komorowskiego. – Owszem, wcześniej również był on znanym politykiem, ale bardziej jako polityk mimo wszystko drugiego rzędu. Nie był politykiem, który często i chętnie jest pokazywany, występując w roli czołowego członka Platformy. Zwykle był politykiem spoza głównego nurtu rywalizacji politycznej. Ostatnie tygodnie skupienia przez media uwagi na wewnętrznej rywalizacji PO, pozwoliło dotrzeć z taką osobowością, jaką ma, do szerokiej opinii publicznej, właśnie w charakterze faworyta Platformy, czyli partii, która w tych wyborach ma wszelkie podstawy, aby liczyć na zwycięstwo – mówi politolog.

Zauważa, że tygodnie prawyborów przyćmiły działalność wszystkich pozostałych kandydatów w starciu o fotel prezydencki. - Z ich punktu widzenia jest to czas stracony, a przynajmniej taki, który nie pozwolił im pokazać siebie w roli kluczowego pretendenta i w roli uczestnika kampanii wyborczej – mówi dr Zaleśny. Zaznacza, że akurat z punktu widzenia Lecha Kaczyńskiego nie była to jednak sytuacja najgorsza: - Zauważmy, że w sondażach społecznych zyskuje on najczęściej wtedy, kiedy jest mało aktywny społecznie. Z jego punktu widzenia przyćmienie rywalizacji przez konkurentów pozwoliło mu odetchnąć. Sprawiło, że nie jego aktywność nie stawała się przedmiotem intensywnej debaty publicznej. Motywy wyciszenia, zejścia z linii publicznej oceny, pozwoliły mu zachować nadzieję w rywalizacji o reelekcję.

- Myślę, że Platformie udało się zrobić to, o czym mówiła Hanna Gronkiewicz-Waltz, a o czym nie powinna mówić, czyli zainteresować całą imprezą media. Z prawdziwą demokracją, czy z prawdziwymi rozumianymi po amerykańsku prawyborami, miało to niewiele wspólnego. Ale mamy za to już drugi weekend, kiedy w świetle kamer znajduje się PO i jej kandydaci. Łącznie z tym, który te prawybory wygrał. Dzisiaj wobec 38 mln Polaków jest ogłaszana decyzja podjęta przez 20 tys. członków partii rządzącej – mówi w rozmowie z WP dr Jabłoński.

Czy dzięki prawyborom Polacy polubili Bronisława Komorowskiego i będą chcieli głosować na niego w wyborach prezydenckich? Dr Jabłoński uważa, że przede wszystkim wyborcy uzyskali wiedzę o tym, że Bronisław Komorowski w ogóle na scenie politycznej funkcjonuje. - Nie był on tym politykiem, który zawsze błyszczał w świetle kamer. Owszem, wypowiadał się w mediach, ale nie były to wypowiedzi aż tak kontrowersyjne, jak wypowiedzi jego partyjnego kolegi Janusza Palikota, które trafiały na czołówki, wywołując jakąś burzliwą dyskusję – mówi dr Jabłoński. Jego zdaniem zwycięstwem PO w prawyborach jest oswojenie wyborców z charakterem i sylwetką polityczną Bronisława Komorowskiego: - Radosław Sikorski, znany i ceniony przez opinię publiczną jako jeden ze sprawniejszych członków Donalda Tuska, był dla Bronisława Komorowskiego wyborczą lokomotywą. W jego towarzystwie Komorowski został przybliżony zwykłym ludziom, którzy już wcześniej mogli rozpoznawać Sikorskiego. Natomiast Komorowski był postacią znacznie bledszą.

Eksperci za największy minus prawyborów uznają niską frekwencję (głos oddało 47,47% członków PO). – To był najsłabszy punkt całego przedsięwzięcia. Wydaje się, że twórcy prawyborów za cel postawili sobie przede wszystkim przebicie się do mediów. Zapominając o tym, że na fali tego rozgłosu mogą wyjść rzeczy zupełnie nieplanowanie, a nie do końca przyjemne dla partii, jak właśnie niska frekwencja – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską dr Jabłoński. Zaznacza, że można zapewnić kandydatom oprawę medialną, ale udaną politykę wewnętrzną, powodującą, że członkowie partii są bardziej zwarci wobec jej celów, trzeba prowadzić latami. - To jest wielki feler tej całej imprezy. To się nie udało i myślę, że jeszcze w kampanii może się pojawić jako zarzut – przewiduje ekspert.

Zdaniem dr. Zaleśnego rywalizacja między Bronisławem Komorowskim a Radosławem Sikorskim miała charakter i cechy rywalizacji prezydenckiej. – Odnosiło się wrażenie, że są to już finalne wybory prezydenckie i druga tura głosowania na urząd prezydenta. Powyższy efekt prawyborów dominuje nad pozostałymi. Prawybory pokazały, że w tym momencie pozostali potencjalni kandydaci de facto nie istnieją – mówi politolog. Zdaniem eksperta przed Bronisławem Komorowskim stoi teraz trudne zadanie: - Będzie dokładnie obserwowany, a jego zachowanie i wypowiedzi konfrontowane z poprzednią działalnością i działalnością innych kandydatów. Wielomiesięczne występowanie w roli faworyta osoby, która dotychczas nie prowadziła zaciętych kampanii wyborczych, a takie są kampanie prezydenckie, rodzi ryzyko wypalenia, zarówno psychicznego, jak i fizycznego. Ta walka będzie dla niego czymś radykalnie innym dotychczasowe doświadczenia. Musi być teraz gotowy na to, że w ciągu najbliższych miesięcy cała machina kampanii wyborczej ze strony
konkurentów będzie wymierzona – jako faworytowi - przeciwko niemu.

Nie wiadomo, na kogo swój głos oddał Donald Tusk. Zdaniem Zaleśnego wygrana Komorowskiego potwierdziła założenia lidera PO. - Prawybory pokazały bowiem to, co miały pokazać, czyli przewagę Bronisława Komorowskiego nad Radkiem Sikorskim i gotowość do pełnienia przez niego urzędu prezydenta. Pozwoliły też na kilka tygodni zająć opinię publiczną projektami PO i tym samym nie tylko de facto usunąć na bok wszystkich pozostałych konkurentów do urzędu prezydenta, ale zarazem odciągnąć społeczną uwagę od dylematów i rozterek rządu i samej Platformy – mówi ekspert.

Podczas uroczystości w Politechnice Warszawskiej ogłoszono wynik głosowania w prawyborach w Platformie Obywatelskiej. Wyniki ogłosiła przewodniczący komisji prawyborczej Hanna Gronkiewicz-Waltz. Kandydatem PO w październikowych wyborach prezydenckich będzie Bronisław Komorowski. Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski uzyskał 68,5% głosów, a jego rywal w prawyborach szef MSZ Radosław Sikorski 31,5%.

Anna Kalocińska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (0)