Sejm bez krzyża? "Takie akcje odnoszą odwrotny skutek"
Za sprawą Janusza Palikota rozpoczęła się dyskusja na temat miejsca krzyża w przestrzeni publicznej, a przy okazji roli i pozycji Kościoła w państwie. Stwierdzeniem, że krzyż nie powinien być wciągany w walkę partyjną i polityczną i nie powinien wisieć w sejmie i w wielu innych instytucjach pożytku publicznego, Palikot wywołał światopoglądową burzę. W zalewie bardziej i mniej emocjonalnych wystąpień pojawia się jednak pytanie: o co właściwie walczymy?
Propozycja Palikota spotkała się z reakcją ze strony szefa PiS. Jarosław Kaczyński zapowiedział, że jego ugrupowanie złoży projekt uchwały, która miałaby uniemożliwić usunięcie krzyża z sali sejmowej. Głos w dyskusji zabrało też Stowarzyszenie Unum Principium, które pracuje nad projektem ustawy "Katolicyzm Karmi Polskość". Jak czytamy na stronie internetowej tej organizacji, projekt ma na celu ochronę uczuć religijnych katolików, a także "usankcjonowanie statusu religii katolickiej w Polsce jako trwałego elementu zbiorowego genotypu narodowego". Rzecznik bydgoskiego oddziału stowarzyszenia zaznaczył w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że jeśli Janusz Palikot będzie chciał zdjąć krzyż w gmachu sejmu, "może się ich tam spodziewać". Pomysł usunięcia krzyża poparła część posłów lewicy. Sytuacja, jak na polskie warunki, standardowa - wojna na deklaracje, przewidywalne, zgodne z określoną linią polityczną reakcje. I dużo emocji, które często przysłaniają bardziej istotne argumenty.
Brak krzyża wyrazem neutralności światopoglądowej?
Na prawny aspekt obecności krzyża w sejmie zwraca uwagę prof. Jan Hartman, filozof i etyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jego zdaniem, za usunięciem krzyża z sejmu przemawia idea państwa neutralnego światopoglądowo. - Zdjęcie krzyża nie oznacza wrogości czy niechęci do chrześcijaństwa - mówi prof. Jan Hartman. - Nawet gorliwy chrześcijanin może opowiedzieć się za rozdziałem Kościoła od państwa. Zasada neutralności światopoglądowej oznacza aktywną postawę samokontroli państwa, przeciwdziałającej manifestowaniu jakichkolwiek preferencji światopoglądowych lub religijnych. Państwo nie może pozostawać bierne, jeśli reprezentujące je urzędy zamieniają się w słup ogłoszeniowy, na którym różne osoby prezentują swoją wiarę - mówi prof. Hartman. Jego zdaniem, dla większości polskich chrześcijan obecność krzyża w siedzibie organów państwowych jest nieodłącznym elementem tradycji. Według prof. Hartmana, krzyż w sejmie razi tylko tych, którzy posiadają odpowiednią kulturę prawną, czyli rozumieją, czym jest zasada
świeckości państwa oraz rozdział państwa i Kościoła. Tacy ludzie wciąż stanowią w Polsce mniejszość. Profesor nie ma wszelako wątpliwości co do tego, że polska konstytucja zakazuje ekspozycji symboli religijnych w miejscach o charakterze urzędowym.
Tak jednoznacznej opinii nie wydał jednak w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" dr Ryszard Piotrowski. Konstytucjonalista zaznaczył, że w ustawie zasadniczej można znaleźć zarówno uzasadnienie dla usunięcia krzyża z sejmu (w konstytucji zapisano, że Rzeczpospolita jest dobrem wszystkich obywateli, więc nie należy nikogo - także ateistów - w sensie symbolicznym z tej wspólnoty wykluczać), jak i dla jego obecności (zapis, że państwo powinno zachować bezstronność w sprawach światopoglądowych, można też interpretować jako pozwolenie na swobodne wyrażanie uczuć religijnych).
Miejsce krzyża w polskiej kulturze
Jednak dyskusja na temat obecności krzyża w sejmie ma też aspekt kulturowy. Wydaje się, że to na tym gruncie powstaje najwięcej kontrowersji. Ks. Adam Boniecki w rozmowie z Wirtualną Polską zwraca uwagę na fakt, że krzyż jest integralną częścią polskiej tradycji i kultury. Były redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego" zaznacza, że takie wyróżnienie symbolu chrześcijaństwa nie wynika z zapisów Ewangelii; jest to raczej naturalny dla wielu katolików odruch. - W krajach islamskich dużą rolę odgrywają symbole tej religii, z podobną sytuacją mamy do czynienia w Izraelu, choć podkreśla się, że to państwo laickie. W Polsce nie ma tradycji, aby w miejscach publicznych wieszać gwiazdę Dawida, tak się złożyło, że nasza kultura ma korzenie chrześcijańskie. Nie uważam jednak, że krzyż musi wisieć wszędzie. Absurdem byłoby stwierdzenie, że tylko symbole tworzą chrześcijaństwo - mówi ks. Boniecki. I zaznacza, że jeśli podejmuje się dyskusję na temat symboli religijnych, często górę biorą emocje, a dyskutanci łatwo
popadają ze skrajności w skrajność. Wtedy łatwo zatracić odpowiednie proporcje. Zapytany, o to, czy należało wieszać krzyż w sejmie odpowiada: - Nie jestem pewien. Jednak jeśli go tam już umieszczono, to trzeba się naprawdę zastanowić, jaka jest prawdziwa potrzeba, aby go stamtąd usunąć. Czy obecność krzyża sprawiła, że ten sejm stał się bardzo nabożny i chrześcijański? Nie zauważyłem - mówi ks. Boniecki.
Zdaniem prof. Hartmana, rozpoczęta obecnie debata nad obecnością krzyża w sejmie nie spowoduje konkretnych zmian, jednak wcześniej czy później sprawa trafi do Trybunału w Strasburgu. Na uwagę, że organ ten orzekał już w podobnej sprawie (skarga mieszkającej we Włoszech obywatelki Finlandii, która zaprotestowała przeciwko obecności krzyża w szkołach publicznych) i wtedy Trybunał przyznał, że decydujący głos ma większość obywateli, profesor wskazuje na inny status szkoły, która nie ma charakteru urzędowego, bezpośrednio państwowego. - Szkoła może być zarządzana przez samorząd. Publiczny charakter tej placówki dotyczy wspólnoty gminnej - tam obowiązują już inne zasady, liczą się prawa i opinie większości. To sprawa dyskusyjna, którą należy rozpatrywać w oparciu o obowiązujące w danym państwie prawo. W przypadku urzędu centralnego, większość obywateli może tylko wyłonić swoją reprezentację parlamentarną i własny rząd. Ta większość nie ma jednak prawa posługiwać się organami państwa w celu upowszechniania swych
przekonań religijnych - mówi prof. Hartman.
Dyskusja na temat miejsca krzyża w sejmie często skupia się tylko na samym akcie usunięcia tego symbolu ze ściany. To jednak tylko część koncepcji Janusza Palikota, której podstawą jest hasło przywrócenia świeckości państwa. Do jednego pojęciowego worka można wrzucić też postulat zakazu udziału osób duchownych w uroczystościach świeckich, uchylenie decyzji Komisji Majątkowej, przeniesienie lekcji religii ze szkół do kościołów. Realizacja tych postulatów powinna też pociągnąć za sobą swego rodzaju przewartościowanie wartości, zmianę mentalną. Jednak, jak zaznacza ksiądz Boniecki, jeśli chce się przeprowadzić laicyzację mentalności, to nie przez odbieranie i niszczenie symboli, bo takie akcje odnoszą odwrotny skutek.
Obecność krzyża w sejmie nie jest zagrożona - nie ma parlamentarnej większości, która mogłaby przegłosować jego usunięcie.
Anna Korzec, Wirtualna Polska