Sędzia Morawski nie przestaje zaskakiwać: "reprezentuję rząd" to przejęzyczenie
"Jeśli użyłem słowa „reprezentuję”, to stanowi to przejęzyczenie" - tak sędzia TK Lech Morawski tłumaczy swoje wystąpienie w Oksfordzie, podczas którego stwierdził, że reprezentuje rząd i TK. "Moją intencją na pewno nie było nawoływanie do prześladowań" - tak znowu wyjaśnia słowa, że "polski rząd jest przeciw homoseksualistom, ale ich nie prześladuje".
Wiceprezes TK Stanisław Biernat zwrócił się do prezes Trybunału Julii Przyłębskiej o zajęcie się wypowiedziami sędziego Lecha Morawskiego na konferencji w Oksfordzie. Morawski mówił o "wszechogarniającej korupcji rujnującej Polskę, w którą włączeni są czołowi politycy, czołowi prawnicy, sędziowie, między innymi Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego".
Sędzia, który jak sam mówił, reprezentował rząd i TK, podkreślił, że na korupcję w Polsce są "bezdyskusyjne dowody". We wtorek Rada Wydziału Prawa UMK potępiła słowa prof. Morawskiego. Jego ustąpienia domaga się opozycja. Uczestnik panelu w Oksfordzie prof. Tomasz Gizbert-Studnicki powiedział, że "Morawski kompromituje Polskę", ale nie będzie składał skarg do TK, bo nie wierzy w "bezstronność tej instytucji".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Kontrowersje wokół wykładu sędziego Morawskiego w Oksfordzie
"Nie napisałem, że Sędziowie TK czy SN przyjmują łapówki"
Morawski oskarża Biernata o "wyrywanie słów z kontekstu", jego postawę określa jako "niegodną sędziego TK". "Z ubolewaniem stwierdzam, że w swoim oświadczeniu, p. S. Biernat, zawarł stwierdzenia nieprawdziwe i wypaczające sens mojego wystąpienia na konferencji naukowej w Oksfordzie. Mam nadzieję, że zarzuty sędziego wynikają z nieporozumienia językowego, a nie celowego wprowadzania Sędziów TK i opinii publicznej w błąd. Pojęcie „corruption” ma w języku angielskim znaczenie szersze niż w języku polskim, gdzie korupcja i łapownictwo (bribery) są w zasadzie pojęciami tożsamymi. Termin „corruption” w użytym przeze mnie znaczeniu nie odnosi się do łapownictwa (bribery), ale do zepsucia, demoralizacji, upadku etosu elit politycznych, prawniczych i ekonomicznych w naszym kraju. W takim właśnie sensie mówi się w prawie anglosaskim na przykład o karalnym demoralizowaniu małoletnich (corruption of minors)" - tłumaczy w oświadczeniu Morawski, do którego dotarł portal wPolityce.pl.
Co miał na myśli sędzia mówiąc o korupcji wśród sędziów? "Odwoływałem się do następujących przykładów: opór przeciwko wprowadzeniu deklaracji majątkowych, mimo że składają je w naszym kraju nieomal wszyscy urzędnicy i funkcjonariusze publiczni, niechęć do reform wymiaru sprawiedliwości, mimo wielu nękających go patologii itd. Jeśli zaś chodzi o TK, to przykładem tak rozumianego zepsucia etosu sędziowskiego (corruption) jest np. szeroko komentowany w mediach fakt – nota bene niepodważony przez zainteresowanych – że niektórzy sędziowie pobierali bardzo wysoki ekwiwalent za niewykorzystany urlop wypoczynkowy, mimo że faktycznie korzystali oni z wypoczynku od pracy. W żadnym kontekście mojego wystąpienia nie napisałem natomiast, że Sędziowie TK czy SN przyjmują łapówki, co imputuje mi p. S. Biernat. Jeśli chodzi o ten problem, to p. S. Biernat powinien się zwrócić o stosowne informacje nie do mnie, lecz do Ministerstwa Sprawiedliwości i Prokuratury" - wyjaśnia sędzia TK.
Od stycznia 2017 r. - kiedy Biernat został skierowany przez TK "do wykorzystania części zaległego urlopu" - trwa spór o tę kwestię między sędzią Biernatem a prezes TK Julią Przyłebską. Prezes Trybunału Konstytucyjnego napisała do Biernata, że od 1 kwietnia do 26 czerwca udzieliła mu urlopu wypoczynkowego. "Proszę o wykorzystanie tego urlopu zgodnie z obowiązującymi przepisami" - dodała. Sędzia chce wrócić do pracy, zarzuca Przyłębskiej "przeszkadzanie w orzekaniu". Przyłębska podkreśla, że "wypłata ponad 100 tys. złotych ekwiwalentu za niewykorzystany urlop nie jest możliwa".
"Rzepliński ujawniał preferencje polityczne i to nie oburzało Biernata"
Zarzut, że sądzia - używając jego własnych słów - wystąpował na panelu jako "reprezentant rządu" Morawski uważa za "absurdalny i wręcz groteskowy". Winni temu są "niektórzy dziennikarzy", choć wszyscy słyszeli słowa sędziego chociażby na nagraniu na youtube. "Miałem na myśli oczywiście to, że w wielu sprawach prezentuję stanowisko zbliżone do PiS, podobnie jak na przykład Panowie prof. Tomasz Gizbert-Studnicki i dr hab. Marcin Matczak prezentowali punkt widzenia zbliżony do poprzedniej koncepcji reprezentowanej przez polityczną koalicję PO-PSL i nie widzę w tym nic szokującego. Jeśli natomiast użyłem słowa „reprezentuję”, to stanowi to przejęzyczenie. Jest bowiem oczywiste, że prawnicy (akademicy, praktycy) mają określone zapatrywania prawne i polityczne. Andrzej Rzepliński nie widział niczego niestosownego w ujawnianiu wprost swoich preferencji politycznych i jakoś nie budziło to oburzenia p. S. Biernata" - podkreśla Morawski.
"Moją intencją na pewno nie było nawoływanie do prześladowań homoseksualistów"
Jak sędzia tłumaczy swoje słowa, że "rząd jest przeciwko homoseksualistom, lecz ich nie prześladuje"? Morawski pisze, że cytował zaspisy Konstytucji, z których wprost wynika, że związki homoseksualne nie są traktowane jako małżeństwa („Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej” - art. 18 ustawy zasadniczej ). "Moją intencją na pewno nie było nawoływanie do prześladowań osób o innej niż heteroseksualnej preferencji. Jeśli ktoś jednak w inny sposób odebrał moje słowa, to wyrażam swoje głębokie ubolewanie. Jeśli zaś chodzi o poziom mojego wystąpienia, który tak zatroskał niektórych moich oponentów, to uprzejmie informuję, że organizator konferencji w Oxfordzie zaproponował opublikowanie mojego tekstu wraz z innymi uczestnikami panelu zarówno na Verfassungsblogu, jak i w jednym z czasopism prawniczych" - czytamy w oświadczeniu.
"Słowa o osobach homoseksualnych i wypowiadanie się w imieniu polskiego rządu, że rząd jest przeciwny, i z taką swoistą łaskawością, że przecież i tak ich nie ściga, to mi przypomniało czasy Holokaustu. Mówię o tym porównaniu bardzo mocno, ponieważ nie jestem w stanie zapomnieć, czy to pomnika, który jest poświęcony ofiarom Holokaustu w Berlinie, czy symboli różowego trójkąta, który znajdziemy w poszczególnych obozach koncentracyjnych" - tak słowa Morawskiego określił Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Przeczytaj też: Wszystkie kłopoty sędziego Morawskiego