Wszystkie kłopoty sędziego Lecha Morawskiego. Występ w Oksfordzie to najmniejszy z nich
Sędzia Trybunału Konstytucyjnego Lech Morawski znów jest na językach. W Oksfordzie oskarżył sędziów i polityków o korupcję, wprost przyznał, że reprezentuje rząd (choć sędziowie powinni być niezależni). Jednak jeśli prześledzić jego stare wypowiedzi, nie ma zaskoczenia. A znacznie większym problemem niż zbyt ostry język jest sprawa wypadku drogowego, który Morawski miał spowodować.
12.05.2017 | aktual.: 12.05.2017 13:35
"Sędziowie są skorumpowani, włącznie z członkami Trybunału Konstytucyjnego i sędziami Sądu Najwyższego. Możemy pokazać bezdyskusyjne dowody" - przekonywał podczas debaty naukowej w Oksfordzie Lech Morawski, sędzia Trybunału Konstytucyjnego. To tzw. sędzia-dubler, wybrany na zajęte już miejsce podczas nocnego głosowania 2 grudnia 2015 roku. Orzekać zaczął jednak dopiero rok później, kiedy Andrzeja Rzeplińskiego zastąpiła Julia Przyłębska.
To niejedyna kontrowersyjna wypowiedź Morawskiego na Wyspach. Prawnik przekonywał, że w Polsce panuje wolność, bo choć rząd jest przeciwny homoseksualizmowi, to środowiska LGBT nie są ścigane przez prokuraturę. Tym samym za punkt odniesienia dla PiS postawił Rosję i Nigerię, gdzie homoseksualistów zamyka się do więzienia, a nie kraje cywilizacji zachodniej. W pewnym momencie sędzia stwierdził też, że reprezentuje nie tylko Trybunał Konstytucyjny, ale również polski rząd. Zgodnie z prawem sędziowie są niezależni.
Macierewicz i Bierecki
Ale jeśli prześledzi się dotychczasową drogę polityczną Morawskiego, te słowa nie dziwią. Prawnik, który jak na obecny skład TK może pochwalić się sporym dorobkiem naukowym, był związany ze środowiskiem Antoniego Macierewicza i Grzegorza Biereckiego. Z tym pierwszym współpracował przy wyjaśnianiu katastrofy smoleńskiej - był w komitetach naukowych pierwszej i drugiej konferencji smoleńskiej.
Z kolei z szefem SKOK-ów współpracował przy wydawaniu prawniczego kwartalnika "Prawo i Więź". Na stronie głównej wciąż widnieje jako redaktor naczelny, ale w zakładce "redakcja" na tym stanowisku jest wpisany prof. Piotr Zakrzewski (jego zastępczynią jest Krystyna Pawłowicz)
. Morawskiego nie ma w Radzie Naukowej kwartalnika, choć widnieje tam prof. Henryk Cioch, jego kolega z Trybunału.
No mercy
To nie jedyne medium związane z Grzegorzem Biereckim, gdzie można znaleźć Morawskiego. Prawnik jeszcze w lutym 2013 roku udzielił wywiadu portalowi wPolityce. Jawi się w nim jako zatwardziały antykomunista, żarliwością przebijający nawet Antoniego Macierewicza. "Nie znam żadnego powodu, dla którego miałbym wybaczyć, że byłem zmuszony przez 40 lat do mieszkania w kraju, w którym nie mogłem mówić i robić tego co uważałem za słuszne (...). To nie ja wykopałem tą przepaść. Uczynili to „mędrcy” z Magdalenki z ich grubymi kreskami, polityką pojednania i powszechnej amnezji. To oni, a nie my, stworzyli te podziały i to oni je utrzymują łamiąc elementarne normy przyzwoitości" - mówił.
Morawski ostro wypowiadał się też o rządzie PO. Zarzucał mu, że "bardziej dba a o to, by lepiej wypaść w oczach funkcjonariuszy UE niż w oczach swoich własnych obywateli". Nieco rok po tym wywiadzie Morawski trafił do Trybunału Stanu. W kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego wspierał prof. Andrzeja Zybertowicza, któremu nie udało się zdobyć mandatu. Rok później Morawski znalazł się w komitecie poparcia Andrzeja Dudy.
Kłopot większy niż Oksford
Tuż po wyborach, w czerwcu 2015 roku, Morawski brał udział w wypadku na autostradzie w pobliżu Gdańska. Jego mercedes wjechał w dostawczego peugeota, który w wyniku uderzenia przewrócił się. Śledztwo jest prowadzone przez gdańską prokuraturę, która już chciała wnioskować o odebranie Morawskiemu immunitetu. Jednak sprawą zainteresowała się Prokuratura Krajowa, która zleciła zamówienie drugiej opinii - śledczy dostali ją tuż po majówce. Według ofiary wypadku wszystko po to, by opóźnić pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności.
Morawski nie chce rozmawiać o wypadku - kiedy zadzwonił do niego reporter TVN24 Jacek Tacik, sędzia przekonywał, że do wypadku doszło dawno, a on nie pamięta szczegółów. Przekonywał, że jest niewinny, a kierowca dostawczaka zajechał mu drogę. Wyraźnie widać, że sprawa jest dla niego kłopotliwa.
Zaufany
Sędzia Morawski cieszy się zaufaniem prezes Julii Przyłębskiej, która dopuściła go do orzekania po roku zawieszenia. Początki Morawskiego przy ul. Szucha były trudne - nie mógł trafić do wejścia do TK, teraz jednak jeździ w jego imieniu na międzynarodowe konferencje (nie tylko do Wielkiej Brytanii), przydzielono mu też sporo spraw do prowadzenia.
Jednak oksfordzki występ może mu poważnie zaszkodzić. Przymusowo urlopowany wiceprezes Stanisław Biernat domaga się wyjaśnień. Politycy PO przekonują wręcz, że zaraz po powrocie Morawski powinien złożyć mandat. Trudno oczekiwać, że posłucha. Ale to kolejny kłopot Julii Przyłębskiej i wszystkich, którzy realizowali akcję "przejęcie Trybunału".