Owsiak zbulwersowany: źle się dzieje w państwie polskim
Szef Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Jurek Owsiak zaoferował pomoc prawną mężowi tragicznie zmarłej kobiety z Bartoszyc, do której nie chciało przyjechać pogotowie. "Źle się dzieje w państwie polskim" - podkreśla Owsiak w liście przesłanym Wirtualnej Polsce.
10.12.2009 | aktual.: 11.12.2009 12:52
O sprawie kobiety poinformowały Wiadomości TVP. Dorota Orlicka przez kilka dni zmagała się z wysoką gorączką. Jej mąż bezskutecznie prosił o pomoc. Dyspozytor pogotowia odmówił przysłania karetki i polecił podanie paracetamolu. Lek pomógł tylko przez chwilę - kobieta zmarła.
"Po tym tragicznym zdarzeniu lekarz z Bartoszyc, odpowiadając na pytania zbulwersowanych dziennikarzy stwierdza, że mąż chorej mógł przywieźć ją do szpitala własnym środkiem transportu" - pisze w liście przesłanym do Wirtualnej Polski Jurek Owsiak.
Szef WOŚP oświadczył w liście, że pokryje z własnych środków koszty związane z wyjaśnieniem tragicznej śmierci kobiety. Zapowiada też, że powiadomi Rzecznika Praw Obywatelskich o "ewidentnym fakcie złamania praw obywatelskich" w tej sprawie.
Zdaniem Owsiaka to, co się stało w Bartoszycach "to nie pierwszy sygnał świadczący o coraz głębszej zapaści etyki zawodu lekarza na tle i tak katastrofalnego stanu polskiej służby zdrowia". Owsiak zarzuca też w liście minister zdrowia Ewie Kopacz, że "niepotrzebna śmierć kobiety jest wynikiem karygodnych zaniedbań". Dodaje, że nie pierwszy już raz komunikaty ministerstw zdrowia i oświadczenia są słowami bez pokrycia.
"Źle się dzieje państwie polskim" - podkreśla Owsiak.
Do śmierci kobiety doszło w listopadzie. Z relacji rodziny zmarłej kobiety wynika, że Dorota Orlicka była dwukrotnie u dwóch różnych lekarzy w bartoszyckiej przychodni. Mimo utrzymującego się złego stanu zdrowia, m.in. wysokiej gorączki, nie skierowali jej do szpitala, ale za każdym razem odsyłali do domu z zaleceniem odpoczynku. Gdy wysoka gorączka wciąż się utrzymywała, mąż kobiety zadzwonił na pogotowie. Dyspozytorka po telefonicznej rozmowie z pacjentką zaleciła jednak, by zażyła lek obniżający gorączkę i karetki nie wysłała. Wkrótce kobieta zmarła.
Lekarz pogotowia ratunkowego z Bartoszyc pytany, dlaczego pogotowie nie przyjechało, odpowiedział, że to rodzina mogła przywieźć pacjentkę swoim samochodem do szpitala.
Sprawą śmierci kobiety zajął się z urzędu rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski.
Prokuratura prowadzi śledztwo ws. nieumyślnego spowodowania śmierci kobiety oraz ewentualnego zaniedbania czy zaniechania działań lekarzy i dyspozytorki pogotowia ratunkowego. - Przesłuchiwane są osoby, które wskazał mąż zmarłej - powiedziała zastępca prokuratora rejonowego w Bartoszycach Beata Ewert.
Prokuratora czeka na protokół sekcji zwłok, w którym określona zostanie oficjalnie bezpośrednia przyczyna śmierci. Potrzebne są do tego wyniki badać histopatologicznych; prokuratura dostanie je jeszcze w grudniu.
Trudno będzie ustalić, czy kobieta chorowała na grypę typu A/H1N1, ponieważ gdy chorowała nie pobrano od niej próbek do badań, a badanie próbek pobranych po śmierci nie wykaże obecności wirusa.