Mariusz Błaszczak miał mówić o śmierci Igora Stachowiaka. Ale wykorzystał to jako okazję do ataku na PO
Nowe fakty w bulwersującej sprawie śmierci Igora Stachowiaka? Tych właściwie nie było podczas wystąpienia Mariusza Błaszczaka w Sejmie. Dowiedzieliśmy się za to dużo o zaniedbaniach PO i przewadze nowego rządu nad starym.
- Nasz rząd, w przeciwieństwie do poprzedników, rządu koalicji PO-PSL, nie ucieka od odpowiedzialności - twierdził w Sejmie Mariusz Błaszczak. Szef MSWIA podczas przedstawiania informacji o sprawie śmierci Igora Stachowiaka podkreślił, że w ubiegłym roku "natychmiast" po tragicznym wydarzeniu zażądał "transparentnych działań i wyciągnięcia konsekwencji". - Wtedy rozpoczęto postępowanie wyjaśniające - stwierdził.
Jednak informacja o dotychczasowych działaniach była tłem dla ataku na politycznych oponentów. Błaszczak dużą część wystąpienia poświęcił tzw. akcji widelec, za której konsekwencje odpowiedzialnością obarczył Platformę. Mówił również o innych przypadkach nadużyć w policji za czasów rządów PO. - Przy ośmiorniczkach w restauracji "Sowa i Przyjaciele" wasi dobrze poinformowani koledzy wprost mówili o prowokacjach zlecanych przez ówczesnego ministra Bartłomieja Sienkiewicza - wyliczał.
A w kolejnym tego dnia wystąpieniu nie potrafił ukryć emocji. - Prowadzicie wojnę totalną na grobie Igora Stachowiaka. I to jest hańba - skierował słowa do PO. - Nie ma pobłażania dla takich zachowań. Nie ma pobłażania dla tych, którzy nie dopełnili swoim obowiązków, nie zrealizowali wyraźnych poleceń, jakie były składane przez ich przełożonych - podkreślił minister.
Będą konsekwencje dla policjantów
Gdy wrócił do sprawy Stachowiaka, stwierdził, że "bezsprzecznie ujawnione materiały świadczą o nieprawidłowościach, łamaniu prawa i nieuzasadnionej brutalności policjantów". Minister powiedział, że spotkał się również z ojcem Stachowiaka. - We Wrocławiu doszło do sytuacji, która nie miała prawa się zdarzyć - uznał.
- Nie ulega wątpliwości, że te wydarzenia bulwersują. Ubolewam, że do nich doszło - dodał Błaszczak. Minister powiedział, że wszystkie materiały związane ze sprawą zostały przekazane do prokuratury i zajmują się nią śledczy z Poznania, a nie z Wrocławia, żeby uniknąć posądzenia o stronniczość. Minister zaprzeczył również, że wcześniej widział nagranie kamery z paralizatora. - Z całą stanowczością podkreślam, że każdy funkcjonariusz, który będzie łamał przepisy, musi liczyć się z surowymi konsekwencjami - podkreślił i dodał, że dla takich osób nie będzie miejsca w tej formacji.
Błaszczak stwierdził również, że do MSWiA zostanie przeniesiona „znacząca część kompetencji” Biura Spraw Wewnętrznych znajdującego się w Policji. To, zdaniem ministra, ma pozwolić na lepszy nadzór nad podległymi resortowi służbami.
Informacja o działaniach podjętych ws. wyjaśnienia śmierci Igora Stachowiaka jest przedstawiana w Sejmie jako pierwszy punkt środowego posiedzenia. Wnioskował o nią rząd oraz kluby PO i Nowoczesnej.
Błaszczak odwołuje komendantów
W poniedziałek, w związku ze śmiercią Stachowiaka, szef MSWiA Mariusz Błaszczak podjął decyzję o odwołaniu komendanta dolnośląskiej policji, insp. Arkadiusza Golanowskiego; w niedzielę z kolei rzecznik KGP insp. Mariusz Ciarka informował, że trwa procedura zwolnienia policjanta, który na komisariacie użył wobec Stachowiaka paralizatora.
Sprawę śmierci Igora Stachowiaka od roku bada poznańska Prokuratura Okręgowa. Jak powiedział w poniedziałek szef Prokuratury Regionalnej w Poznaniu Rafał Maćkowiak, niewykluczone, że w tym śledztwie policjantom zostaną postawione zarzuty znęcania się nad pozbawionym wolności. PO chce zwołania komisji śledczej do zbadania sprawy i oskarża PiS o zbyt wolne jej wyjaśnianie. Nierzetelność prokuraturze zarzucił również Paweł Kukiz.
Funkcjonariusze mówią, że był agresywny
25-letni Igor Stachowiak został zatrzymany 15 maja 2016 r. na wrocławskim rynku za oszustwa. Jak twierdzili wówczas funkcjonariusze, mężczyzna był agresywny, dlatego musieli użyć paralizatora.
Na komisariacie Stachowiak stracił przytomność. Nie udało się go uratować. Według pierwszej opinii lekarza przyczyną śmierci była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa.
Źródło: PAP, WP